niedziela, 26 lutego 2017

Od Rous cd. Will'a

Rous, ale ty jesteś głupia! Znowu kogoś zraniłaś! - krzyczałam na siebie w myślach widząc jak chłopak odchodzi. Znowu odstraszyłam od siebie człowieka, nie chciałam żeby tak wyszło, ale co ja mam poradzić, że on jednocześnie wygląda jak szatan i owieczka złączone w jedno? Z pewnością jest miły i wczoraj się mną zajął, ale coś jest nie tak... Kiedy zebrałam się wreszcie na odwagę oraz uspokoiłam co było najważniejsze poszłam w kierunku swojego pokoju. Byłam strasznie przybita co pewnie rzucało się w oczy, ponieważ wszyscy patrzyli na mnie z taką litością czy czymś podobnym czego nie chciałam! Przecież jestem tylko zwykłą dziewczyną zza murów, która nie zasługuje na nic. Roksi cały czas starała się mnie jakoś pocieszyć, ale ze mnie wyparowały jakieś chęci do życia i mało co mi się teraz chciało. Nagle suczka wyciągnęła z pod łóżka notes, na którego widok nie wiedząc czemu się ucieszyłam i na pierwszej lepszej czystej kartce zaczęłam rysować Will'a takiego jakiego zapamiętałam przez te wszystkie nasze spotkania. Szeroki uśmiech na twarzy, blond włosy rozczochrane na wszystkie strony świata i te piwne ślepia, którymi zawsze mnie przeszywał. Patrząc tak teraz na moje dzieło stwierdziłam, iż chłopak nie był wcale straszny oraz nie przypominał w żadnym stopniu tamtych okrutnych mężczyzn z Trupów. Uśmiechnęłam się do kartki papieru, którą później wyrwałam i odłożyłam w bezpieczne miejsce na biurku. Zabrałam jeszcze parę gryzów bułki, która już teraz praktycznie mogłaby być obiadem i poszłam spać. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że w snach mieszała mi się teraźniejszość z przeszłością i przyszłością co było jednocześnie zabawne jak i straszne w pewnym momencie tych dziwactw pojawił się zarys sylwetki blondyna, który całował jakąś dziewczynę. No tak w końcu pewnie wszystkie do niego ciągną... - westchnęłam gdy zaczęłam się budzić. W pokoju panował półmrok, który wskazywał na wczesną godzinę i jak się okazało była szósta rano. Roksi trochę piszczała więc pomyślałam, że pewnie chcę na dwór dlatego czym prędzej ubrałam buty i powoli, obserwując czy nie ma tu jakiś większych zgromadzeń żołnierzy wyszłam na plac główny gdzie sunia od razu pobiegła do krzaków by załatwić swoje potrzeby. Gdy przydreptała mi do nogi do głowy wpadł mi pomysł, że mogłabym wreszcie wyjaśnić swoje zachowanie chłopakowi więc wydając komendę szczeniak poszedł spokojnie do mojego pokoju a ja poszłam do Will'a gdzie drogę pamiętałam o dziwo doskonale. Kiedy wreszcie stałam przed odpowiednimi drzwiami, do których ostrożnie zapukałam czułam niezwykłą odwagę co nie było u mnie normalną rzeczą. Pomimo moich próśb i nalegań Will nie otworzył dlatego postanowiłam się włamać co było głupim posunięciem, ale raz się żyje! Zamiast wytrycha użyłam wsuwki do włosów i już po niecałych trzech minutach byłam w jego pustym pokoju. Uciekłeś? - zapytałam ze smutkiem zamykając za sobą drzwi. Nagle z pod łóżka wybiegła jego pupilka, która na mnie groźnie zawarczała. Spięłam się a do oczu napłynęły mi łzy strachu. Tamci też mieli psy - jęknęłam przestraszona nie wiedząc co robić. Chwilę stałam tak jak słup soli aż wreszcie Aurora się uspokoiła, lecz i tak obserwowała mnie czujnym wzrokiem.
- G-gdzie twój pan? - zapytałam na co suczka wskazała łebkiem okno - Czyli za murami - jęknęłam - M-mogę zostać i na n-niego poczekać? - zadałam drugie pytanie, na które psina wróciła do posłania dając mi tym samym znak, iż się zgadza. Ostrożnie podeszłam do łóżka, na którym usiadłam i zaczęłam czekać. Rous co się z tobą dzieje? Dlaczego ci tak na nim zależy? - rozmyślałam wodząc cały czas zagubionym wzrokiem po pokoju. Może się zakochałaś? - usłyszałam jakiś głos w swojej głowie, na który od razu się wzdrygnęłam i schowałam twarz w dłoniach. - On na pewno już kogoś ma i na pewno jest lepsza, bo kto by chciał taką niedojdę jak ja? - powiedziałam na głos a do oczu znowu napłynęły mi łzy. Nie wiedząc czemu nagle zasnęłam i obudziły mnie dopiero kroki na korytarzu. Wtem ktoś nacisnął kalkę i wszedł do pomieszczenia a był to oczywiście Will, który widocznie był czymś zdenerwowany a widząc mnie chyba jeszcze bardziej mu się pogorszyło. Chciał uciec, lecz ja o dziwo byłam szybsza i zamknęłam mu przed samym nosem drzwi co go niesamowicie zdziwiło, a w jeszcze większym szoku był jak go przytuliłam - Will ja nie chciałam, żebyś był na mnie zły, że tak się ciebie boję! Po prostu ja, ja się boję mężczyzn dlatego, iż byłam w niewoli u Trupów no i oni...oni... mnie codziennie po kilka razy gwałcili, ale teraz wiem, że ty jesteś inny i mnie nie chyba nie skrzywdzisz - mówiąc to wszystko po prosu się rozpłakałam - Wybacz, że się włamałam, ale inaczej się nie dało... - dodałam przez łzy.

<Will? :3 Uspokój ją jakoś! :c>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz