- No dobrze! Rozumiem, ale wciąż jesteś za słaby… - powiedziałam z przejęciem – Musisz jeszcze troszkę wycierpieć w łóżku – uśmiechnęłam się nieco. Kiedy brat usiadł na łóżku, podałam mu jedzenie i ciepłą herbatę. A sama usiadłam na krześle.
- Jak tam reszta? - spytał biorąc kęs.
- Z nimi jest dobrze, ale martwią się o Ciebie… - westchnęłam – A tak w ogóle, to w coś Ty się ubrał? - spytałam z niedowierzaniem patrząc na rata – Wystroiłeś się jak na jakąś randkę! - dodałam jeszcze na co parsknął śmiechem.
- Nie wiem… Tak jakoś ubrałem pierwsze lepsze rzeczy w szafie – dodał rozbawiony – A tak w ogóle to jak dostałaś się do mojego pokoju? - spytał zaintrygowany patrząc na mnie – Drzwi były zamknięte…
- Mam swoje sposoby braciszku! - powiedziałam tajemniczo, chytrze się uśmiechając. Spojrzał na mnie zdziwiony – Nie patrz się tak tylko jedz, bo bułeczka Ci wystygnie! - dodałam wciąż z lekka rozbawiona, na c szybko skonsumował posiłek i napił się herbaty.
- A skąd wiedziałaś że za bardzo przesadzam na treningach z chłopakami? - spytał podejrzliwie, na co z lekka się znowu się spięłam, lecz szybko się opanowałam i miałam nadzieję że tego nie widział.
- Nie jesteś zmęczony? - zadałam pytanie, by odwrócić jego uwagę od poprzedniego pytanie, które zadał.
- Jestem… - westchnął i znowu się położył, lecz patrzył na mnie badawczo co nie uniknęło mojej uwadze.
- Niedługo przyjdzie Jackob na zmianę, więc masz być grzeczny, bo pamiętaj co z Tobą zrobię! - dodałam chytrze.
- Nie! Tylko nie to! - powiedział od razu potulnie.
- Jak się w ogóle czujesz co? - spytałam z troską dotykając jego czoła.
- Wszystko mnie boli, ale to nic… - odparł wzdychając.
- Znowu dostałeś gorączkę! Wypij to… - powiedziałam spokojnie podając mu leki przeciwgorączkowe, które popił. Odstawiłam szklankę na biurko i gdy się odwróciłam, brat już mocno spał, na co lekko się uśmiechnęłam.
Musiałam bardziej uważać, bo brat już zaczął węszyć węszyć… Mój związek z Jackobem coraz bardziej rozkwitał i czułam wewnętrzny spokój! Nie bałam się już innych żołnierzy i nie miałam smutnych i przygnębiających myśli. Ponadto Red był słodki! Dzisiaj też go odwiedziłam, pobawiłam się z nim i porozmawiałam chwilę z Eliasem, który go szkolił. Szybko się uczył, z czego byłam dumna! William i reszta nadal nic nie wiedzieli i poprosiłam Eliasa, żeby jak na razie nikomu o tym nie mówił… William nie miał ostatnio humoru, więc mężczyzna szybko zrozumiał dlaczego nie chcę mówić o nowym pupilu. Jackob też się z nim bawił kiedy przychodził tam razem ze mną. Niestety musiało minąć jeszcze dużo czasu, zanim mogłam go całkowicie przygarnąć do siebie, bo tresura długo trwa.
**
Ani się obejrzałam na Jackob przyszedł na zmianę mnie. Ucieszyłam się na jego widok! Brat spał twardo, więc podeszłam do niego i go pałowałam.- Czuje się już lepiej, ale podałam mu dwie tabletki przeciwgorączkowe, teraz śpi – powiedziałam szeptem.
- Dobra… Jak się czujesz? - spytał cicho z troską, tak by nie obudzić brata.
- Doskonale! Choć jestem troszkę zmęczona… - przyznałam – Red świetnie się sprawuje z tego co mi powiedziano – dodałam jeszcze.
- To świetnie! - odparł – Idź już, bo się obudzi – powiedział szeptem.
- Dobra! Jestem wykończona… - powiedziałam cicho i wyszłam z pokoju brata.
< Reker? :3 słyszałeś ich rozmowę agencie ty? xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz