Ashley zastanowił się, ile jeszcze razy będzie się budził po straceniu przytomności cały obolały. Czy nie może chociaż raz obudzić się w łóżku z satynową pościelą, bez ran i z jakąś kobietą u boku? Najwyraźniej nie. Życie go nie lubiło i ten ktoś, kto kierował jego losem, najwyraźniej również.
Otworzył oczy i zobaczył twarz Rekera. Jęknął zirytowany i podniósł się do pozycji siedzącej, a postrzelone kolano dało o sobie znać.
– Ile razy będę się jeszcze budzić z tobą u boku? – spytał z krzywym uśmiechem.
– Uwierz mi, wolę, żebyś się już nigdy nie obudził – syknął Reker i nagle Ash poczuł, że jego lewy nadgarstek jest przykuty do czegoś. Pociągnął zirytowany za kajdanki, które ku jego zdziwieniu odpowiedziały mu tym samym. – Ogarnij się i nie machaj tą łapą.
Ashley parsknął rozbawiony i mimo wszystko pociągnął za nadgarstek Rekera. Chłopak w nagrodę za jego zachowanie wbił mu łokcia w brzuch.
– W innej sytuacji uznałbym to za grę wstępną, ale teraz nie wiem co myśleć – parsknął Ash, jedną ręką łapiąc się za obolały brzuch. Nagle skamieniał i przypomniał sobie jeden ważny szczegół z jego zrąbanej ucieczki. W prawdzie cieszył się, że żyje, ale wymorduje wszystkich z Duchów co do jednego, jeśli zrobili coś Maxowi.
– Gdzie dziecko? – warknął, łapiąc za koszulę Rekera.
– A co cię ono obchodzi? – odpowiedział tym samym tonem czarnowłosym i pchnął Kelliego, by go puścił, ale mężczyzna nie odpuszczał.
– Nie zaczynaj, księżniczko. Gdzie jest chłopiec? – Ash naparł na Rekera, wstając i przycisnął go do ściany za nim.
– Gdzieś na pewno.
– Zaprowadź mnie do niego – zażądał Ashley, a chłopak zaśmiał się za co dostał prawego sierpowego. Choć brunet nie miał pojęcia, gdzie jest Max, to musiał przyznać, że szarpanie się z Rekerem było cholernie satysfakcjonujące. Tym bardziej, gdy to on on okładał go pięściami, lecz księżniczka nie pozostała próżna. Nie minęła chwila a Ash miał rozciętą wargę i łuk brwiowy oraz poobcierany nadgarstek od kajdanek, natomiast Reker skończył ze śliwą pod okiem i zdartą do krwi skórą przy ich ,,połączeniu".
– Powtarzam ostatni raz. Gdzie jest chłopiec? – warknął Ashley, dysząc ciężko.
– Powiem jedynie, że bezpieczny i że nie zaprowadzę cię do niego.
Ashowi musiała starczyć ta informacja. Odsunął się od Rekera, choć tak naprawdę miał ochotę kontynuować tą bezsensowną bijatykę. Wolną dłonią przeczesał włosy i spojrzał na kajdanki, marszcząc brwi.
– Po cholerę nas skuli? – zapytał potrząsając metalowym cholerstwem.
– Musisz się oduczyć uciekania – mruknął Reker, pocierając bolący nadgarstek.
– Na ile?
– Tydzień.
Ashley nie mógł powstrzymać się od śmiechu, choć nadal cholernie martwił się o Maxa. Został skuty na tydzień z chłopakiem, którego najchętniej by zabił w ułamku sekundy. Musi czekać siedem jebanych dni, zanim znowu będzie mógł spróbować uciec. Zarąbiście...
– A co ze spaniem, prysznicem i przebieraniem się? – spytał rozbawiony, a Reker zbladł.
– Jakoś będziemy musieli sobie poradzić – syknął.
– Nie mam nic przeciwko wspólnej kąpieli, księżniczko – wymruczał i tym razem to on został przyciśnięty do ściany przez wściekłego Rekera.
– Pierdolony homo. Nawet o tym nie myśl – warknął członek Duchów, a Asha od razu opuścił dobry humor. Od zawsze był przeczulony na punkcie swojej orientacji seksualnej. Jednak nim zdążył cokolwiek odpowiedzieć, drzwi otworzyły się z hukiem.
Do środka weszła jakaś dziewczyna i zaraz za nią Kiara. Ash spojrzał zdziwiony na Rekera, który z chrząknięciem odsunął się od Kelliego, patrząc zmieszany na swoją ukochaną. Dopiero wtedy Ashley postanowił przenieść wzrok na nieznajomą dziewczynę i zamarł przerażony.
Nie, to niemożliwe – stwierdził od razu, patrząc na swojego klona w damskiej wersji. Jego usta ułożyły się w idealne ,,O", gdy przesuwał swój wzrok to na brązowe falowane kosmyki, to na oczy z heterochronią, dokładnie taką samą jaką on miał, ale na innych tęczówkach. To było coś... dziwnego i zarazem przerażającego.
Dziewczyna pisnęła i ku zaskoczeniu Ashleya zaczęła płakać. Wyrwała się Kiarze i podbiegła do niego, wtulając się w jego koszulę, po czym wyszeptała jego imię, co usłyszał tylko on. Zapanowała nerwowa cisza, podczas której chyba wszyscy wstrzymali oddech.
W pierwszym odruchu Ash chciał przytulić do siebie łkającą dziewczynę, w drugim: użyć jej jako karty przetargowej, by go wypuścili, ale w końcu nic nie zrobił tępo, patrząc się z kamienną twarzą na brązową czuprynę.
– Kto to? – niemal warknął do Kiary.
– Twoja siostra bliźniaczka, Claudia O'Kelly.
Nie mam siostry – powtórzył w myślach, zaciskając zęby z irytacji. Złapał za ramiona Claudii i odciągnął ją od siebie, a on wlepiła swoje złoto-brązowe ślepia w jego twarz. Cholera, gdyby był mądry, wykorzystałby ją jako kartę przetargową. Dziewczyna nie znaczyła dla niego nic. Co najwyżej chciał ją zabić. Pojawił się w nim mały płomyk irracjonalnej nienawiści, która kazała mu ją skrzywdzić, za to, że jego rodzina oddała go do domu dziecka, gotując mu tym samym piekło. Kiara miała rację, pragnął jedynie zemsty. Jednak coś nie pozwalało mu jej skrzywdzić. Zamiast tego pchnął ją do tyłu, aż się zatoczyła kilka kroków, a potem powiedział z furią.
– Ona nie jest moją siostrą – niemal wypluł te słowa. Claudia przycisnęła dłoń do buzi i zaszlochała cicho, a następnie wybiegła z pomieszczenia. Kiara rzuciła szybkie spojrzenie Rekerowi, a następnie trochę dłuższe pełne dezaprobaty Ashleyowi, zanim ruszyła za roztrzęsioną dziewczyną.
Ash z warknięciem walnął pięścią w ścianę i spojrzał z nadzieją na Rekera.
– Masz może ochotę na małą bijatykę, bo ja jestem za?
< Ta dash. Reker? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz