- No pokaż się wilczy strażniku i wytłumacz mi o co chodzi - westchnąłem myśląc, że jestem totalnym idiotą, bo gadam do martwego przedmiotu, lecz jednak miło się zaskoczyłem gdy wilk się pokazał i zaczął mnie gdzieś prowadzić. Z początku nie wiedziałem o co mu chodzi, lecz jakoś z ciekawości popędziłem za nim na Diablu. Niedługo potem zobaczyłem Kiarę, która siedziała oparta o drzewo. No nie ukrywam było to nie rozsądne w jej stanie, ale sam bym nie wytrzymał na medycznym nawet dwóch dni w łóżku więc nie byłem na nią zły, bo miała większą cierpliwość ode mnie! Zeskoczyłem z ogiera i do niej podszedłem z myślą, iż mogło jej się coś stać. Z początku się mnie trochę przestraszyła na co uwagi nie zwróciłem tylko ściągnąłem swoją pelerynę, którą okryłem dziewczynę, ponieważ temperatura była niestety na minusie a ja nie chciałem by się jeszcze bardziej rozłożyła! Usiadłem obok niej na ziemi i wziąłem ją na kolana co zaczynało mi się podobać, ponieważ w takiej pozycji mi się z nią najlepiej rozmawiało - Co się dzieje Kiaruniu? - zapytałem z troską przez co spojrzała na mnie przestraszonymi oczami, które powolutku zaczęły się uspokajać. - Wiesz, że ja ci krzywdy nie zrobię - dodałem spokojnie.
- To nie o ciebie chodzi tylko o ojców... - westchnęła przez co pogłaskałem ją po włosach.
- Koszmary? - zapytałem ze smutkiem.
- Nie prawdziwe spotkania w pustce... - szepnęła więc zrozumiałem, że to dla niej trudne.
- Wiem co to pustka... Miałem tam bliskie spotkania też ze swoim ojcem - jęknąłem przypominając sobie niektóre bolesne momenty.
- Nękają nas i chcieli nas zlać! - rzekła z silnymi emocjami - Znęcają się nad nami psychicznie - dodała jeszcze a po policzkach pociekły jej łzy, które od razu wytarłem.
- Ja już się nimi zajmę! Dostaną tak mocno, że się nie odważą nawet prosić o kontakt - mruknąłem zły na tych dziadów. Co oni sobie niby myśleli?! Że są jakimiś bogami?! Cholery z nich i tyle! - Wracamy do ratusza, bo się przeziębisz Kiaruniu - rzekłem podnosząc ją - A tobie dziękuję Onix! Dobrze się spisałeś - dodałem jeszcze do wilka, który zawył i zniknął.
- Nie jesteś zły? - zapytała nagle gdy byliśmy już na moim koniu. Wodze Feniksa trzymałem w prawej ręce, żeby koń czasami się nie zgubił na naszych terenach.
- Nie sam nie wysiedziałbym tyle na medycznym! - zaśmiałem się zakrywając jej twarz ogromnym kapturem.
****
Kiedy byliśmy już na medycznym ułożyłem Kiarę wygodnie na łóżku po czym zgniotłem kartkę z wiadomością. Wiedziałem, że dziewczyna nie chce spać i boi się kolejnych spotkań z Wiliamem, lecz w końcu zamknęła oczy i udawała, że jest pogrążona w snach. Postanowiłem pójść do siebie by zasnąć i jakoś dorwać się do tych idiotów! Położyłem się w łóżku i chodź z początku nerwowo się kręciłem to zasnąłem a jeśli chodzi o Wiliama i Michaela to szybko ich sprowadziłem. Dostali oczywiście naukę latania i ostrego treningu samoobrony z udziałem chwytów z walk ulicznych. Byli tak pobici, że nawet wstać nie mogli!
- Dobra cholery jedne! Jeszcze raz będziecie mi straszyć Kiarę i Reker'a to przyjdę do was do wieży i spuszczę wam taki sam łomot tylko już na prawdę! Będziecie zdychać z bólu tak jak teraz tylko gorzej! Śmiecie się nazywać ojcami a wyparliście się własnych dzieci! Nazywacie je ścierwami i tchórzami a jeszcze pamiętam jak sami się baliście wejść na pole walki z bronią! Oni to bardzo porządni żołnierze, którzy odwalali za was całą robotę! Starali się wracać z wszystkimi ludźmi za co często cierpiało ich zdrowie! - warczałem wściekle przydeptując Michaelowi rękę tak jak zrobiłem to wcześniej z łapą brata.
- Nie wiem czemu trzymasz te ścierwa u siebie... Nie ma z nich pożytku - mruknął drugi założyciel.
- Pożytku to nie ma z was! Kiara i Reker to wspaniałe dzieciaki, które będę chronić i nawet im włos z głowy nie spadnie! - fuknąłem mając zamiar ich kopnąć w te durne łby, ale poznikali.
****
Obudziłem się o piątej rano więc miałem czas na doprowadzenie się do porządku, sprawdzenie co się dzieje w ratuszu i zabranie śniadania. Dzisiaj znowu były naleśniki przez co nie byłem zadowolony, bo mam tu chudnąć a oni mi słodycze wciskają! Jednak młodzieży powinna być zadowolona! Kiedy wszedłem na salę od razu się do nich uśmiechnąłem.
- Śniadanie! Mam nadzieję, że będzie wam smakowało - rzekłem podsuwając każdemu swoją porcję pod nos.
<Kiara? :3 Załatwił ich!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz