wtorek, 28 lutego 2017

Od Mari cd. Ashleya

Jak on mnie wkurwiał! Ten bezczelny tym mnie porwał, a teraz ma jeszcze zamiar przetrzymywać?! Co on sobie myśli?! Że ja jestem jakąś dziwką lub przedmiotem, który może od tak sobie wziąć? O nie.... Przegiął! Ten głupi huj przebrał miarkę, a ja teraz miałam ochotę go ukatrupić! Nie przegapiłam jego chamskiego wzroku, którym bezczelnie zlustrował moje ciało od góry do dołu i znowu w górę.  "Pierdolony zboczeniec!" warknęłam w myślach. A gdy jeszcze powiedział do mnie "kotku", to aż zagotowało się we mnie i rzuciłam się na niego jak rozwścieczone zwierze, zrzucając ze skrzynki i wylądował na plecach dość boleśnie, gdzie ja znalazłam się nad nim i przyłożyłam mu jeden ze swoich sztyletów do gardła wściekle na niego patrząc.
- Niiiiigdy! Nie mów do mnie kotku! - warknęłam wściekła do granic możliwości - Nie jestem niczyją własnością, Ty cholerny zboczeńcu! - dodałam przyciskając mocniej metalowe ostrze do jego szyi, lecz on szybko złapał mnie za rękę, wykręcił mi ją przez co sztylet mi wypadł z ręki i przewalił mnie na plecy, przejmując całą kontrolę nad sytuacją.
- Dobrze kotku! - zaśmiał się a na twarzy pojawił mu się chytry uśmiech, na co miałam jeszcze większą chęć mordu w oczach. Co za bezczelny typ i gnojek!
- Pieprzony dupek! - warknęłam wściekła, próbując się uwolnić, lecz trzymał mnie mocno za ramiona.
- Grzeczniej kotku! Grzeczniej... - powiedział uśmiechnięty - Gadaj gdzie są moje noże?! - spytał.
- Gdzieś są na pewno! - odparłam z chytrym uśmiechem nie dając za wygraną - Mówiłam! Czas składania zażaleń się skończył - zaśmiałam się cicho. Na co przycisnął mnie mocniej za barki, na co syknęłam. Wewnątrz mnie zaczynała się pojawiać ta delikatna strona, której starałam się usilnie wyzbyć, lecz nigdy tego do końca nie potrafiłam, zważywszy ze ta delikatna strona, to prawdziwa ja. A Scarlet była osobą twardą i zimną, która miała wszystkich w dupie, a teraz czułam że ta słabsza ja chce wyjść i jęczeć z bólu czy prosić o litość, lecz natychmiast to zwalczyłam i zorientowałam się że znowu pochyla się nade mną, więc miałam szansę żeby go tam kopnąć i uciec! Musiał zobaczyć ten nagły "błysk" w moich oczach, lecz nie zdążył zareagować w porę, bo znowu dostał ode mnie w krocze, lecz tym razem dużo mocniej niż poprzednio. Znieruchomiał i syknął z bólu, łapiąc się za swoje klejnoty, a ja to wykorzystałam i wyczołgałam się z pod niego. Obróciłam się do niego plecami i gwałtownie się podniosłam biegnąc, lecz gdy już docierałam do drzwi, on znowu mnie złapał!
- Sama tego chciałaś! - warknął, lecz dało się wyczuć w jego głosie nutkę bólu spowodowanego ponownym kopniakiem.
- Puść mnie! - wrzasnęłam rzucając się rozpaczliwie, lecz niestety był skurwiel silniejszy ode mnie! Chciałam mu uciec, wyrwać się bądź go kopnąć bym mogła się wydostać z jego "terytorium" i uciec na swoje tereny gdzie to ja bym rozdawała karty i czuła się bezpiecznie, lecz on miał niewiarygodnie dużo siły i nawet dobrze znosił moje wszystkie ataki, które jakby dla niego były niczym... Chłopak mnie podniósł trzymając w pasie i przeszedł ze mną znowu do kanapy, gdzie rzucił mną przodem, lecz ja szybko się znowu poderwałam i podcięłam mu nogi, tym razem biegnąc do najbliższego okna. Kiedy byłam już blisko, nagle poczułam że złapał mnie za nogę i się wywróciłam z łoskotem na podłogę dość boleśnie... Odwróciłam się do niego przodem i kopnęłam go w tego durnego ryja, prze co znowu mnie puścił przeklinając siarczyście na mnie, lecz ja nie pragnęłam niczego więcej jak uciec! Czułam się jak zwierze w pułapce, gdzie mógł zrobić ze mną co tylko by chciał...
Nadal nie zamierzałam mu powiedzieć gdzie są jego sztylety, bo ja łatwo za wygraną dawać nie będę! O nie... Nie po to je mu kradłam, by teraz oddawać! Z resztą po tamtym jego wzroku którym mnie niemalże przewiercił wtedy, wiedziałam że raczej łatwo mnie stąd nie wypuści, więc musiałam walczyć o wolność! Skurwiel jeden pewnie się z tego cieszy, że nie mogę uciec... Jednak ja nie poddawałam się łatwo, zwłaszcza jakie w przeszłości przeżyłam piekło. Znowu się podniosłam i podbiegłam do okna otwierając je, lecz on cholera znowu mnie złapał!!! "Czy on nigdy nie ma dość?!" jęknęłam przerażona w myślach, ponownie się rozpaczliwie szarpiąc. Zamknął okno jedną ręką, a tylko jedną mnie przetrzymywał, lecz po zamknięciu okna, znowu jego druga ręka powędrowała do trzymania mnie w pasie, przez co nie mogłam mu się wyrwać.
- Nic Ci to nie da kotku... - szepnął mi na ucho, a ja poczułam że po plecach przeszły mnie ciarki.
- Odwal się wreszcie Ty psycholu i zboczeńcu! - warknęłam i uderzyłam go znowu z łokcia w twarz.
- Doigrałaś się! - warknął wściekły i rzucił mnie ponownie na kanapę, lecz tym razem dużo mocniej, przez co syknęłam z bólu i chwilowo mnie sparaliżowało, bo poczułam jak mój kręgosłup dostał dość mocno... - Gadaj gdzie są moje noże! - zażądał siadając na mnie krakiem, żebym znowu go nie kopnęła w czułe miejsce.
- Poproś ładnie to może powiem! - zaśmiałam się, a na mojej twarzy wykwitł chytry uśmiech.
- Niedoczekanie Twoje! Sama tego chciałaś! Już ja Cię oduczę takiego zachowania - odparł ze złością w oczach, lecz na jego twarzy był upiorny uśmiech i nagle mnie złapał przyciągnął do siebie, obrócił sprawnie i uderzył w kark, przez co straciłam przytomność...

< Ash? ;3 Co teraz zrobisz? :P Ostrzegam że nie będzie nic jadła ani piła xdd jej organizm w przeciwieństwie do innych, jest nauczony długo głodować przez to co miała w przeszłości xdd powinna troszkę złagodnieć ale to z osłabienia, będzie też unikać długich rozmów, żeby to ukryć ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz