poniedziałek, 27 lutego 2017

Od Kiary cd. Ashleya

Ból jaki przeszywał moje ciało był wręcz nie do opisania, a strach paraliżował łapiąc w swoje macki i nie pozwalając uciec... Mimo iż byłam nieprzytomna, czułam każde jego "zassanie" się czy jak to tam się zwie! "Bałam się, jak ja cholernie się bałam! On wampirem? To chore... Co oni mu zrobili, kiedy ja go nie widziałam? Dlaczego to musiało go spotkać?" Mimo wszystko nie byłam na niego zła, bo wiedziałam że to nie jego wina, tylko tamtych popaprańców, którzy coś strasznego mu zrobili! Poczułam jak wbija jeszcze mocniej kły w moją szyję, przez co krzyknęłam czując potworny ból, znajdując się w swojej pustce, lecz ciało na zewnątrz pozostało nieruchome i sparaliżowane, nie mogąc się w ogóle w żaden sposób obronić przed tym wszystkim.
Jak ja zwijałam się z bólu...To było wręcz nie do opisania! Nawet na żadnych torturach tak się nie wycierpiałam... I dodatkowo to uczucie tracenia wszystkich sił z minuty na minutę, sprawiały że strach był jeszcze gorszy. Chciałam uciekać, wyrwać się jakoś, lecz ciało nie reagowało, jakby mnie nie słyszało! Nawet w pustce leżałam tak jak on mnie złapał i nie mogłam się ruszyć... Wiedziałam że wilki tutaj nie pomogą... Czułam to!
Łkałam ze strachu i próbowałam się wyszarpnąć, lecz to sprawiało mi jeszcze więcej bólu, przez co zmuszona byłam się poddać, bo już tego nie wytrzymywałam. Wtedy poczułam jeszcze bardziej jak zasysa moja krew, co było potwornym uczuciem i chciałam żeby przestał, lecz nic nie mogłam zrobić. "Błagam niech to się już skończy!" błagałam w myślach, a łzy leciały mi z oczu strumieniami. Chłopak był niewiarygodnie silny jak na takie rozległe rany! "Czyli co? Dostaje teraz za każdym razem super mocy, gdy będzie chciał się napić krwi jak w pieprzonych filmach?!" jęknęłam przerażona. Nie wiedziałam czy Ash się powstrzyma i czy w ogóle przeżyję! Kiedy już myślałam że to nigdy się nie skończy, wtedy poczułam, jak wyjmuje swoje kły ze mnie, co spowodowało u mnie kolejną falę bólu i znowu załkałam jak małe, bezbronne dziecko.
"Ash nie zabijaj mnie! Błagam nie zabijaj! Zwalcz to i wróć do nas!" krzyczałam w swojej głowie. Nadal mi na nim zależało, lecz moje serce krwawiło z bólu, kiedy pomyślałam sobie przez co musiał przejść... Te bydlaki go wykorzystały i sprawiły ze jeszcze bardziej cierpiał! Dodatkowo zrobili mu z głowy siano w co ma wierzyć i jak ma postępować. Dobrze wiedziałam jak postępują niektóre sekty! Jak ja cholernie to wiedziałam, lecz ta się nieco różniła mimo wszystko od innych. Musieli przeprowadzać na nim jakieś eksperymenty, bo od tak by sobie nie został tym wampirem. "Ash przez co Ty musiałeś przejść? Dlaczego to musiałeś być Ty? Wystarczająco się wtedy nacierpiałeś! Dlaczego do jasnej cholery trafiło na Ciebie?" zadręczałam się w myślach, leżąc z pustce i powoli dochodząc jakoś do siebie, lecz było mi strasznie zimno, ból nadal był bardzo dobrze odczuwalny, a słabość jaką czułam była wręcz nie do opisania!
Tyle odczuć i emocji przez jedno ugryzienie wampira... Wiedziałam że kiedy się obudzę, to będę zupełnie bezbronna i to przerażało mnie jeszcze bardziej! Kiedy wyjął ze mnie swoje kły, moje ciało zaczynało wracać powoli do "normy", więc domyśliłam się że coś musi być w jego kłach, że tak nagle moje ciało stało się sparaliżowanie, a po chwili zasnęłam ze zmęczenia. Normalnie to bym się jakoś broniła, lecz przez tą dziwną substancję czy coś, nie miałam jak! To czyniło mnie i jego niedoszłe ofiary kompletnie bezbronnymi i mógł z nami zrobić co by tylko chciał...
Moje rozmyślenia przerwało nagłe szarpnięcie moim ciałem, co oznaczało iż zaczynam się powoli budzić. Otworzyłam powoli żałośnie słabe powieki i jęknęłam łapiąc się za szyję odruchowo, brudząc sobie przy okazji ręce od lepkiej, życiodajnej i szkarłatnej cieczy. Zaczęłam się rozglądać. Byłam w jakimś obcym mi miejscu, przez co zaczęłam się rozglądać jeszcze bardziej nerwowo, lecz wtedy spostrzegłam Ash'a, który uważnie obserwował moje ruchy. Jego ślepia nadal były czerwone, a olbrzymie kły nadal wystawały mu z e.... paszczy? Nie.. On nie ma przecież paszczy! Nieważne... W każdym razie widziałam jak próbuje się kontrolować.
- Kiara ja przepraszam! - powiedział skruszony - Ja nie wiem co się ze mną dzieje! Ja nie chciałem Cię skrzywdzić, błagam musisz mi uwierzyć! - mówił zrozpaczony.
- Ash! Wiem że nie chciałeś! Nie jestem na Ciebie zła, bo wiem że to nie jest Twoja wina, tylko ludzi, którzy Ci to zrobili! Coś wymyślimy... - mówiłam ledwie utrzymując się na łokciach - Nie martw się Ash! Mówiłam Ci, że Cię nie zostawię i się nie odwrócę prawda? - westchnęłam ciężko, ledwie łapiąc oddech.
- Zrobiłem Ci krzywdę! - odparł patrząc na mnie.
- Daj spokój! To nie Twoja wina i wbij to sobie do łba! - powiedziałam stanowczo - Nie jestem na Ciebie zła... Nigdy nie byłam i nie będę... Jesteś moim przyjacielem i jednocześnie bratem, więc nie myśl już o tym! Pewnie mnie jeszcze troszkę pokąsasz, ale wiem że próbujesz z tym walczyć... Nie zostawię Cię Ash! - mówiłam cały czas, trzymając się na łokciach, lecz w końcu opadłam bez sił na kanapę.
- Gdzie jesteśmy? - jęknęłam nieco przerażona, bo nie poznawałam w ogóle tego pokoju.
- Jesteśmy na terytorium Śmierci, w moich czterech ścianach - odparł w miarę spokojnie, lecz nadal mnie uważnie obserwował.
- Co? Ta terytorium obozu Śmierci?! - jęknęłam znowu, czując jak serce mi przyspiesza jeszcze bardziej, ale nie wiedziałam czy to z powodu stresu, czy tak dużej utraty krwi - W sumie dobrze ze nie na terytorium Trupów... - westchnęłam, lecz nie czułam się bezpiecznie na terytorium innego obozu... Jednak po dłuższym namyśle, to w sumie dobrze że byłam w domu Ash'a, bo gdyby zobaczyli by go ludzie z Duchów, to by go chcieli rozstrzelać! Albo przeprowadzać jakieś badania...
Krew nadal leciała mi z szyi, co pewnie go przyciągało, więc chciałam to opatrzyć, lecz kiedy próbowałam wstać, to nogi się pode mną ugięły i upadłam na podłogę. Wciąż było mi strasznie zimno i drżałam, a mięśnie wraz z ciałem były tak strasznie słabe! Musiałam stracić dużo krwi, lecz na szczęście ja była do tego przyzwyczajona niestety, albo i stety.
- Kiara nic Ci nie jest?! - spytał przestraszony podbiegając do mnie, a ja wiedziałam że to błąd, bo teraz znowu to nad nim zapanuje...
- Nie... Muszę tylko zatamować ranę nie martw się! - powiedziałam i próbowałam wstać - Wszystko jest w porządku! Dam radę! - mówiłam, lecz po chwil on mnie podniósł, jednak krew na mojej szyi i rękach sprawiła, że znowu stracił nad sobą kontrolę i chciał się na mnie rzucić...
- Ash walcz z tym! - jęknęłam gdy upadłam znowu na ziemię, gdy ten mnie puścił, a ja znowu poczułam strach że zaraz znowu będę czuć ten przerażający ból i będę całkowicie bezbronna... - Ash! - mówiłam do niego doczołgując się z powrotem do kanapy, na której jeszcze przed chwilą leżałam. Nie miałam siły na uniki... Byłam za słaba! Za słaba! Widziałam jak znowu nie panuje nad sobą i ta zła część przejęła całkowicie nad nim kontrolę. Jęknęłam na to przerażona i starałam się uciec, lecz znowu nogi mi się załamały, lecz tym razem upadłam na kanapę, przez którą nie miałam drogi ucieczki, a widząc że "on" się zbliża z zamiarem wbicia mi kłów ponownie w szyję... Starałam się jakoś uciec, wiec zerwałam się resztkami sił do ucieczki w stronę okna, lecz on mnie złapał i rzucił, przez co przeleciałam przez cały pokój i boleśnie uderzyłam plecami o kanapę. Znowu zaczął się do mnie zbliżać, a ja znowu próbowałam ucieczki, lecz tym razem złapał mnie za nadgarstek i ścisnął rękę tak mocno, że myślałam że zaraz mi złamie rękę!
Krzyknęłam z bólu i znieruchomiałam wtedy na chwilę, co dobrze wykorzystał, bo przewrócił mnie na plecy, na kanapę, znowu złapał mnie za nadgarstki i chciał zatopić we mnie swoje kły, lecz ja go kopnęłam nogami w brzuch, na co złowieszczo syknął i oblizał się, co pewnie miało znaczyć że im bardziej się szarpię, tym bardziej chce mojej krwi... Znowu się na mnie rzucił, lecz tym razem usiadł na mnie okrakiem, przez co nie miałam możliwości odkopnięcia go! Bałam się.... Bałam się i trzęsłam się ze strachu, a w oczach miałam łzy, próbowałam się szarpać, lecz on miał tyle siły, że bez trudu jedną ręką wziął moje nadgarstki, którymi niemi uderzałam rozpaczliwie na znak żeby mnie puścił, lecz to nic nie dawało... Dał mi ręce do tyłu i przytrzymywał jedną ręką, na co ponownie jęknęłam i szarpnęłam się w rozpaczy. Serce waliło jak oszalałe, co pewnie mu się podobało, bo jako jego ofiara byłam zupełnie bezbronna! Po chwili się nachylił i wbił ponownie swoje kły, w moją szyję, lecz w to samo miejsce co poprzednio.... Dając taki efekt że poczułam dwa razy silniejszy ból niż przedtem, szarpnęłam się na to, co sprawiło że znowu syknął i wbił mi je mocniej i głębiej, na co krzyknęłam czując potworny ból, lecz po chwili mój krzyk przerodził się w stłumiony jęk, a później pisk, by następnie całkowicie umilknąć i straciłam ponownie przytomność.

< Ash? co czułeś kiedy rozpaczliwie chciała uciec i w ogóle? xdd, Reker? od razu mówię że niestety nie znajdziesz jej tak łatwo, bo Ash raczej ma dom na zadupiu, daleko na terytorium śmierci... Martwisz się? ;3 xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz