sobota, 25 lutego 2017

Od Rous cd. Will'a

Kiedy suczka wskoczyła na chłopaka i udawała obrażoną rozśmieszyła mnie i to na tyle, że musiałam powstrzymywać się od chichotu! Mój wybawca musiał być z nią bardzo zżyty skoro tak dobrze się dogadywali. Moja psinka, którą blondyn mi podarował nie chciała opuścić mnie na krok co mnie zdziwiło, bo psy zazwyczaj nie ufają pierwszej lepszej osobie. Roksi idąc śladem mamy też wskoczyła mi na kolana gdzie się wygodnie rozłożyła i po chwili zamknęła oczka. Przyglądałam się jej jeszcze przez jakiś czas aż wreszcie wróciłam wzrokiem do chłopaka. Nadal się go bałam, ale wiedząc, że nie chce zrobić mi krzywdy czułam się jakoś lepiej.
- To ja już może pójdę... Nie chce panu głowy zawracać... - powiedziałam nieśmiało zerkając znowu na sunię, która przez sen merdała ogonkiem.
- Wystarczy Will! Taki stary to ja nie jestem - uśmiechnął się łagodnie na co skinęłam głową - Pozwól, że cię odprowadzę nie chcę, żeby ktoś cię znowu napadł! - dodał wstając z krzesła.
- Poradzę sobie... - pisnęłam wstając z łóżka i biorąc włochatą kulkę na ręce.
- Nalegam! Nie zawracasz mi głowy w żadnym stopniu! - uparł się na co chcąc nie chcąc skinęłam głową i w jego towarzystwie oraz Aurory opuściłam pokój. Prowadziłam Will'a przez drogę gdzie nie pojawiało się wielu żołnierzy. Było to dość ryzykowne, ale też bezpieczne, bo nie wpadałam w panikę tak jak na korytarzach głównych gdzie płci męskiej było od groma! Cała droga minęła nam w ciszy, ponieważ nie potrafiłam się odezwać jako pierwsza a na dodatek cały czas mi się przyglądał! Starałam się iść od niego trochę dalej by zachować pomiędzy naszymi ciałami jak największą przerwę, lecz on uporczywie się do mnie przybliżał na co chciało mi się płakać, lecz powstrzymywałam jakoś łzy a gdy dotarliśmy pod mój pokój chciało mi się skakać z radości, że ten "koszmar" dobiega końca.
- T-to tutaj - odezwałam się wreszcie otwierając drzwi - A tak to R-Rous jestem - dodałam i szybko wparowałam do pomieszczenia. Oparłam się plecami o drzwi a słysząc kroki odchodzącego chłopaka od razu się uspokoiłam i puściłam sunię, która się w idealnym momencie obudziła. Zaczęła biegać po pokoju wąchając wszystkie nowe rzeczy a kiedy skończyła swoje poszukiwania wskoczyła na moje łóżko gdzie rozłożyła się jak dywan i zaczęła merdać ogonkiem. Podeszłam do niej spokojnym krokiem i podrapałam za uszkiem - Roksi... - powiedziałam jej imię nie dowierzając, że wreszcie będę miała własną pupilkę.
****
Bawiłam się z puchatą kulką jeszcze z dwie godziny po czym opadłam z sił i wyjęłam z pod łóżka notes A4 gdzie nadal znajdował się rysunek owczarka, który został przeze mnie podpisany imieniem Roksi. Późnym wieczorem przyszedł mój brat, który widząc nową towarzyszkę uśmiechnął się ciepło i zaczął opowiadać mi jak poszło mu na misji z wykorzystaniem mojej taktyki, która była dla jego dowódcy prawdziwym cudem.

<Will? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz