wtorek, 28 lutego 2017

Od Ashleya CD Mari

Bycie wampirem było niezwykle przydatne, w niektórych kwestiach. Na przykład teraz, gdy po dłuższej chwili zorientował się, że ta arogancka panienka zwinęła mu jego noże, a on mógł ją znaleźć po... zapachu i do tego był w pełni świadomy, jak idiotycznie to brzmi. Ale nosz cholera jasna! Jakaś mała gówniara zajebała mu jego sztylety, a on miał zamiar je odzyskać.
Oczywiście, wszyscy pomińmy fakt, że był cholernym wampirem i nawet nie zauważył, że dziewczyna go okradła. Nikt nie musi o tym wiedzieć.
Tak więc Ash pędził gnany wiatrem sprawiedliwości po ścieżce prawilności w kierunku prawa z celem małej zemsty. Pokonywał bezlitosne betonowe zapory kradziejstwa i szklane powłoki konfidenctwa, by w końcu wznieść się na wyżyny sukcesu, skąd widział eee... drzwi?
Wzruszył niedbale ramionami, gdy jego poetycka proza upadła. Zapukał w drzwi, jak przystało i czekał aż otworzy mu ta arogancka panienka. Był pewny, że to jej mieszkanie. Czuł tu najsilniejszy jej zapach.
Ashley nie musiał długo czekać, bo po chwili usłyszał parę gróźb i przekleństw, które z całą pewnością pochodziły od gówniary. Drzwi się otworzyły, a jego oczom ukazała się wściekła szatynka. Ash wyszczerzył się do niej, a jej usta ułożyły się w idealne ,,O". Chciała zamknąć na drzwi przed nosem, ale zablokował je stopą.
– Czy mieszka tu pewna gówniara, która nazwała mnie kundlem bez fiuta, którego obiecała ukatrupić i zabrała mu jego broń? – spytał na w pół żartem, na w pół gniewnie.
– Hmm... Zastanówmy się... Nie widziałam jej, ale muszę powiedzieć, że dobrze gadała – stwierdziła jadowicie dziewczyna, a Ashleyowi puściły nerwy. Nigdy nie był na specjalnie cierpliwy, a ta gówniara doprowadzała go jakimś cudem do białej gorączki.
Z cichym syknięciem, które usłyszał tylko on sam, pchnął drzwi i wszedł do mieszkania. Stanął wprost przed arogancką panienką i zirytował się, gdy nie chciała się cofnąć. Zamiast tego spojrzała hardo na niego, kładąc dłonie na biodrach.
– Nie przypominam sobie bym zrobiła dzień otwarty dla zapchlonych kundli – warknęła, zgrywając twardą dziewczynkę, a Ash nigdy nie czuł takiego pragnienia by wyssać ją do sucha. Miała szczęście, że jadł jeszcze tego samego dnia.
Zrobił jeszcze jeden krok do przodu, tak że stykali się torsami, a gówniara nawet nie drgnęła. Zdenerwowany do granic możliwości natarł brutalnie na dziewczynę i przycisnął ją do ściany, a ta zdziwiona pisnęła. Przymiażdżył ją swoim własnym ciężarem, a nadgartki zblokował nad jej głową.
– Suka nie wie, że trzeba czasem wsadzić mordę w kubeł? – wysyczał przez zaciśnięte zęby, a gówniara się szarpnęła. Ledwo powstrzymywał się od wyciągnięcia kłów. – Teraz powiesz mi, gdzie schowałaś moje nożyki i ładnie przeprosisz. Rozumiemy się?

< Mari? XD Nie zrąbałam ? Jak to mówią: od nienawiści do miłości xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz