poniedziałek, 23 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Sary

W momencie kiedy zabrał mnie sen znalazłem się poza ciałem. Spojrzałem na śpiącego mnie i widziałem, że owczarek postąpił zgodnie z moimi wskazówkami i sam zasnął mi na nogach. Lekko się rozciągnąłem i nawet podskoczyłem.
- Jak ja uwielbiam chodzić - stwierdziłem patrząc na wolne od gipsu nogi. Postanowiłem się przejść po korytarzach wieży i posprawdzać co tu się dzieje kiedy ja muszę leżeć na tym głupim medycznym. Z tego co tu tak sobie patrzyłem to u moich sióstr jak na razie wszystko było w porządku więc nie musiałem się martwić, że wpakują się w jakieś kłopoty. Przenikałem przez żołnierz jak na duchy przystało co bardzo mi się przydawało, bo nie musiałem ich wszystkich wymijać. W pewnym momencie gdy dochodziłem do końca drugiego korytarza poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Czyli to jest limit oddalenia się od ciała - pomyślałem zawracając do punktu widokowego gdzie zobaczyłem Sarę i Olivera, miałem ochotę się wycofać, ale w jakiś magiczny sposób coś trzymało mnie w tym miejscu i nie pozwoliło odejść. Przysłuchiwałem się ich rozmowie i wiedziałem, że muszę jej wytłumaczyć dwie rzeczy... po pierwsze jest tu potrzebna a po drugie Dark jej krzywdy nie zrobi, no chyba, że wpadnę w jakąś nie kontrolowaną furię i wydam psu komendę, że ma się na wszystkich rzucić co raczej nigdy nie nastąpi. Kiedy znalazłem się na sali usiadłem na swoim łóżku i zacząłem machać nogami. Niedługo potem zjawił się też Oliver kładąc nieprzytomną córkę na łóżku a na końcu przywlekł się Wiliam patrzący na mnie z lekkim zaniepokojeniem na twarzy, ale nic nie powiedział. Gdy nic się nie działo czas znacznie przyśpieszył i zatrzymał się dopiero w tedy kiedy było już ciemno.
- Dziwne nie otworzył oczu ani razu - dziwił się Wiliam.
- Może był zmęczony - westchnął Oliver.
- I tak coś mi w tym śmierdzi tajemnicą - westchnął i znowu wszystko przyśpieszyło, ale tym razem minął cały dzień. Widziałem minę zaskoczonego pierwszego co mnie wcale nie dziwiło, bo nikt o zdrowych zmysłach nie śpi tyle co ja. Później znowu minęły kolejne dwa dni przez co zacząłem się nudzić. Na szczęście jak na zmiłowanie lek przestawał działać i wróciłem do swojego ciała. Pierwsze zobaczenie światła wydawało się udręką więc zacząłem najpierw od jednego oka a później dołączyłem do całego procesu drugie. Zerknąłem leniwie na założycieli a później na Darka, który się podniósł.
- Co się tak patrzycie? - mruknąłem przeciągając się.
- Spałeś jak zabity cztery dni to nierealne - odpowiedział mi Wiliam.
- Bo to było pod wpływem leków - wytłumaczyłem mu na co był trochę zły.
- Zabrałeś leki bez pozwolenia? - pytał o dziwo spokojnie.
- Chciałem odpocząć od tych wszystkich problemów - rzekłem zgodnie z prawdą.
- Ten jeden raz ci odpuszczę - powiedział spokojnie.
- Dzięki dasz mi kartki? - spytałem z nadzieją na co pokiwał twierdząco głową i wskazał na stolik. - Dzięki - powtórzyłem na co mężczyzna się uśmiechnął.
- Musimy na jakiś czas wyjść, nie rób głupot - powiedział po chwili założyciel i wraz z Oliverem opuścili medyczny. Na kartce zacząłem pisać wiadomość do Sary, bo wiedziałem, że zaraz pewnie znowu zasnę, bo znowu odczuwałem zmęczenie. Przez mój przyśpieszony czas widziałem, że często zerkała w moją stronę, ale od razu odwracała wzrok. Napisałem tam, że nie jestem na nią zły za to co w tedy powiedziała i że Dark jej nic nie zrobi, bo jest łagodny. Obiecałem jej też, że jak wyzdrowieje to zabiorę ją za mury na przejażdżkę. Na koniec wszystko odłożyłem na jej stolik i znowu zasnąłem wtulając się w psa jak w pluszaka.

<Sara? ;3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz