sobota, 25 lutego 2017

Od Reker'a cd. Ashleya

Kiedy Kiara wybiegła cała zapłakana czułem jak gotowała mi się krew. Najgorsze było to, iż kiedy wyszedłem trafiłem na pierwszego założyciela, który z nieznanych powodów rozkazał abym oddał mu broń. Nie chcąc wszczynać kłótni rozbroiłem się i pod warunkiem, że odda mój ekwipunek pooddawałem mu wszystko co było mi potrzebne w dzisiejszych czasach najbardziej, ale wracając do teraźniejszości... Wlazłem do tego idioty a gdy podał mi jeden przykład od razu go zaatakowałem. Chodź nie miałem broni to na torturach znałem się wspaniale i wystarczyły mi tylko ręce by zadać jak najwięcej bólu.
- Zamkniesz wreszcie ten przeklętą mordę?! - warknąłem wkurzony do granic możliwości dając mu strzała z pięści w twarz.
- Chciałbyś - mruknął zaciskając zęby.
- Czyżby naszego gościa bolał brzuszek? - zapytałem uśmiechając się chytrze. Nie odezwał się co mnie trochę zdziwiło więc popatrzyłem na niego podejrzliwie - Co? Zero komentarza z twojej strony? - dodałem kiedy jęknął z bólu za co go spoliczkowałem. Z brzucha przeniosłem się teraz na jego udo gdzie do rany włożyłem głęboko trzy palce, które już całkowicie pokryły się szkarłatem. - Co jeszcze o niej mówiłeś?! - warknąłem wściekle przypominając sobie dlaczego to robię. Ashley przez chwilę się zawahał co wzbudziło moje podejrzenia - Łżesz przez cały czas jak pies - fuknąłem - Na prawdę chcesz dostać tylko po pysku dla bólu? - mruknąłem wycierając ręce o jego twarz.
- Słaby jesteś - uśmiechnął się szyderczo spluwając mi krwią na buty.
- Pogadamy za dziesięć minut gdy wrócę z bronią - warknąłem i z trzaskiem opuściłem pomieszczenie. Najpierw poszedłem do Kiary, która oprócz tego, że znała go z sierocińca oraz tego, iż był dobry więcej mi nie powiedziała. Uspokoiłem ją do tego stopnia, że przestała płakać i zasnęła topiąc się w spokojnym śnie, natomiast ja poszedłem do siebie i zabrałem lepszy nóż oraz kolejnego glocka 19, którego schowałem do kabury i ruszyłem z powrotem do więźnia - Tęskniłeś? - prychnąłem wchodząc do pomieszczenia.
- Ty chyba tak - zaśmiał się za co oberwał z noża w przedramię.
- A nawet jeśli tak to co? Parszywy kundlu z Śmierci co ty możesz wiedzieć o życiu? Dla ciebie życie to tylko zabijanie niewinnych osób nawet z własnego obozu jesteście zaślepionymi wariatami z bronią którzy myślą, iż są jakimiś Bogami! - warknąłem odcinając mu dopływ powietrza jednym ściśnięciem szyi. Nie chcąc go zabić po trzech sekundach go puściłem na co zabrał łapczywie wdech - Masz trzy opcje A. Zabijam cię B. Dołączysz do nas C. Zabijesz się sam... To co panienko? Uciekniesz od świata czy zachowasz się wreszcie jak facet i stawisz czoła wyzwaniom jakie niesie apokalipsa?! Przypominam, iż nie mamy już 2019 gdzie wszyscy żyli sobie w pokoju i wąchali bratki i stokrotki! - mruknąłem wiedząc, że na opcje A na pewno się nie zgodzę a C brzmiała ciekawie.

<Ash? :3 No weź wybierz B albo nie wybieraj wcale xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz