poniedziałek, 27 lutego 2017

Od Rous cd. Will'a

Błysk był taki sam jak w moich marzeniach! Piękny, kary ogier patrzył na mnie ze zdziwieniem oraz zaciekawieniem a w mojej głowie nadal brzmiał głos Will'a "Jeśli chcesz to od teraz jest twój!". Byłam tak szczęśliwa, że wtuliłam się w chłopaka i zaczęłam płakać ze szczęścia, lecz ten chyba posądził, że coś mi się nie podoba, bo stał jak słup soli.
- Rous coś się stało? - spytał zmartwiony przyciskając mnie bardziej do swojej piersi.
- Nic po prostu się cieszę! - przyznałam otwarcie wreszcie się od niego odrywając. Chyba odczuł jakąś ulgę, bo wypuścił gwałtownie powietrze z płuc co mnie zdziwiło, ale nie przejmując się tym zbytnio ostrożnie wyciągnęłam rękę w stronę Błyska, który od razu się w nią wtulił i cicho parsknął. - Pojedziemy jutro na przejażdżkę? - zapytałam z nadzieją głaszcząc wierzchowca, który chyba mnie polubił.
- Jak będzie ładna pogoda to czemu nie - uśmiechnął się w moją stronę na co znowu rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuję! Jesteś wspaniały! - niemal krzyknęłam z radości jednak on się nie odezwał co mnie trochę zasmuciło, bo lubiłam jego barwę głosu, która była o wiele ładniejsza od mojego. - Możemy pójść do mojego brata? Martwię się o niego - dodałam po chwili patrząc w stronę wieży, która była ogromna. Nie wychodziłam zbyt często dlatego za każdym razem nie mogłam się nadziwić jak ten budynek mógł "przeżyć" wybuch bomby, która zabiła miliony istnień.
- Nie martw się! Wyjdzie z tego - uśmiechnął się i pociągnął mnie po raz kolejny dzisiaj za rękę.
- Dziękuję, że go wtedy uratowałeś, gdyby nie ty to już by go ze mną nie było - jęknęłam powstrzymują się od płaczu. Nie wyobrażałam sobie życia bez Skota, który bronił mnie przez tyle lat i to nie tylko przed żywymi trupami, ale też i okrutnymi chłopakami z mojej klasy którzy wiecznie naśmiewali się z mojej maleńkości. Nie słyszałam co blondyn mówi, ponieważ byłam pogrążona w swoich myślach a na ziemie dopiero zeszłam kiedy pojawiliśmy się na medycznym gdzie od razu podbiegłam do zdziwionego brata, który wyglądał ciut lepiej niż ostatnio.
- Czyżby moja Rous wyszła wreszcie z pokoju? - uśmiechnął się nie ukrywając zaskoczenia.
- Will mnie przyprowadził - odpowiedziałam mu siadając na łóżku.
- Czyli już przed nim nie uciekasz? - zaśmiał się próbując usiąść, lecz ja skutecznie mu na to nie pozwoliłam - Aleś ty silna! - dodał rozbawiony.
- W przeciwieństwie do ciebie to jestem bardzo silna - uśmiechnęłam się zadziornie na co on pogłaskał mnie po głowie.
- Tak, tak... Idź, bo twój chłopak się nie cierpliwi - prychnął krótkim śmiechem.
- Ale jak?! - zdziwiłam się patrząc mu prosto w oczy.
- Ślinicie się do siebie - westchnął.
- Sam się ślinisz - mruknęłam niezadowolona - Bądź grzeczny i nie rób problemów - dodałam jeszcze i wyszłam na korytarz gdzie przeciągle ziewnęłam. - Will? - zwróciłam się w stronę chłopaka.
- Słucham? - uśmiechnął się ciepło.
- Mogę się u ciebie przespać? Nie chcę zostawać sama... - westchnęłam spuszczając głowę.

<Will? :3 Idziemy spać już! xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz