niedziela, 26 lutego 2017

Od Will'a cd. Rous

Siedziałem na parapecie i siedziałem w ciszy, pogrążony w swoich myślach. "Dlaczego ja tak wszystko muszę psuć?" Zadręczałem się w myślach. Zawsze sprawiałem problemy swojej rodzinie, a teraz znowu komuś sprawiłem przykrość... Zadawałem sobie pytania dlaczego los wystawia mnie na takie próby i cierpienia, skoro nic mu złego nie zrobiłem! Nie potrafiłem tego wszystkiego zrozumieć! Patrzyłem smutnym wzrokiem w zachodzące słońce, jakbym chciał żeby mnie zabrało do jakiejś lepszej krainy, w której nie ma już tego bólu i cierpienia, lecz wiedziałem że coś takiego nigdy nie nastąpi... Nie mam pojęcia ile tak czasu siedziałem, ale w końcu siedziałem prawie w ciemnościach, gdyby nie to, że na niebo wdarł się księżyc, którego dawno nie widziałem i czułem się niemalże jak samotny wilk, który ma ochotę wyć z rozpaczy ku niemu.
- A Ty i tak miałaś wszystkich gdzieś... Śmiałaś się za plecami i raniłaś, a w pobliżu udawałaś przyjaciela! Raniłaś wszystkich dookoła i szłaś po trupach do celu, lecz pewnego dnia się przeliczyłaś, gdyż twoje igraszki się skończyły. Biały wilk zawył groźnie pokazując kły, jednocześnie ukazując się w całej okazałości, gdzie można było dostrzec jego siłę. Nie doceniłaś także i jego... Uśmiechałaś się kpiąco do niego, lecz zaraz zrozumiałaś dlaczego wilk zawył! Zostałaś otoczona i nie miałaś żadnych szans. Wilki były potężne i silne... W pewnym momencie jeden z nich do niej podszedł, gdy miała już panikę w oczach. Stanął przed nią i zawarczał groźnie jakby chciał powiedzieć "I co Ty tu jeszcze robisz?! Z losem nie ma żartów i niedługo się o tym przekonasz!" powiedział wilk i nagle wszystkie zniknęły. Dziewczyna zaśmiała się, lecz gdy wróciła do domu, zrozumiała o czym mówił stary wilk... Została teraz sama. Za jej grzechy rodzina życiem zapłaciła... Ona nie wytrzymawszy strzeliła i upadła martwa...Lecz była i nadzieja, gdyż odrodziła się na nowo, a jej serce nie było przepełnione już chłodem - westchnąłem na to.
Kiedyś usłyszałem to em... opowiadanie od jednego z kolegów z klasy, którego uważano za niezłego wariata, lecz teraz się zastanawiałem czy aby nie mówił prawdy o tym jej zmartwychwstaniu... Kiedyś nie wierzyłem w takie bzdety, lecz teraz wydawały mi się one najprawdziwsze w tym chorym świecie. Nagle usłyszałem że ktoś się zbliża, wiec zszedłem z parapetu i przybrałem pozycję, patrząc się na schody.
Normalny człowiek by tego nie usłyszał, lecz snajper już tak! Jednak zaprzestałem swojego bojowego nastawienia, bo zobaczyłem że Rous biegnie w moim kierunku... "To będzie bolało!" jęknąłem zamykając oczy, by przygotować się na siarczystego strzału w policzek, lecz nic takiego nie nastąpiło! Nawet nie wiecie jak się zdziwiłem, kiedy poczułem że ona rzuciła mi się niemalże w ramiona, prawie przewalając na ziemię, ale zdołałem trzymać jakoś równowagę i znowu mnie sparaliżowało... Tuliła się we mnie, a ja nie mogłem wyjść z szoku! "To się dzieje naprawdę?" spytałem siebie w myślach.
A gdy wyznała mi że czuje to samo, to myślałem że zostałem odurzony jakimiś lekami, albo śnię! Nagle się ode mnie oderwała i dał mi jakąś kartkę na co się zdziwiłem. Dość niepewnie ją wziąłem i rozłożyłem i zobaczyłem siebie! Narysowała mnie! Nie wiedziałem że ona posiada taki talent... Spojrzałem na nią zdziwiony, na co ona zrobiła się niepewna i lekko się zarumieniła, na co spuściła głowę by to ukryć. Ja natomiast na to się ciepło uśmiechnąłem.
-  Jest piękny dziękuję! - odparłem, przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem w usta, złączając je w namiętnym i długim pocałunku. Nie wyrywała się, co mnie ucieszyło jeszcze bardziej! Trzymałem ją mocno, jakbym bał się że zaraz mogę ja stracić... Kochałem ją! Tak dobrze słyszeliście! Ja ją kocham... Przyznaję się to tego otwarci i bez bicia.Will Parker ma uczucia i to do jasnej cholery jest niezwykłe! "Ja pierniczę... Ta miłość to naprawdę mocna chemia, skoro nawet mnie potrafiła zmienić!" pomyślałem jeszcze.

< Rous? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz