poniedziałek, 27 lutego 2017

Od Rous cd. Will'a

No ładnie Rous najpierw chcesz iść spać a potem się od niego odsuwasz! - skrzyczałam się w myślach, ale było mi tak jakoś dziwnie... Will był kochany, ale coś niemalże mnie parzyło kiedy tak się do mnie przytulał. W końcu gdy wyskoczył z propozycją strzelenia w policzek i tak namiętnie mnie pocałował jakoś się uspokoiłam oraz przysunęłam się do niego bliżej tak bym mogła usłyszeć jak bije jego serce, które chyba mogło zaraz wyskoczyć z klatki piersiowej. Bał się? Nie... czego niby miał się bać... przecież na pewno rzuciłby się na hordę żywych trupów a mnie by się bał? Nie możliwe... Rozmyślałam jeszcze trochę aż w końcu wreszcie zasnęłam i śniłam o różnych zwariowanych rzeczach! Było to dziwne, bo kiedyś gdy znajdowałam się w coraz to nowszych pokojach dręczyły mnie koszmary i zazwyczaj budziłam się z krzykiem w środku nocy budząc przy tym resztę domowników. Może Will jakoś magicznie na mnie działał? Bzdety totalne, ale mogę sobie tak wmawiać. Magiczny blondyn potrafiący czarować... śmieszne... Obudziłam się wtulona w niego o godzinie piętnastej! Myślałam, że nadal śnię, ponieważ żołnierze zazwyczaj wstają o jeszcze wcześniejszych godzinach i spać później nie potrafią, ale Willuś jakimś cudem to zrobił. Wyglądał tak pięknie kiedy spał normalnie jak anioł, który spadł z nieba! Nie no dziewczyno ogarnij się wreszcie - mruknęłam na siebie w myślach chowając się bardziej pod kołdrą. Było tu zdecydowanie cieplej niż u mnie co mogło być spowodowane inną instalacją grzewczą w pokoju. Kiedy chłopak spał niemal mnie dusząc ja jeszcze długo rozmyślałam. Skot już wiedział o naszym związku natomiast ojciec był jeszcze na misjach więc idiota pewnie mu się wygada jak przyjedzie! Tata nie był jakiś wrogo nastawiony co do związków, ale pewnie będzie obserwował Will'a na każdym kroku by nie zrobił mi krzywdy ani nie zdradził z pierwszą lepszą, bo kochanek to on nie toleruje, zresztą chyba każda dziewczyna gdyby się dowiedziała, że jej ukochany sypia z jakąś lafiryndą to by się pod ziemię zapadała. Nagle na ziemię sprowadził mnie cichutki jęk świadczący o tym, że ktoś tu się zaczyna nam budzić dlatego od razu obróciłam się w jego stronę i spojrzałam mu w te piwne oczyska, w których odbijało się jakieś szczęście i radość. Pocałował mnie w czoło i uważnie zaczął ze zdziwieniem obserwować zegar, który nie przestawał odmierzać czasu.
- Czas na obiad - stwierdził na co ja się spięłam. Nie chodziłam na stołówkę i nie miałam tego zmienić w najbliższym czasie! Serce waliło mi jak oszalałe co od razu zauważył i pogłaskał mnie po głowie.
- Nie chcę tam iść! Boję się! - niemal krzyknęłam - Nie lepiej byłoby teraz jechać na przejażdżkę? - dodałam chowając się po same oczy pod kołdrą.

<Will? :3 Rous się boi :c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz