piątek, 13 stycznia 2017

Od Tamary cd. Reker’a

- No to mamy problem! - stwierdził nagle lekarz – Stracił pamięć… - dodał na co pierwszy i ja wytrzeszczyliśmy oczy.
- Jak to?! Nic nie pamięta?! - pytałam z niedowierzaniem.
- Uderzył tak mocno głową że stracił całkowicie pamięć! Swoje przeżycia, imię i w ogóle wszystko… - westchnął.
- Ale odzyska pamięć?! - spytał spanikowany pierwszy.
- Odzyska, ale potrzeba czasu! - odpowiedział.
- Reker? - pamiętasz mnie? - spytałam na co pokiwał przecząco głową – Jestem jedną z twoich sióstr! Tamara… Mów ci to coś? - spytałam cierpliwie.
- Coś kojarzę, ale nie wiem co… - powiedział sfrustrowany – Kim jest Reker? - spytał zdziwiony.
- To Ty! Tak masz na imię… - powiedziałam przestraszona.
- To moje imię? - spytał zdziwiony.
- Pamiętasz jak uderzyłeś głową o podłogę? - zadałam kolejne pytanie – Cokolwiek pamiętasz?
- Nie… - odpowiedział i pokręcił przecząco głową.
- No to ładnie! - powiedział załamany pierwszy.
**
Poszłam do Dereka i reszty i powiedziałam im o tym że brat stracił pamięć i ze nic i nikogo nie pamięta… Przestraszyli się nie na żarty. Poszli wszyscy do niego i próbowali z nim rozmawiać i przypomnieć mu coś, lecz ich starania jak i moje poszły na marne…
**
Minęły trzy dni a brat wciąż nic nie pamiętał. Byłam załamana! Derek jakoś wykombinował zdjęcia rodzinne brata i zaczął mu je pokazywać i mówić po kolei co i jak, oraz kto jest kto. Pierwsze zdjęcie przedstawiało rodzinę Rekera. Mnie tam nie było… Nie miało prawa mnie tam być.
- To jest twoja matka, ojciec i siostra – powiedział Derek spokojnie pokazując.
- Przypomina mi się coś… - odezwał się nagle na co prawie się podniosłam – Jakieś zamazane obrazy… Nie potrafię jednak zobaczyć co przedstawiają! - powiedział sfrustrowany.
- To nic! Przypomnisz sobie spokojnie! - powiedział jego przyjaciel i pokazał mu resztę zdjęć. Oczywiście odwiedziła go jego matka, Maddy, Kiara, Olivier, William i reszta jego przyjaciół. Kojarzył ich trochę, lecz jego wspomnienia wciąż były zamazane.
**
Minął tydzień i Reker zaczynał sobie wszystko przypominać. Jak jest dowódcą, co przeżył, że ma rodzinę… Partnerkę, lecz wszystkie wspomnienia jeszcze nie wróciły na swoje miejsca. Nie pamiętał wciąż mnie i mi nie ufał, co cholernie mnie bolało! Nie dość że przeze mnie zrobił sobie krzywdę, to mnie jeszcze nie pamiętał! Chciało mi się płakać… Lekarze nie wypuszczali go z medycznego, bo bali się że to mu zaszkodzi.
- Jak się czujesz? - spytałam siadając obok niego.
- Kim jesteś? - spytał podejrzliwie.
- Przecież jestem Twoją siostrą Reker! - powiedziałam do niego.
- Nie pamiętam Cię i nie ma Cię na żadnych ze zdjęć! -powiedział argument.
- Bo nie może mnie tam być! Nie pamiętasz dlaczego? - spytałam.
- Nie jesteś moją siostrą! - powiedział nagle co tak zabolało, że cały ból znowu wrócił. Derek widział po mojej minie moje emocje.
- Jestem Twoją siostrą! - powiedziałam do niego – Nie pamiętasz jak mnie uratowałeś? - spytałam.
- Nie jesteś moją siostra! - warknął, na co wstałam bo zeszkliły mi się oczy.
- Gdzie idziesz? - spytał Derek.
- To nie ma sensu… - powiedziałam rozpaczliwie – Mam nadzieję że wyzdrowiejesz braciszku… - powiedziałam drżącym głosem i wyszłam z medycznego. Poszłam do swojego pokoju i się rozpłakałam. Cassandra dopięła swego! Brat mnie nie pamiętał i o to pewnie jej chodziło! Teraz znowu zostałam sama i nikt mnie nie kochał… Dlaczego to musi się znowu dziać?! Płakałam skulona w kącie, lecz poczułam czyjąś rękę na ramieniu, więc podniosłam głowę znad kolan i spojrzałam na postać przede mną. Zobaczyłam Jackoba, usiadł przy mnie opierając się plecami o ścianę.
- Jak tam się trzymasz? - spytał troskliwym tonem.
- Nie pamięta mnie… On mnie nie pamięta! Jego matka dopięła swego! - powiedziałam przez łzy – Znowu jestem sama! - dodałam jeszcze i ponownie schowałam zapłakaną twarz w swoich kolanach.
- Tamara… - zaczął – Przypomni sobie! - próbował mnie pocieszyć.
- Nie przypomni! Jego matka już pewnie mu nagadała jaka jestem zła i w ogóle… Nienawidzi mnie i udało jej się zniszczyć naszą więź… Nie mówiąc o tym ze przeze mnie tak się skrzywdził! - dodałam rozpaczliwie.
Nagle poczułam jak mnie przytulił do siebie. Nie broniłam się, bo nie miałam siły. Siedziałam skulona w jego ramionach i płakałam jak dziecko.
- Wszystko będzie dobrze Tamaro… - powiedział, a ja w końcu zasnęłam ze zmęczenia wywołanego płaczem.
**
Obudziłam się w nocy, w swoim pokoju. Leżałam na łóżku przykryta kołdrą, więc domyśliłam się że Jackob mnie tu położył, gdy zobaczył że zasnęłam. Była godzina 4:20, byłam załamana! Poszłam na grób ojca, bo tego potrzebowałam. Usiadłam jak zwykle po turecku przed jego nagrobkiem i wpatrywałam się w nią.
- Tato! Błagam żeby on sobie przypomniał! - powiedziałam znowu się rozpłakałam. Usłyszałam jakieś kroki za sobą, więc się odwróciłam i zobaczyłam matkę Rekera! Szybko się podniosłam.
- I co zadowolona?! - krzyknęłam do niej przez łzy – Teraz wszyscy znowu będziecie jedną wielka rodzinką, a ja znowu zostanę jak pies sama! Gratuluję! Osiągnęłaś swój cel! - krzyknęłam do niej zapłakana i szybko wyminęłam ją biegiem. Pobiegłam do swojego pokoju, spakowałam rzeczy, zostawiłam list i poszłam w kierunku stajni.

„ Wiem ze mnie nie pamiętasz braciszku, ale wiedz że bardzo Cię kocham! Mama nadzieję że wyzdrowiejesz i że będziesz szczęśliwy!”

~Tamara~

Osiodłałam Desperad’a, wsiadłam na niego i opuściłam cwałem mury. Czułam się jakby ktoś rozrywał mi serce w kawałki! Słowa brata mnie tak bardzo bolały….
„Nie jesteś moją siostrą”.
Ta te wspomnienia znowu się rozpłakałam i popędziłam bardziej konia. Pojechałam na ziemie niczyje i jeszcze dalej. Pojechałam w miejsce, gdzie kiedyś się „wychowywałam”. A mianowicie do opuszczonego budynku sierocińca… Tam się zaszyłam i płakałam cały czas. Minęły dwa tygodnie od kiedy się tam znalazłam. W końcu wsiadłam na konia i pojechałam dalej w miasto i jeszcze dalej na ziemie niczyje i w głąb swojego piekła, jakie kiedyś tu przeżyłam jako dziecko.

< Reker? Da, da, da, dam! xd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz