środa, 25 stycznia 2017

Od Tamary cd. Reker’a

Wybiegłam z Jackobem szybko zatrzaskując drzwi i wskoczyliśmy do szybu wentylacyjnego. Chłopak z początku się wahał, lecz wolał to niż złapanie przez przyjaciela. Zasłoniliśmy kratkę i widzieliśmy jak mój brat biegnie wściekły i nas szuka.
- No to wszystko skończone… - wydukałam cicho spuszczając głowę – On tego nie zaakceptuje.
- Jakoś damy radę! - pocieszył mnie – Dziwie jest siedzieć w szybie wentylacyjnym… - powiedział rozglądając się.
- Heh… To moje stare sztuczki… - westchnęłam trochę weselej i spojrzałam na niego – Przepraszam… Gdybym wtedy nie przyszła, to by do czegoś takiego nie doszło! - powiedziałam załamana.
- To nie Twoja wina! - starał się mnie pocieszyć – Nie rozdzieli nas… - powiedział, lecz usłyszałam w jego głosie nutkę wątpliwości.
- Chodźmy dalej! Przędziej czy później dowie się gdzie jesteśmy, bo wie ze chodzę po szybach – westchnęłam i ruszyliśmy w głąb szybu, do pomieszczeń i korytarzy, gdzie nikt nie mieszka. Dotarcie tam zajęło nam jakieś pół godziny. Zmęczyłam się więc przystanęłam, bo mieliśmy zaraz wyskoczyć z szybu i pobiec dalej by się jakoś ukryć przed bratem… Szanse były znikome, bo wszędzie może łazić! Kiedy już chciałam ruszyć, nagle ktoś mnie złapał za kostkę i przyciągnął do siebie. Chciałam „kopnąć” napastnika, lecz gdy się obróciłam w panice,zobaczyłam brata i w porę powstrzymałam odruch bezwarunkowy. Niestety brat złapał mnie w żelazny uścisk i nie miałam szans się wyrwać...
- Tłumaczyć się w tej chwili - westchnął zachowując opanowanie w głosie, lecz ja wiedziałam że w środku aż kipiał ze złości.
- Puść! - powiedziałam szarpiąc się.
- Reker puszczaj ją! - warknął wkurzony Jackob.
- To moja siostra i w dodatku niepełnoletnia! Mogę robić co chcę! - warknął brat – Gadać! - powiedział stanowczo.
- Przecież to wiesz… - powiedziałam cicho nie patrząc na niego – Wiedziałam że tak to się skończy, dlatego właśnie nie chciałam Ci powiedzieć! - warknęłam na niego i spojrzałam wzrokiem pełnym żalu z domieszką złości oraz strachu.
- Przyznaj sam że to Ci się nie podoba! - odezwał się Jackob.
- Wiedzieliśmy że tego nie zaakceptujesz! Ty i Kiara jakoś mogliście być razem, a my nie możemy, bo ja jestem żałosną gówniarą, a Jackob żołnierzem o prawie dwa lata starszym! Nikt z was by tego nie zaakceptował! Widzę po Twojej minie wszystko… - powiedziałam z żalem do brata, patrząc na niego.
- To było co innego! - warknął broniąc się wściekły.
- Ta… Jasne! Bo wtedy chodziło o Ciebie! - warknęłam znowu – A nam nie wolno, bo jakby to wyglądało nie?! Przejmujesz się tylko tym co myślą inni! - znowu warknęłam, lecz było można wyczuć w moim głosie rozpacz. Uścisk brata chwilowo zelżał, więc kopnęłam go w ramie i wyskoczyłam przez szyb, uciekając płacząc. Nawet zostawiłam tam Jackoba…
- Zadowolony?! - usłyszałam jeszcze zły głos Jackoba, słyszałam jak za mną pobiegł, lecz ja chciałam chwili spokoju. Chciałam być sama! Wyskoczyłam poza mury i pobiegłam przez zaspy niezauważona w kierunku zrujnowanych budowli. Nie obchodziło mnie nawet że jestem w samym krótkim rękawku na dworze przy – 35 stopniach…
Czułam ból, że brat jest nie po mojej stronie! Widziałam w jego oczach że nie chce tego zaakceptować… Że nie może zrozumieć… Dla niego byłam gówniarą tak jak dla wszystkich! Nie mogę tego i tamtego. Dlaczego nie mogę być szczęśliwa?! Po tej ucieczce Jackob pewnie też uważa mnie za dzieciucha i w dodatku chyba ich ze sobą skłóciłam… Przynoszę same problemy! Nienawidzę siebie! Wszystko potrafię tylko niszczyć i ranić innych.
Siedziałam w opuszczonym budynku, gdzie wszędzie były powybijane okna. Nie miałam przy sobie żadnej broni. Siedziałam na samej górze płacząc cicho jak małe dziecko. W pewnym momencie zauważyłam kawałek rozbitego szkła. Wzięłam je ostrożnie do ręki i trzymałam je mocno patrząc na nie, zastanawiając się „zrobić to, czy nie”. Tak przesiedziałam całą noc, dzień i nadeszła kolejna noc. Nie jadłam i nie piłam. Siedziałam na tym mrozie i już nie czułam ciała. Nawet gdy trzymałam to „ostrze” ze szkła, to nie czułam że mam zaciśnięte na nim palce i nieświadomie bardziej je ścisnęłam, chcąc wyczuć przedmiot… Jednak zacisnęłam szkło tak, że zaczęła lecieć mi gęsta i czerwona ciecz z ręki. Patrzyłam na nią jak mi skapuje na podłogę. Nie czułam bólu w ręce, bo czucia nie miałam. Cały czas trzymałam mocno zaciśniętą rękę na przedmiocie, zastanawiałam się czy mam nadal po co żyć. Jackob pewnie mnie już nienawidzi, a brat… Brat pewnie nadal czuje złość do mnie. Po policzkach znowu zaczęły cieknąć mi łzy.

< Reker? Ojciec Ci pokarze w jakim jest stanie? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz