niedziela, 29 stycznia 2017

Od Tamary cd. Reker’a

Szybko „przejęłam” łupy brata i pognałam szybko, lecz cicho prze szyby. W porównaniu do brata, ja byłam lżejsza, co pozwalało mi na łażenie po szybach bez zbędnego hałasu. Nie wiedziałam co się dzieje z bratem. Łaziłam po szybach już z dobrą godzinę i na chwilę przystanęłam żeby odpocząć. Nagle usłyszałam Williama i Oliviera, więc zamarłam!
- Złapaliśmy Rekera – odezwał się Olivier.
- Niech zgadnę! Był w szybie? - spytał zadowolonym głosem.
- Tak ale to gazowanie to mogłeś sobie odpuścić – westchnął Olivier.
- Inaczej byśmy go nie dorwali! A Tamara? - spytał nagle o mnie, na co serce waliło mi jak młot!
- Nie możemy jej znaleźć… Widać zna lepiej szyby niż Reker – przyznał Olivier.
- Szukajcie jej dalej! Wysłałem po nią paru żołnierzy – powiedział z lekka zły.
- Co?! Wysłałeś żołnierzy żeby łazili za nią po szybach?! - spytał nie dowierzając trzeci.
- Niektórzy dla awansu zrobią wszystko! - zaśmiał się i usłyszałam jak odchodzą dalej.
No to ładnie! Jeszcze łażą za mną po szybach! Muszę znaleźć brata i znając życie, to jest na medycznym… Musze się spieszyć! Nie wiem gdzie teraz są Ci żołnierze! Przyspieszyłam i szłam po wąskich szybach w kierunku medycznego oddziału. Celowo szłam tymi najwęższymi i najbardziej ciasnymi szybami, bo wiedziałam że tam żołnierze się nie zmieszczą, lecz w przypadku Rekera musiałam obrać inną trasę powrotną, bo by się inaczej nie zmieścił…
Po 15 minutach byłam na miejscu. Na pierwszym oddziale go nie zobaczyłam, więc szłam dalej. Drugi też nic i trzeci nic. Zaczęłam tracić nadzieję, lecz wtedy go zobaczyłam! Leżał w pustej sali, przykuty do łóżka niczym więzień, co mnie zezłościło, bo to jest tylko głupia czekolada a nie tajne dokumenty!
- No ładnie... Czuje się jak przestępca - prychnął brat, co usłyszałam. Ostrożnie się rozejrzałam czy nikogo nie ma, zdjęłam kratkę i wskoczyłam do brata na oddział. Brat ucieszył się na mój widok. Wyjęłam z kieszeni w bluzie klucze i po kolei sprawdzałam, który pasuje do jego kajdanek. W końcu trzeci klucz zaskoczył i brat był wolny! Spojrzałam na brata, który posyłał mi pytające spojrzenie.
- Później wyjaśnię… - mruknęłam i wskoczyłam z bratem do szybu z powrotem, lecz zatrzymałam brata żeby nie szedł dalej szybem, tylko zamknęłam kratkę i czekaliśmy. Wyjaśniłam bratu że jesteśmy ścigani po szybach, więc łażenie po nich nie było dobrym pomysłem… Wiedziałam że musimy wyskoczyć przez okno i udać się po dachach do dzieci, gdzie miały zajęcia. Brat i ja siedzieliśmy cicho w szybie na oddziałem z którego przed chwilą uwolniłam Rekera i czekaliśmy na rozwój wypadków. Nagle usłyszeliśmy głośne stukanie glanów i po chwili usłyszeliśmy Oliviera i Williama.
- Gdzie on jest?! - usłyszeliśmy wściekły głos Williama.
- Pewnie Tamara go uwolniła – odezwał się Olivier.
- Przecież przypięty był kajdankami! Skąd ma niby klucze?! - warknął wściekle.
- Co się tak unosisz? - spytał spokojnie Olivier za co go podziwiałam – Łażą po szybach po całej bazie, więc na pewno zwinęła zapasowe klucze, które zawsze się kurzą w magazynie i nawet nikt tego nie sprawdza – powiedział zgodnie z prawdą, bo właśnie stamtąd je wzięłam i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Ukatrupię ich normalnie! - warknął i wyszli.
- Pierwszy raz widzę go takiego złego – mruknęłam do brata.
- Dla mnie to nie nowość – przyznał i wyszliśmy z szybu po pięciu minutach, zeskakując na ziemię. Zamknęliśmy szyb, podeszliśmy do okna i przez nie wyskoczyliśmy, zamykając je prowizorycznie, żeby wyglądało tak, że ktoś go po prostu nie domknął. Skakaliśmy po dachach 25 metrów nad ziemią bez większych przeszkód. Żołnierze z takiej wysokości raczej nas nie widzieli… Po dziesięciu minutach wskoczyliśmy do dużego budynku, gdzie odbywały się zajęcia dzieci. Wyjęłam trzy czekolady z sześciu i szliśmy korytarzem. Akurat trafiliśmy na jednego z nauczycieli, który chyba nazywał się Samuel Pexton.
- Reker? Co Cię tu sprowadza? - spytał zdziwiony widząc nas.
- Mamy coś dla dzieci – powiedziałam i pokazałam mu cztery zapakowane czekolady. Jedna mleczna, druga truskawkowa, trzecia karmelowa, a czwarta biała.
- Macie czekoladę? Dzieciaki się ucieszą! - powiedział radośnie i kazał nam iść za nim. Po niecałych trzech minutach weszliśmy do pomieszczenia, gdzie było z około 50 dzieci!
- Dzieci! Chodźcie! Dowódca Reker i jego siostra mają coś dobrego dla was! - powiedział radośnie, a po chwili otoczyły nas zainteresowane dzieciaki.

< Reker? :3 jesteśmy otoczeni! xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz