niedziela, 26 lutego 2017

Od Will'a cd. Rous

Na polowaniu udało mi się ustrzelić parę zmutowanych zwierząt i troszkę zombie. Troszkę mi ulżyło kiedy się troszkę wyżyłem, lecz i tak byłem cały zdenerwowany! Byłem jednym, wielkim kłębkiem nerwów! Zobaczyłem że zaczyna się powoli ściemniać, wiec przywołałem Damaskusa, który przybiegł momentalnie, wsiadłem na niego i ruszyłem w stronę wieży galopem. Nie spieszyło mi się... Cały czas myślałem o Rous, na co byłem na siebie wściekły! "Idioto zapomnij o niej!" warczałem na siebie co po chwilę w myślach, lecz w tedy moje serce jakby jeszcze bardziej dostawało po "pysku", bo czułem większy ból, na co chciało momentami mi się ryczeć, gdyż wiedziałem że nie mogę sobie pozwolić na coś takiego jak miłość...
Wjeżdżając na plac, nikt nie zwracał na mnie uwagi, na co mi ulżyło, bo myślałem że ojciec i mój przyszywany ojciec mnie zatłuką za to uciekanie! "Może zwiadowcy go poinformowali że poluję?" spytałem siebie w myślach i stwierdziłem że tak musiało się na pewno stać! Z tą właśnie myślą wróciłem do wieży, lecz kiedy zbliżałem się do swojego pokoju, to uczucia uderzyły we mnie z podwójną siłą, przez co miałem ochotę walić głową o ścianę! "Ja pierniczę! Dlaczego uczucia muszą być takie skomplikowane?!" warczałem na siebie w myślach, szukając jakiejkolwiek odpowiedzi. Kiedy wszedłem do swojego pokoju i odłożyłem broń, nagle zobaczyłem Rous!!!
Myślałem że umysł już płata mi figle, lecz ona tu była na prawdę.... Jęknąłem na to w myślach, bo serce zabiło mi szybciej i chciałem po prostu zwiać jak ostatni tchórz, lecz o dziwo dziewczyna zamknęła mi drzwi przed nosem! Nie wiedziałem co się dzieje i skąd nagle u niej się wzięła taka odwaga... Chciałem się cofnąć na bezpieczną odległość żeby znowu coś głupiego nie zrobić, lecz wtedy ona się we mnie jeszcze wtuliła!!! Wtuliła się znowu we mnie!!! Jej ruch był tak nie spodziewany, że aż mnie chwilowo sparaliżowało.
Wtedy dziewczyna zaczęła wszystko z siebie wyrzucać, dlaczego tak bardzo się mnie bała, a ja poczułem się jak ostatni idiota! Wiedziałem co przeszła... Wiedziałem to od Rekera, bo mi powiedział, lecz nie spodziewałem się, że Rous zdobędzie się na taką odwagę by mi o tym opowiedzieć, przez co znowu miałem w głowie "siano". "Dlaczego ona mi to mówi?!" pytałem siebie w myślach. Takie wyznanie i w dodatku przytulenie się do osoby, do której się czuło strach, wymagało ogromnej ilości odwagi oraz siły, którą teraz z pewnością prezentowała. A przynajmniej przez chwilę, bo znowu zaczęła płakać i drżeć w moich objęciach.
Po chwili zebrałem się na odwagę i ją do siebie mocniej przytuliłem, na co się troszkę zdziwiła, lecz o dziwo nie protestowała...
-Ci... Już nie płacz... Wiem o wszystkim! Jesteś już bezpieczna Rous! Nie pozwolę by ktoś Cię skrzywdził... Obiecałem Ci to już tamtego dnia - szepnąłem uspokajająco - Nie płacz... Wszystko będzie dobrze! - dodałem biorąc ją na ręce, na co się lekko wzdrygnęła i przeniosłem się na łóżko, gdzie usiadłem, a ona siedziała mi na kolanach. Tuliłem ją mocno do siebie i pozwalałem się jej wypłakać. W końcu gdy zaczęła się troszkę uspokajać, odsunęła się ode mnie.
- Nie jesteś z-zły? - za jąkała się ocierając łzy.
- Nigdy nie byłem na Ciebie zły! - westchnąłem - Lecz na siebie - dodałem co ja zdziwiło.
- D-dlaczego? - spytała zdziwiona.
- Ponieważ wywoływałem u Ciebie bolesne wspomnienia, mimo iż tego nie chciałem! A poza tym to... - umilkłem i wbiłem wzrok w ziemię.
- To co? - spytała doprowadzając się do ładu.
Biłem się z myślami, czy jej to powiedzieć czy też nie... Pewnie albo mnie wyśmieje, albo pomyśli ze jestem jakimś pedofilem czy coś, który tylko czeka na wykorzystanie jej!
- Posłuchaj... Wiem że to głupie i się potem ode mnie jeszcze bardziej odsuniesz ale...ale ja coś do Ciebie czuję rozumiesz?! Nie chcę żebyś mnie uważała za jakiegoś zboczeńca, bo nim nie jestem! Jednak coś czuję do Ciebie i nie zmienię tego.... Jestem głupi wiem! Jednak taka jest prawda... - powiedziałem na jednym wydechu i odważyłem się na nią niepewnie spojrzeć, jakbym miał zaraz dostać w twarz. Dziewczyna patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami i... zemdlała!!!
- No to ładnie Will... - mruknąłem załamany - Spierdoliłeś sobie znowu życie i teraz będziesz miał jeszcze ksywkę "zboczeńca" - jęknąłem i podniosłem dziewczynę, przenosząc ja ostrożnie na łóżko. Podałem jej dożylnie leki, które miały jej pomóc szybciej wrócić do siebie i zacząłem pisać list.

"Idiota ze mnie wiem... Pewnie dopiero teraz będziesz się mnie bała i unikała jak ognia o czym dobrze wiem! Przepraszam... Przepraszam że musiałaś mnie spotkać na swojej drodze! Przepraszam za to, że wyznałem Ci coś, co powinienem zachować dla siebie... Jestem nic nie wartym kundlem, tak jak mnie kiedy tresowano... Mam nadzieję że już mnie raczej nie zobaczysz, bo nie chcę żebyś przeze mnie się bała i cierpiała!"

~Will~

Kiedy skończyłem pisać, podałem kartkę suczce i powiedziałem żeby jej to dała, kiedy Rous się obudzi. Ja natomiast wyszedłem z pokoju jak tchórz, lecz bałem się zranienia, które i tak już wierciło mnie od środka... Wszedłem na najwyższe piętro wieży i tam się zaszyłem na najwyższym punkcie widokowym, a łzy poleciały mi z oczu. "Jestem pieprzonym tchórzem i nieudacznikiem!" krzyczałem na siebie w myślach, a łzy leciały mi same z oczu.
- Dlaczego ja zawsze muszę wszystko psuć?! - jęknąłem załamany patrząc za okno na zachód słońca tęsknym wzrokiem.

< Rous?;3 jest załamany ;c >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz