poniedziałek, 27 lutego 2017

Od Kiary cd. Reker'a

- A więc na coś słodkiego ma się ochotę hm? - spytałam rozbawiona, na co się uśmiechnął - Postaram się Ci coś dobrego przynieść - odparłam i go pocałowałam w czoło - Postaram się szybko wrócić! - dodałam i wyszłam z medycznego. Ja sama nie miałam żadnych słodyczy, ale wiedziałam kto miał! Mój ojciec... Uśmiechnęłam się mimowolnie, bo znając życie będzie zrzędził, co chyba było jego ulubionym zajęciem! Idąc korytarzem szybkim krokiem w stronę gabinetu mojego ojca. Dotarcie tam zajęło mi może z sześć minut... Weszłam bez pukania, gdzie przy biurku siedział mój zapracowany ojciec w stosie dokumentów.
Podniósł na mnie wkurzony wzrok, by pewnie się wydrzeć na tego, kto włazi bez pukania, lecz widząc mnie zaraz się uspokoił.
- Znowu masz więcej pracy, nawet jeśli Michael znowu wrócił? - bardziej stwierdziłam niż spytałam, na co westchnął.
- Coraz więcej nowych, coraz więcej raportów, coraz więcej wszystkiego! - niemalże jęknął, a ja podeszłam do niego i spojrzałam na dokumenty, nad którymi siedział.
- Nie uważasz że lepiej by było, gdyby w tym pomagali Ci jacyś najbardziej zaufani ludzie czy coś? Sam się w końcu zajedziesz! I z resztą nie tylko Ty... - westchnęłam - Te papiery to dla Ciebie za dużo! Bez przesady tato, ale maszyną nie jesteś... Ponadto źle wyglądasz! - zwróciłam mu uwagę i wskazałam na podkrążone oczy - Kiedy ostatnio spałeś? - spytałam.
- Chyba jakieś dwa dni temu - westchnął ciężko.
- Papiery Ci nie uciekną jak prześpisz się jak normalny człowiek! Raz że będziesz wypoczęty, a dwa to to, że będziesz trzeźwiej myślał nad papierami - odparłam patrząc z niechęcią na dokumenty, których była góra... - Z resztą z tego co widzę, to te najważniejsze papiery zrobiłeś, więc nie widzę powodów żebyś nie mógł się przespać! - dodałam na co odchylił się na swoim krześle.
- Chyba zaraz tak zrobię, bo ledwie na oczy widzę - odparł przecierając twarz dłońmi - A tak właściwie to co Cię sprowadza? - spytał.
- Przyszłam sprawdzić czy mój wiecznie zalatany ojciec jakoś normalnie wygląda, oraz przyszłam spytać czy nie masz czegoś słodkiego, bo Rekera ma ochotę - powiedziałam ze śmiechem ostatnie zdanie - Wiesz ze leży na medycznym prawda? - spytałam uważnie patrząc na niego.
- E..... - zaczął na co machnęłam ręką.
- Nieważne! W każdym razie leży bo zachorował na jakąś nową chorobę, ale wdrożono już odpowiednie leczenie, lecz potrwa ono miesiąc i nie może się przemęczać, bo mięśnie co jakiś czas mu paraliżuje - westchnęłam, a on zdębiał, lecz zaraz zaczął czegoś szukać w szufladzie, na co się zdziwiłam. Po chwili wyjął dwie czekolady i... Puszkę Coli!
- Masz! - zaśmiał się widząc moje zdziwienie - Tylko nie rzucajcie się od razu na wszystko - dodał rozbawiony i ziewnął po chwili.
 - Ty to normalnie chyba wszystko zdobędziesz - zaśmiałam się biorąc podarunki od mojego ojca - A teraz połóż się, bo zaraz zaśniesz w tym fotelu i Cię jeszcze nie daj Bóg pokręci w krzyżu! - dodałam, na co w końcu się podniósł i usiadł na łóżku, a ja wyszłam zamykając porządnie za sobą drzwi. Do ukochanego wróciłam w sumie po jakiś dwudziestu minutach, a wchodząc na salę, zobaczyłam że czeka na mnie i troszkę zaczął się niecierpliwić...
- Tęskniłeś? - zaśmiałam się, chowając słodycze za plecami i go całując w usta.
- Długo Cię nie było - przyznał.
- Wiem, ale za to mam coś dobrego dla Ciebie! - zaśmiałam się i wreszcie pokazałam mu dwie tabliczki czekolady i Colę w puszce. Jedna czekolada była z toffi, a druga mleczna. Patrzyłam na zdziwionego ukochanego i troszkę chciało mi się śmiać z jego słodkiej minki, jaką teraz robił!

< Reker?;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz