sobota, 28 stycznia 2017

Od Will’a cd. Reker’a

Nagle przybiegli lekarze i zaczęli badać Rekera, widziałem po ich minach ze jest źle… Szybko go zabrali i gdzieś pobiegli, a ja byłem spanikowany. William też długo nie wracał, więc się poderwałem, bo nie mogłem siedzieć w jednym miejscu. Spuściłem nogi z łóżka i niepewnie na nich stanąłem. Podniosłem się na drżących nogach i zrobiłem kilka kroków, zyskując coraz większą władzę w nogach z każdym krokiem. Jednak przeliczyłem się, bo wciąż byłem jeszcze zbyt słaby i nogi się pode mną ugięły. Gdy myślałem ze zaraz upadnę na podłogę, bo już ją widziałem, jak się do niej powoli zbliżam, złapał mnie ktoś i uratował od upadku. Podniosłem zdziwiony wzrok na tego kto mnie złapał i okazało się że to założyciel.
- Will jesteś jeszcze za słaby – westchnął – Masz leżeć i nie wstawać – rozkazał kładąc mnie siłą a łóżku, poddałem mu się w końcu bo byłem wyczerpany.
- Co z Rekerem? - spytałem patrząc na niego badawczo.
- Wszystko dobrze nie martw się! - powiedział pocieszająco, lecz ja wiedziałem że jest źle, bo po prostu instynkt snajperski mnie o tym powiadomił.
- Nie prawda! Czuję to… Chcę go zobaczyć! - powiedziałem zdenerwowany i znowu chciałem się poderwać, lecz kolejna błyskawiczna reakcja pierwszego mi na to nie pozwoliła.
- Leż… Jest pod dobrą opiekom! - powiedział uspokajająco i przytrzymywał mnie za ramiona silnie, lecz zarazem delikatnie.
- Martwię się o niego… - powiedziałem mu zdenerwowany.
- Spokojnie… Nie ma się czego bać! - utwierdził mnie i poczochrał po włosach tak, jak zawsze robił mój ojciec, co mnie zdziwiło, lecz on nie mógł wiedzieć o zachowaniach mojego ojca. Uspokoiło mnie to tylko po części.
- Mogę dostać coś na uspokojenie? - spytałam niemalże błagalnie. W środku cały wręcz chodziłem ze zdenerwowania, a niepokój się nasilał. William pokiwał twierdząco głową i po chwili wziął jakąś strzykawkę z lekko żółtawym płynem i wstrzyknął mi jej zawartość. Po chwili poczułem się senny jeszcze bardziej i w końcu zasnąłem.
**
Obudziłem się „po za” ciałem co mnie zdziwiło! Czy ja umarłem?! Zaraz… chyba nie bo widzę siebie jak śpię. Co on mi podał? Zacząłem się nerwowo rozglądać i po chwili zobaczyłem brata!
Gdy mnie dostrzegł, uśmiechnął się i do mnie „podszedł”.
- Widzę że jakoś się tu dostałeś – powiedział spokojnie.
- Rozumiem że to nie Twój pierwszy raz, bo jesteś spokojny – odparłem z lekka podenerwowany.
- Parę razy mi się to już zdarzyło, lecz to nic strasznego – powiedział uśmiechając się.
- Dziwnie jest patrzeć na siebie z takiej perspektywy – powiedziałem zainteresowany – Jak się czujesz? - spytałem z troską.
- Chyba dobrze, ale przed chwila mnie reanimowali – westchnął przeczesując swoje włosy.
- Reanimowali?! A William mówił że jest wszystko dobrze! Wiedziałem że coś jest nie tak… - westchnąłem.
Nagle zaczęliśmy się jakby ”rozmazywać”. Tak jak obraz w psującym się telewizorze i po chwili znaleźliśmy się w pustce.
- Czyżby nasi ojcowie? - spytałam patrząc na brata, który przytaknął skinieniem głowy, a po chwili obok nas pojawili się uśmiechnięci rodzice.

< Reker? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz