Minęły dwa tygodnie odkąd wstąpiłam do obozu Śmierci. Nie traktowałam tamtych ludzi za swoich sprzymierzeńców i wszędzie chodziłam sama. Nasz przywódca uznał p prosu że muszę się przyzwyczaić i nie naciskał na mnie, za co byłam mu wdzięczna. Właśnie byłam na jednym z dachów. Kucając rozglądałam się po okolicy. Znałam już ją co prawda, bo zrobiłam dla siebie rozpoznanie, lecz byłam ciekawa, czy coś albo ktoś się pojawi. Jednak po godzinnym patrzeniu, znudziło mi się to i postanowiłam pójść w jedno ulubione miejsce, które znajdowało się co prawda blisko obozu przemytników, ale nie obchodziło mnie to zbytnio! Byłam mistrzynią ucieczek, dzięki mojej szybkiej wspinaczce bez żadnych zabezpieczeń po budynkach i dachach. Był to mój as w rękawie, bo nie byłam specjalnie szybka w uciekaniu, a to dawało mi pewną przewagę. Jak to mi powiedzieli ludzie ze śmierci? Jestem małpą? Tak… Chyba tak mnie nazwali, bo skaczę po budynkach jak małpy po drzewach.
Skakałam właśnie po budynkach, obserwując dokładnie i uważnie otoczenie. Gdy byłam pewna, że jest bezpiecznie, zeskoczyłam z dachu, robiąc salto w przód i wylądowałam zwinnie na podkurczonych nogach. Weszłam do wielkiego budynku zamykając za sobą drzwi i poszłam w stronę upragnionego celu. Szłam powoli i cicho. Moje drobne ciało mi na to pozwalało, co było kolejnym plusem! Po chwili znalazłam siew bibliotece. Rozejrzałam się dokładnie, lecz nikogo i niczego nie zauważyłam. Wyluzowałam się więc i podeszłam do pierwszego regału z książkami. Chwyciłam pierwszą lepszą książkę i zaczęłam czytać. Jednak coś mi nie pasowało… Usłyszałam nagle, jak jakaś książka spada z półki za mną, przez co rzuciłam książkę i odskoczyłam w bok, odwracając się gwałtownie i łapiąc za swoje sztylety do rzucania. Dopiero teraz dostrzegłam, że ktoś stoi w cieniu.
- Kim jesteś?! - warknęłam ostrzegawczo.
Po chwili z cienia wyłowił się jakiś żołnierz i celował we mnie z karabinu, co mi się nie spodobało! Cofnęłam się trochę i snęłam bliżej okna, które otworzyłam parę dni temu, żeby umożliwić mi szybszą ucieczkę.
- Jaki obóz?! - warknął mężczyzna celując we mnie. Po jego mundurze wywnioskowałam ze należał do Duchów. Wrogiego mi obozu!
- Przemytnicy – skłamałam i mocniej ścisnęłam sztylet w ręce – A Ty?! - spytałam, choć wiedziałam z kąt jest, bo nie byłam taka głupia!
< Reker? :3 xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz