niedziela, 26 lutego 2017

Od Rous cd. Will'a

Kiedy mnie pocałował myślałam, że się od siebie nie oderwiemy, lecz gdy zabrakło nam tlenu to wszystko poszło gładko i zaczęliśmy wpatrywać się w srebrny księżyc, który wraz z gwiazdami oświetlał niebo. Nie mam pojęcia ile tak staliśmy, ale w końcu zrobiło mi się zimno no i stety lub niestety musiałam zadrżeć.
- Chodźmy już - rzekł uśmiechnięty Will na co skinęłam głową. Zaczęliśmy schodzić po schodach a później iść prawie pustymi korytarzami. Odprowadził mnie do mojego pokoju gdzie w drzwiach przywitała nas Roksi, która błagała o pieszczoty więc wzięłam ją na ręce i zaczęłam drapać za uszkiem.
- Przyjdziesz jutro? - zapytałam niepewnie, ale głos mi nie zadrżał co było sukcesem.
- Jasne! - uśmiechnął się ciepło oraz znowu pocałował mnie w usta - Dobranoc - rzekł jeszcze odchodząc.
- Dobranoc - powiedziałam po chwili zamykając drzwi i rzucając się na łóżko. To był dzień pełen wrażeń! Długo kręciłam się jeszcze w łóżku tuląc do siebie sunię, która co po chwilę się przebudzała nie wiedząc o co chodzi, ale w końcu wyczerpana zasnęłam. Obudziło mnie dopiero pukanie do drzwi. Więc to nie był sen! - uśmiechnęłam się radośnie i poprawiając włosy podeszłam do drzwi gdzie był Will! Tak nikt inny tylko mój kochany Will! Wciągnęłam go do pokoju i usadziłam na łóżku nie odczuwając żadnego strachu, iż jest on mężczyzną! - Muszę się przebrać - stwierdziłam podchodząc do szafy i wyciągając tym razem czarną bluzę i tego samego koloru co ostatnio jeansy. Lubiłam ten kolor spodni więc dość często go ubierałam. Kiedy wyszłam z łazienki obróciłam się parę razy dookoła własnej osi i spojrzałam chłopakowi prosto w oczy. - I jak? - zapytałam prosząc go o ocenę.
- Ślicznie - stwierdził nie mogąc oderwać wzroku na co się zaczerwieniłam.
- To co będziemy robić? - zmieniłam szybko temat.
- Umiesz jeździć konno? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie.
- Tak, ale nie mam własnego konia w wieży - zasmuciłam się siadając przy nim na łóżku.
- Da się zrobić, żeby był! - uśmiechnął się na co ja z radości zapiszczałam i rzuciłam mu się na szyję.
- Dzięki, dzięki, dzięki! - niemal krzyczałam z radości. W przeciwieństwie do niego byłam tak drobna, ale nie robił mi krzywdy, nie odpychał mnie tylko się śmiał! Był zupełnie inny niż Trupy.
- Spokojnie! Chodź do stajni - zaśmiał się i pociągnął mnie za rękę.
- Ale, ale tera?! - spanikowałam trzęsąc się ze strachu.
- Spokojnie nie dam ci zrobić krzywdy - pogłaskał mnie po głowie na co się uspokoiłam i wreszcie wyszliśmy na korytarz. Roksi cały czas człapała przy mojej drodze, lecz kiedy zauważyła swoje rodzeństwo to usiadła i spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem.
- No idź, idź - uśmiechnęłam się i tyle ją widziałam! Pewnie bardzo tęskniła, bo słyszeliśmy tylko radosne szczekanie i warczenie co oznaczało, że mają pewnie niezłą frajdę. Gdy znaleźliśmy się na placu głównym to bez zastanowienia poszliśmy do stajni gdzie wszystkie końskie łby skierowały się w naszą stronę. Will zaprowadził mnie do jednego z boksów gdzie znajdował się ogier o imieniu Damaskus należący do chłopka co wywnioskowałam po tabliczce. Był kary i taki śliczny, ale bałam się go pogłaskać, bo nie wiedziałam czy mi ufa. Spuściłam głowę a koń nagle zaczął skubać moje włosy. Zaczęłam się śmiać oraz prosić, żeby przestał, ale to nic nie dawało.
- Chyba cię polubił! - zaśmiał się - No już Damaskus daj spokój! - dodał na co koń zareagował i zostawił moje włosy w totalnym nie ładzie. Rozejrzałam się po stajni i ze smutkiem stwierdziła, iż wszystkie konie są prawie zajęte. Rous tu jest wojsko a nie rekreacja - zganiłam się w myślach. - Jakieś specjalne życzenia? - uśmiechnął się.
- No żeby był ogier, spokojny, łagodny, kary, miał gwiazdkę na głowie. To chyba trochę za duże wymagania... - westchnęłam spuszczając głowę.

<Will? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz