niedziela, 29 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Will'a

Wjeżdżając na plac szybko zszedłem z klaczy i podałem śpiącą dziewczynę żołnierzowi i poleciłem mu, żeby zaniósł ją na medyczny co oczywiście zrobił w ogóle mi się nie sprzeciwiając. Will miał drobne opory co do oddania swojej pasażerki, ale po parku minutach uległ i obydwie panienki znalazły się w drodze na oddział. Nasz przyszywany ojciec znalazł się na placu głównym nieco później, ale ucieszył się, że wróciliśmy cali i zdrowi. Spojrzał najpierw na konie a później na skrzynki i pokiwał z niedowierzaniem głową jak można być takim bezdusznym w stosunku do zwierząt.
- Biedne konie... - westchnął - Co tam macie w tych skrzynkach chłopcy? - zapytał po chwili przerwy.
- Fajki, alkohol i konserwy, nic ciekawego - wyrwałem się jako pierwszy do odpowiedzi.
- Dla ciebie to ciekawa jest tylko broń - zaśmiał się.
- Żebyś wiedział - mruknąłem krzyżując ręce na piersi.
- Nie bocz się już tak każdy lubi coś innego - powiedział próbując mnie rozchmurzyć.
- Zimno tu - rzekłem mijając mężczyznę i wchodząc do wieży. W piętnaście minut pokonałem schody i znalazłem się w swoim pokoju, który zamknąłem na klucz. Opadłem bezwładnie na łóżko i cicho westchnąłem. Byle jak ściągnąłem mokre od śniegu glany i spróbowałem zasnąć patrząc na Jaskółkę, którą rzuciłem na biurko. - Nienawidzę zimny - warknąłem przewracając się na prawy bok przykrywając się po same uszy kocem. Po chwili odpłynąłem do krainy snów nie zawracając sobie głowy raportem i innymi bzdetami. Byłem w lesie i siedziałem oparty o pień drzewa a przede mną stał biały wilk. - Czego chcesz Ghost? - zapytałem z niechęcią na co zwierze podeszło do mnie i wsunęło swój łeb pod moją lewą dłoń na co instynktownie go pogłaskałem - Mowę ci odebrało? - zaśmiałem się na co on mruknął niezadowolony. - Chce zostać sam przez jakieś dwa dni masz może jakiś pomysł gdzie mogę się zaszyć? - zadałem kolejne pytanie na co wilk popatrzył na mnie jak na idiotę - Wiliam ma Will'a więc zbytnio się nie przejmie - stwierdziłem rozglądając się po lesie i wiedziałem, że właśnie tu się udam. Jakoś się wybudziłem i do wojskowego plecaka spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy typu amunicja, leki, picie... Bandaży i jedzenia już sobie odpuściłem, przerzuciłem przez ramię Jaskółkę i opuściłem pokój oknem kierując się do tylnej bramy z świadomością, że drzwi zostały zamknięte w pokoju na klucz. Dzięki mrokowi nikt mnie nie zobaczył i mogłem iść spokojnie przed siebie nie musząc biec na wariata. Może nie zauważą... - pocieszałem się w myślach drepcząc w kierunku lasu.

<Will? :3 Zauważysz? xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz