- Mówiliście że nie żyje! - warknął William.
- Bo wszystkie badania to potwierdzały! - powiedział przestraszony drugi lekarz.
- Dobrze że zdążyła się obudzić, bo byście ją zabili! - warknął znowu na co spuścili głowy.
- Spojrzałam na brata, który zasnął. Spojrzałam pytająco na Williama.
- Dostał leki usypiające… Spokojnie nic mu nie jest! - pocieszył mnie na co delikatnie się uśmiechnęłam – Dziecko! Nie rób nam więcej takich numerów! - powiedział jeszcze i opadł na krzesło, a Rekera położyli na łóżku.
**
Dzisiaj mieli mi odłączyć aparaturę oddychającą, więc myślałam że będę skakać z radości! Lekarz do mnie podszedł i zaczął powoli i delikatnie wyciągać mi rurkę z tchawicy. Nie było to przyjemne uczucie! Gdy w końcu pozbyłam się uciążliwiej rurki, wzięłam głęboki wdech i się uśmiechnęłam promienni do brata.- Martwiłam się o Ciebie braciszku! - powiedziałam słabym i z lekka zachrypniętym głosem – Zmartwiłam się kiedy widziałam cię w takim złym stanie – powiedziałam na co William wytrzeszczył oczy z niedowierzania, podobnie jak Olivier.
- Widziałaś co się z nim dzieje kiedy byłaś nieprzytomna?! - spytał z niedowierzaniem Olivier na co kiwnęłam twierdząco głową.
- Jak…? Przecież… - William nawet nie potrafił się wypowiedzieć.
- Nie wiem jak ale widziałam! Jednak później mu się polepszyło! - mówiąc to spojrzałam na brata.
- A Ty jak się czujesz? - spytał.
- Teraz dobrze, ale ciekawych rzeczy się dowiedziałam – powiedziałam tajemniczo.
- To znaczy? - spytał zdziwiony brat.
- Byłeś na dwóch misjach kiedy Cię przy mnie nie było… Byłam tam z Tobą! - powiedziałam tak jakby to było oczywiste.
- Co widziałaś? - spytał nagle William – O jakich misjach mówisz?
- Był u przemytników po lekarstwa, a drugim razem przywoził im żywność – powiedziałam patrząc na zszokowanego Williama i Oliviera.
- Skąd to wiesz?! Cały czas byłaś nieprzytomna! - powiedział znowu William.
- Nie wiem… - skłamałam bo dobrze wiedziałam jak się o tym dowiedziałam.
- Najważniejsze jest to że jest już wszystko dobrze – odezwał się już spokojnie Olivier.
- Znowu mogę denerwować swojego starszego braciszka! - zaśmiałam się lekko patrząc na brata.
- Nie wolno drażnić brata! - powiedział rozbawiony.
- Wolno, wolno! - powiedziałam rozbawiona, na co założyciele parsknęli śmiechem i wyszli z sali żegnając się z nami. Złapałam brata za rękę.
- Tęskniłam za Tobą! I bałam się o Ciebie tam z góry! - powiedziałam przez łzy – Nie zostawiaj mnie tu nigdy samej! - powiedziałam jeszcze, na co mnie przytulił. Tak bardzo za nim tęskniłam! Byłam szczęśliwa i wtuliłam się mocniej w brata. Brakowało mi tego…
< Reker? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz