Jak zwykle pogubiłem się po korytarzach! No ale cóż… Jestem tu dopiero drugi dzień, ale i tak mi chyba w miarę dobrze idzie! Nawet nie pytałem innych o drogę, bo wolałem to załatwić sam. Jako snajper muszę się odnajdować w takich sytuacjach i sam sobie radzić. Byłem spóźniony o 16 minut! Niezbyt dobry początek, ale miałem prawo się spóźnić. Kiedy już miałem wchodzić na salę treningową, zderzyłem się z Rekerem, który wepchnął mi kartkę w rękę.
- Broń leży na stole mam nadzieję, że ci się spodoba - uśmiechnął się lekko odsuwając mi się z drogi.
- Dzięki! Wybacz za spóźnienie ale jeszcze słabo się tu orientuję – westchnąłem na co machną ręką.
- Daj spokój! I tak się dziwię że tu dotarłeś tak szybko, zwłaszcza że łatwo się tu pogubić – powiedział uśmiechnięty, co odwzajemniłem. Zanim wszedłem na salę, zacząłem czytać kartkę, którą mi dał.
- O! Widzę misja… - powiedziałem czytając świstek.
- Tak! Pójdziesz tam ze mną – odparł spokojnie, na co spojrzałem na niego.
- Mamy zabić tych nieco z wyższych ser co? - spytałem retorycznie głośno myśląc – Dobrze się złożyło, bo mam ochotę po rozstrzelać parę tych pustych łbów! - powiedziałem z zadowoleniem, chowając kartkę do spodni, na co Reker się szeroko uśmiechnął i wszedłem z nim na salę. Poszedłem zobaczyć broń i od razu gdy ją spostrzegłem, wiedziałem że to ta którą chciałem! Niemalże nowiutki Barrett M82, nawet nie wierzyłem we własne szczęście.
- Nie mogę się już doczekać! - powiedziałem sprawdzając podekscytowany broń i zwracając się do mojego dowódcy.
- Poćwiczysz dzisiaj samoobronę z chłopakami – powiedział spokojnie – Chyba że rana wciąż daje Ci siwe znaki… - dodał zaraz, gdy zobaczył mój bandaż wystający spod munduru.
- Nie… Nic mi nie jest! - zapewniłem go i spojrzałem na resztę drużyny, która mi się uważnie przyglądała. W środku byłem cały spięty, lecz ciało było spokojne i opanowane.
- Dave poćwiczysz z Willem? - spytał dowódca na co pokiwał głową.
Stanęliśmy naprzeciwko siebie i na szczęście to on pierwszy zaatakował, bo rana wciąż jeszcze mnie rwała i byłem nico powolny. Szybko wykręciłem mu rękę i wylądował na ścianie dość boleśnie. Wtedy zostałem zaatakowany przez kolejnego, lecz zwinni zrobiłem unik i powaliłem kolejnego i kolejnego… Aż w końcu wszyscy leżeli i kwiczeli na podłodze.
- No no! Widzę ze lekcje samoobrony były co? - spytał Reker z uśmiechem, opierając się plecami o ścianę ze skrzyżowanymi rękami na klatce piersiowej.
- Owszem! Wszystkiego nauczył mnie ojciec – odpowiedziałem mu z lekka zdyszany i złapałem się odruchowo za bolące miejsce, odchodząc na bok. Od razu to zauważył, mimo iż starałem się tego nie okazywać.
- Dobra na dzisiaj koniec! Idźcie odpocząć, to był dobry trening! - pochwalił wszystkich wstających z podłogi. Kiedy wszyscy wyszli, zwrócił się do mnie – Wszystko w porządku? - spytał zmartwiony.
- Ta… Przeżyje! Miewałem gorsze rany – westchnąłem prostując się w końcu – Kiedy ruszamy na tę misję? - spytałem.
- Jutro rano o godzinie 6:30 – odparł.
- Powiesz mi gdzie jest strzelnica? - spytałem – Chciałbym przetestować broń i się do niej przyzwyczaić, bo nie chcę niczego schrzanić – westchnąłem na co pokiwał głową.
Poszedłem za nim na strzelnicę, która o dziwo była blisko. Była bogato wyposażona co mnie ucieszyło. Reker zauważył moją fascynację, lecz nic się nie odzywał tylko pozwolił mi się spokojnie rozejrzeć, za co byłem mu wdzięczny, bo nie zadawał zbędnych i głupich pytań. W końcu zdjąłem broń z ramienia i zacząłem sprawnie i szybko załadowywać broń, odpowiednimi nabojami. Gdy byłem gotowy, ustawiłem się i zacząłem strzelać do ruchomych postaci papierowych w które strzelałem szybko i strawnie. Broń świetnie strzelała i aż chciało się słuchać jak „pluje” pociskami. Miała bardzo przyjemny dźwięk wystrzału. Gdy skończyłem, zdjąłem ochronne okulary, które były tu wymagane i zobaczyłem wyniki. Ani razu nie chybiłem i wszystkie strzały trafiły w sam środek z czego byłem zadowolony, bo przecież pierwszy raz trzymam tą broń, którą dał mi dowódca. Nagle usłyszałem za sobą „Doby jest”, więc się odwróciłem i zobaczyłem całą drużynę, zmieszałem się nieco, bo nie przywykłem do pochwał i tego stylu „podziwiania”, bo nie zrobiłem nic nadzwyczajnego! Spojrzałem na Rekera, który też wziął swoja broń i podszedł do mnie.
- Teraz moja kolej! - powiedział podekscytowany, na co się uśmiechnąłem, bo nieco rozluźnił swoim zachowaniem atmosferę. Inni jak widać jeszcze mi nie ufali, bo obserwowali każdy mój krok, co mnie denerwowało. Patrzyli na mnie jak sępy na padlinę!
< Reker? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz