niedziela, 22 stycznia 2017

Od Tamary cd. Reker’a

Coś mi nie pasowało z bratem… Był strasznie słaby i ciągle spał. Rano znowu do niego poszłam z posiłkiem. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam że jest w złym stanie. Postawiłam jedzenie z wodą na biurku tak jak zwykle i zobaczyłam kartkę. Głupi jak zwykle troszczył się o innych zamiast o siebie. Nie zamierzałam go zostawiać! O nie… Chce czy nie jestem jego siostra i nie pozwolę by coś mu się stało! Wzięłam ponowie kartkę z długopisem i napisałam mu wiadomość.

„Braciszku… Jestem Twoją siostrą i mnie nie spławisz! Będę się Tobą opiekować, bo jestem twoją siostrą. Chłopaki ledwie żyją… I nie wstają z łóżek, tylko też mają przynoszone jedzenie. Olivier powiedział że macie wolne dopóki nie dojdziecie do siebie, bo z nim rozmawiałam na ten temat… Tak więc możesz śmiało odpoczywać!”

~Tamara~

Położyłam kartkę obok jedzenia i podeszłam do śpiącego brata. Dotknęłam jego czoła, bo strasznie płytko oddychał… Było gorące! Miał gorączkę na co się zmartwiłam. Udało mi się znaleźć jakąś mało miskę i wlałam tam wodę. Wzięłam mały ręcznik, który miał w pokoju i zaczęłam mu robić zimne okłady na czoło. Z początku się wzdrygnął za sprawą mokrego i lodowatego ręcznika, lecz zaraz się uspokoił. Ręcznik szybko się nagrzewał, więc się zmartwiłam. Co jakiś czas wymieniałam wodę i przy nim czuwałam. Dobrze że zdążyłam już być u Jackoba… Poszłam zmartwiona po lekarza, który przyszedł ze mną do jego pokoju. Podał mu leki przeciwgorączkowe oraz leki wzmacniające. Brat miał w ręce wenflon, więc w razie czego można mu było podać leki dożylnie. Ubłagałam jakoś lekarza, żeby nie zabierał brata na oddział, na co w końcu się zgodził. Czuwałam przy nim od kolacji do prawie samego rana. Cały czas zmieniałam mu okłady i patrzyłam na niego zmartwiona. W końcu jednak nie wytrzymałam i zasnęłam o godzinie 5 rano.

< Reker? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz