wtorek, 28 lutego 2017

Od Reker'a cd. Will'a

Miałem mętlik w głowie z jednej strony ojciec to był istny Siergiej a z drugiej to był mój tata i już nie wiedziałem w co mam wierzyć. Gdyby nie Wiliam, który wyprowadził ojca z oddziału oraz Will, który mnie obronił przed drugim założycielem to pewnie zapadłbym się pod ziemię i nie wyszedłbym dopóki ojciec znowu by przypadkiem nie zaginął. Nadal trząsłem się ze strachu z myślą, iż pewnie tutaj wróci i nieźle na mnie się wydrze co jeszcze bardziej potęgowało moje zdenerwowanie przez co prawie znowu zacząłem płakać. Znowu jestem słaby... - jęknąłem w myślach nie mogąc oderwać wzroku od krzesła.
- Ej Reker! Już dobrze! Nikt Ci tu krzywdy nie zrobi... William i ja na to nie pozwolimy, więc nic się nie bój! A po tym co zrobił twój ojciec, to wątpię żeby miał do Ciebie wstęp - westchnął brat z powrotem siadając na łóżku, bo pewnie kręciło mu się w głowie. Spojrzałem na niego niepewnie z bólem w oczach co na sto procent musiał zauważyć.
- Jestem taki słaby... Siergiej i Piter znowu mnie będą katować za to, że jestem taki słaby... - jęknąłem dotykając swojej szyi gdzie nie było obroży, ale potrafiłem sobie ją wyobrazić. Jej grubość, szerokość, zacisk na szyi przez, który tam prawie się dusiłem gdy mnie za nią ciągnęli, lecz teraz gdy tak o niej myślałem była o wiele luźniejsza i niemal wisiała mi na szyi. Czyżby tyle lat wolności mogło jakoś wpłynąć na moją ranną psychikę?
- Reker oni po ciebie nie przyjdą! Nie żyją już - próbował mnie uspokoić na co pokręciłem energicznie głową na znak, iż nie zgadzam się z jego słowami.
- Przyjdą na pewno przyjdą! Za wsze przychodzili! Nawet w środku nocy wylewali mi wiadro lodowatej wody na łeb, żebym wstał i był gotowy do tresury! Nienawidzę drani! - wrzasnąłem i nagle poczułem jak coś wbiło mi się w plecy a potem zasnąłem. Koszmary a raczej wspomnienia z poligonu nie dawały mi normalnie odpoczywać przez co musiałem się nieźle rzucać. Duszenie, bicie z ręki i kopanie to były tylko pewnego rodzaju pieszczoty, które potrafiły zamienić się w drogę do śmierci. Często bywało tak, że niektórzy po jednym dniu spędzonym tutaj musieli zostać wynoszeni w czarnych workach, bo umarli z powodu zastrzelenia albo zakatowania na śmierć a wystarczył tylko jeden podstawowy błąd, którym było staniem się posłusznym na amen... takich nie cierpieli! Lubili łamać ludzi, ale potem wytresowane psy były im zbędne a jeśli nie przeszły ostatniego testu przed wypuszczeniem gdzie były ważne spontaniczne decyzje a nie liczenie, iż pan wszystko podpowie to nadzieja na opuszczenie tego miejsca gasła wraz z żywotem... Ja miałem ogromne szczęście, że ktoś zaczął węszenie w pobliżu tego miejsca i żeby wszystko uspokoić musieli wypuścić kilka osób z czego nie byli zadowoleni, bo byłem jednym z najwytrzymalszych psów, które potrafiły ich rozbawić swoją upartością i nagłym złamaniem do łez. Obudziłem się nagle i niespodziewanie po przez mocne szturchnięcie, na które ze strachu się skuliłem oraz nieśmiało otworzyłem przerażone oczy, które szukały bezpiecznej kryjówki, na którą trafić nie mogły. "Napastnikiem" okazał się Wiliam, który wnioskując po jego wyrazie twarzy zrobił to niechcący! Zaczął głaskać mnie po głowie co mnie uspokoiło i przestałem się już tak mocno trząść.
- Reker spokojnie już nic ci nie grozi - szepnął na co pokiwałem po raz kolejny przecząco głową.
- Ojciec i tak tu przyjdzie - jęknąłem przerażony do granic możliwości. Zacząłem patrzeć nerwowo w stronę drzwi czy gad czasami tam nie stoi i niczego nie podsłuchuje.
- Ma zakaz wstępu na oddział z powodu, iż pogarsza twój stan. Chcesz tabletki? - zapytał a ja od razu zorientowałem się o co mu chodzi.
- Nie będę brał tego świństwa! Nie zmusicie mnie znowu do tego samego! - niemal krzyknąłem przypominając sobie ten okropny smak oraz głupoty, które gadałem przez ich wpływ. Oczywiście część była prawdą a cześć podkoloryzowaną historyjką jak to ładnie i pięknie było tu i tam.
- Spokojnie nikt cie do tego nie zmusi! Ale jakbyś potrzebował to wiesz gdzie leżą - westchnął.
- Nigdy ich już nie będę potrzebował! Nie jestem wariatem - mruknąłem zakrywając się po same oczy kołdrą. Jestem normalnym człowiekiem - pisnąłem w myślach.

<Will? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz