poniedziałek, 27 lutego 2017

Od Kiary cd. Ashleya

Jechałam na Feniksie prowadzona przez watahę wilków, która liczyła około 45 osobników. Bałam się o Ash'a, bo jeden z wilków przesłał mi telepatycznie wiadomość, że chłopak jest w sekcie i robią mu pranie mózgu... Teraz rozumiałam to całe zachowanie Ash'a! To przez nich było to wszystko! Czułam jak krew się we mnie gotuje! Dowiedziałem się o zniknięciu chłopaka od swoich zaufanych ludzi, a później udało mi się wymknąć tylną bramą.
"Błagam żeby nie było za późno! Błagam żebym zdążyła!" krzyczałam rozpaczliwie w myślach, zbliżając się do jakiejś opuszczonej Katedry z której było słychać przeraźliwe krzyki... Byłam gdzieś pomiędzy terytorium Śmierci, a ziemiach niczyich. Daleko od terytoriów Duchów i w ogóle jakiś znajomych terenów! Jechałąm przez jakiś las, lecz na szczęście księżyc oświecał mi dzisiaj drogę, wiec nie wpadałam co po chwilę na drzewo, tak jak kiedyś Reker...
Kiedy byłam coraz bliżej, zaczynałam z oddali widzieć jakieś świece czy coś... "O nie.... Nie mówicie mi ze się spóźniłam! Musze jakoś mu pomóc! Muszę!" krzyczałam do siebie i pogoniłam bardziej Feniksa, który wiernie parł naprzód i nie protestował, chociaż zmuszałam go do niemalże morderczego cwału. Wilki zawyły wściekle i pobiegły tak szybko, niczym formuła jeden na zawodach! Nawet koń ledwie za nimi nadążał... Kiedy znalazłam się na miejscu, zobaczyłam że jest bardzo źle! Ash zabił jakąś kobietę z czego nie byłam zadowolona, lecz wiedziałam że to przez to co mu zrobiły te świry! Krew znowu mi się zagotowała, a wilki ruszyły do ataku zabijając każde ścierwo! Wilki nie miały litości na co się uśmiechnęłam pod nosem.
Siedziałam na koniu na wzniesieniu i patrzyłam na to wszystko  góry z lekkim strachem, ale i oczywiście wściekłością. Wiatr rozwiewał mi włosy, tak samo jak koniowi grzywę z ogonem i brakowało mi tylko cholernej peleryny jak jakiemuś superbohaterowi czy coś! Rozkazałam koniowi ruszyć do centrum tego wszystkiego co wykonał posłusznie. Po chwili byłam przed Ash'em i jakimś mężczyzną, lecz byłam na dobrej, bezpiecznej odległości. Mężczyzna patrzył na mnie ze wściekłością, taką samą jak ja na niego... Zsiadłam z konia i kazałam mu się ukryć, co wykonał i po chwili zniknął w gęstym buszu drzew.
- Ash! Wracamy do domu! A z Tobą osobiście się policzę, chyba że jesteś kolejnym tchórzliwym kundlem - zaśmiałam się do mężczyzny, który wbił we mnie mordercze spojrzenie - O... Czyli jednak kundelek się boi i nie podejdzie? - zaśmiałam się - Z drugiej strony, to czego ja mogłam się spodziewać po taki gównie jak Ty?! - zakpiłam śmiejąc się do mężczyzny nadal.
- Ash... Masz nowe zadanie! Musisz zabić tę dziewuchę, a w tedy twoja kara za Twoje grzechy będzie całkowicie zniesiona, a Ty będziesz jednym z moich synów! - odezwał się nagle na co się zdziwiłam.
- Tak mistrzu! - powiedział od razu i rzucił siew moja stronę dureń jeden! "Ash cholera! W coś Ty się baranie wpakował?!" warknęłam jeszcze w myślach i zaczęłam robić uniki, bo nie chciałam z nim walczyć czy zrobić mu krzywdy...
- Zabij ją! Zabij bez litości! - warknął mężczyzna, na co Ash dostał szału i zaczął zacieklej atakować i w końcu uderzył mnie w brzuch, lecz ja wykręciłam mu rękę i rzuciłam nim na ziemię. Szarpaliśmy się, a on chciał mnie usilnie złapać za gardło i udusić, lecz tak łatwo mu ze mną nie szło! Dzięki temu że miał rany na plecach, był słabszy, a ja mogłam się jakoś wybronić, bo inaczej bym nie dała rady niestety... Ash miał to do siebie, że był skurczybyk strasznie silny!
Widząc zbliżające się w naszą stronę wilki, przytrzymując chłopaka krzyknęłam.
- Zabijcie tamtego faceta szybko! - krzyknęłam do nich i wskazałam na mężczyznę, który zdębiał. Jak widać nie wiedział że wilki są na moje rozkazy! W końcu to moi wilczy strażnicy... Nagle poczułam uderzenie, a Ash przewalił mnie na plecy i uderzył z pieści w twarz, lecz nagle zaprzestał i chciał się rzucić na pomoc swojemu mistrzowi, lecz ja mu to skutecznie uniemożliwiłam, szybkim podcięciem nóg. Krew leciała mi z twarzy, lecz on był w gorszym stanie przez te okropieństwa, które przeszedł gdy ja nie przybyłam zbytnio na czas...
- Ash opanuj się idioto! Chcesz skrzywdzić Maksa i Olivię?! Chcesz żeby cierpieli słysząc kim się stałeś?! Dla nich jesteś jak drugi ojciec! A Ty jesteś moim przyjacielem, wiec się opanuj tumanie! - krzyknęłam i uderzyłam go z pięści w twarz,c o cholernie bolało, lecz jakoś stłumiłam krzyk. "Jak Ci faceci to robią, że oni mogą się lać godzinami?" jęknęłam w myślach, ledwie trzymając zaciśniętą, bolącą pięść.
- Zamknij się! - warknął i próbował mnie z siebie zrzucić - Mistrzu już idę! - krzyknął słysząc ze jego mistrz walczy zaciekle z wilkami, które łatwo nie odpuszczały tej gadzinie! Kątem oka zobaczyłam że reszta wilków wpadła to tej całej budowli i zaczęła zagryzać wszystkich tam zebranych, na co się uśmiechnęłam lekko.
- O nie! Ty nigdzie nie pójdziesz! - warknęłam siłując się z nim, lecz nagle uderzył mnie znowu w głowę co mnie zamroczyło i upadałam obok niego, a on kopnął mnie jeszcze w brzuch, co cholernie mnie bolało i pobiegł do swojego mistrza."O nie! Nie ma tak łatwo!" krzyknęłam w myślach i zmusiłam się do natychmiastowego wstania, co umożliwiła mi kolejna "dawka" adrenaliny i rzuciłam się za chłopakiem, którego dogoniłam i znowu przewaliłam na ziemię.
- Ash'owi Ci robią mętlik z głowy! Zabijesz nawet mnie?! Pamiętasz sierociniec? Pamiętasz mnie?! - krzyczałam i znowu strzeliłam go w twarz, oraz uderzyłam w brzuch - Ash walcz z tym! - krzyczałam, a wilki zaczynały powoli zagryzać mężczyznę, który wydawał polecenia chłopakowi.
- Ash! - krzyknął mężczyzna siłując się z wilkami, lecz był już cały w swojej krwi.
- Kundle i ścierwa głosu nie mają! - wrzasnęłam żeby "zakłócić" mężczyznę.
- Mistrzu! - krzyknął rozpaczliwie Ash, którego znowu trzasnęłam w twarz.
- Ash nie słuchaj go! - jęknęłam z bólu - Nie zapominaj kim jesteś i kogo masz! Masz swoją siostrę, mnie i te dzieciaki! Masz do kogo wrócić! Nie jesteś bezużyteczny i nic nie warty jak ci wmawiają, kiedy się ich nie słuchasz.... Otrząśnij się do cholery! - wrzasnęłam, unikając nagle noża, który znalazł siew jego rękach - Ash jesteś moim przyjacielem, błagam Cię! - krzyczałam i jakby się zawahał przez chwilę... Zawahał się! - Ash!!! - krzyknęłam - Błagam zwalcz to! Oni są źli! Wróć do rodziny! Wróć do nas! Ash! Błagam potrzebujemy Cię! Nie słuchaj go... - krzyczałam, a on miał coraz większy mętlik w głowie i złapał się za głowę, nie wiedząc kogo słuchać, jakby za dużo dźwięków i rozkazów do niego dochodziło.
- Nie słuchaj jej! Próbuje Ci zmącić umysł! - krzykną mężczyzna, lecz wilk zaraz rzucił mu się na gardło.
- Ash błagam potrzebujemy Cię! Ja cie potrzebuję, Twoja siostra! Te dzieci... Błagam Cię wróć do domu i zapomnij o tych bzdurach! Patrz co Ci zrobili! Prawie Cie zakatowali i tym samy robią Ci krzywdę ciesząc się z tego! Jesteś dla niech nic nie wart! Tak Cię traktują... Ash! Błagam przejrzyj na oczy! Spójrz na mnie! - krzyczałam do niego próbując wstać, a on stał przede mną jakby sparaliżowany, wciąż trzymając się za głowę, nie wiedząc co ma zrobić. Wtedy podbiegłam do niego, wyrwałam mu nóż z ręki i go przytuliłam, wiedząc iż teraz może mnie z łatwością zabić... Lecz czułam że tak muszę zrobić! Sparaliżowało go nagle, co poczułam.
- Ash... Niezależnie co zrobisz, ja i tak będę po Twojej stronie i przy Tobie! Błagam Cię! Otrząśnij się z tego! Wróć ze mną... - szeptałam a z oczu leciały mi łzy - Ash... Nie jesteś słaby! Jesteś silny i mądry, tylko wpoili Ci głupoty! Zmącili Ci umysł, bo chcieli żebyś stał się ich zabawką... Jednak Ty się nie dałeś... Nie dałeś się! I jesteś dzięki temu silny... Błagam Cię Ash! - szeptałam powoli drżąc.
- K-kiara.... - jęknął nagle na co lekko się wzdrygnęłam, bo nie wiedziałam czy aby mnie teraz nagle nie zaatakuje!
- Wróć ze mną! Jesteś dla mnie jak brat... Nigdy Cię nie zostawię słyszysz?! Nie jesteś nieudacznikiem! Jesteś wojownikiem, który po prostu się troszkę zagubił... Wróć ze mną... - szeptałam ciągle go uląc i o dziwo jeszcze mnie nie zaatakował. Wiedziałam że toczy w sobie wewnętrzna bitwę i to ciężką, a ja cierpliwie czekałam na jego ruch.
- W-wrócę... Wrócę Kiara! - odezwał się nagle jakby przez łzy? Kątem oka zobaczyłam że mężczyzna już nie żyje i ma oderwana głowę od ciała, wiec zdechł w męczarniach na pewno!Oderwałam się od chłopaka i spojrzałam na niego spokojnym wzrokiem, w którym nie było ni krzty złości, tylko istny spokój.
- Więc chodźmy! - powiedziałam radośnie patrząc mu w oczy. Zagwizdałam na konia, który zaraz przybiegł, a wilki zniknęły... Więc wróg został wybity co do cna! Wsiadłam na konia i pomogłam wsiąść chłopakowi, który ledwie stał na nogach. Usadziłam go przed sobą i ruszyłam w stronę wieży, lecz najpierw musiałam się przebić przez ten cholerny las, który ciągną się i ciągnął w nieskończoność! Ash był w złym stanie, co widziałam bardzo dobrze, lecz nie mogłam mu tu jak na razie udzielić pierwszej pomocy, gdyż wolałam się znaleźć na bezpiecznym terenie... Księżyc świecił jak szalony, a ja jechałam galopem, a czasami kłusem, bo koń był bardzo zmęczony. Jechałam tak z dobre dwie i pół godziny, kiedy nagle Ash uniósł głowę i spojrzał na mnie, przez co ja też spojrzałam na niego i zobaczyłam że jego oczy są czerwone i ma kły!!!
Nagle na mnie zasyczał wściekle, co spłoszyło konia i nas zrzucił, a ja boleśnie upadłam plecami na ziemię, co mnie zamroczyło i to nieźle. Leżałam tak przez dłuższą chwilę, lecz zaraz się podniosłam z jękiem i zaczęłam się rozglądać. Nie widziałam nigdzie chłopaka, wiec ostrożnie się podniosłam, bo coś mi się tu nie podobało! Broń była przypięta do konia, a ten uciekł przerażony, więc byłam w kropce, bo stałam pośrodku lasu w gęstych zaroślach praktycznie bezbronna!
Nagle coś się rzuciło w moją stronę wiec zrobiłam szybko unik, lecz to coś nagle zaatakowało ponownie i było cholernie szybkie! Byłam osłabiona po walce i też odniosłam pewne krwawe rany... Rozglądałam się nerwowo, a serce biło mi jak oszalałe! Nagle znowu to coś zaatakowało, lecz tym razem nie zdążyłam zrobić uniku i... i nagle poczułam jakby dwa sztylety wbijały mi się w szyję. Znieruchomiałam z bólu i poczułam się senna. Spojrzałam słabym wzrokiem na postać i to był Ash!!! Czyli teraz że co?! Jest Wampirem?!!! Po chwili wgryzł się mocniej swoimi kłami w szyję, przez co jęknęłam głośno z bólu, lecz nie potrafiłam się ruszyć...
- Ash... - jęknęłam jeszcze przerażona i straciłam przytomność, a wampir pił śmiało moją krew.

< Ash? ;3 jak smakowała krew i jakie miałeś odczucia? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz