wtorek, 10 stycznia 2017

Od Tamary cd. Reker’a

- Pewnie że umiem! Polegniesz braciszku z kretesem! - powiedziałam wyzywająco.
- To się okaże młoda! - powiedział hardo z chytrym uśmiechem.
- Ścigamy się do posterunku? - spytałam b ustalić trasę wyścigu.
- Myślę że tak, bo później by wypadało by nieco odpoczęły – powiedział zamyślając się lekko.
- Znasz tor przeszkód przez który będzie przechodził nasz wyścig? - spytał.
- Pewnie że tak! Wykradałam się z bazy kiedy nie patrzyłeś…. I wiem już gdzie co jest! - dodałam triumfalnie.
- O tym wykradaniu jeszcze porozmawiamy! - powiedział poważnie – A tak w ogóle to jak wzięłaś broń Jackoba? Drzwi są zawsze zamknięte! - odezwał się zamyślony z lekka.
- Mam swoje sposoby braciszku! - powiedziałam tajemniczo i ustawiliśmy konie w jednej linii – Dać Ci fory? - spytałam żartobliwie.
- Nie… - powiedział i spojrzał na mnie podejrzliwie.
- To dobrze! - powiedziałam i popędziłam nagle konia, który wystrzelił z pode mnie momentalnie.
- Ej! To nie fair! - krzyknął za mną lecz wyczułam w jego głosie rozbawienie.
- Oj tam! - odkrzyknęłam i wyścig się zaczął!
Nakierowałam Desperad’a na pierwszą przeszkodę jakie były drewniane bele. Brat deptał mi po piętach, więc musiałam nieco pogonić konia, a po chwili przeskoczyliśmy już pierwszą przeszkodę.
http://b1.pinger.pl/bfc94dedb4639adf4084f50ded5bf159/tumblr_n4uqhnv65s1tshcowo1_500.gif
Przez chwilę jechałam pierwsza, lecz szybko zaczął mnie doganiać. Trzymałam mocno wodze konia i wpasowałam się w jego rytm. Czułam jego silne nogi, które uderzały o ziemię jak bomby, a jego oddech był szybki i głośny jak huragan.

Gdybym teraz spadła, to z pewnością bym się zabiła, więc wolałam trzymać ręce blisko siebie, a gdy było trzeba, poluźniałam je żeby brat nie miał szans się ze mną zrównać, lecz w pewnym momencie musiałam go nieco zwolnić, żeby oszczędził siły na końcówkę wyścigu. Wtedy zobaczyłam że brat mnie dogonił i że jedziemy tym samym tempem. Oba konie walczyły zaciekle.

Uśmiechnęłam się do brata, który zrobił to samo. Oboje nie mieliśmy zamiaru przegrać! Po chwili zobaczyliśmy kolejną przeszkodę! Oboje przeskoczyliśmy na drugą stronę w tym samym czasie, idealnie lądując po drugiej stronie. Kolejną przeszkodą były metalowe słupki ustawione bokiem. Zbliżyłam się do nich bardzo szybko i przeskoczyłam na drugą stronę z walącym sercem. To wyglądało mniej więcej tak:

Reker był twardym zawodnikiem! Cały czas na mnie i Desperado naciskał, zmuszając nasze konie do jeszcze większego tempa… Zaczął mnie wyprzedzać i zwinnie przeskoczył przez zrobioną z płotu stacjonatę, wyglądało to tak:

Płynnie i spokojnie przeskoczył z Persefoną na drugą stronę, mój koń natomiast lekka się wystraszył i chciał ominąć przeszkodę, lecz ja mu na to nie pozwoliłam i dałam mu jasną i twardą komendę, więc przeskoczył, choć z dużym wahaniem… Znowu dogoniłam brata.
- Masz zamiar się poddać? - spytał chytrze.
- Chyba sobie żartujesz! - odpowiedziałam mu i przyspieszyłam. Zaczęliśmy się zbliżać do posterunku naszych wartowników i chyba z zaciekawieniem oglądali nasz „mały wyścig”, bo wystawało z okien mnóstwo lornetek. Przed nami była dość duża dziura zapełniona wodą więc ścisnęłam mocniej wodze i znowu równo z bratem nasze konie się odbiły i wylądowały po drugiej stronie.

Pogoniłam bardziej konia, bo byliśmy coraz bliżej lecz brat zrobił to samo i znowu jechaliśmy łeb w łeb! Słychać było głośne końskie kopyta uderzające mocno o twardą i zamarzniętą ziemię… Konie nam w pełni ufały i gnały przed siebie z zaciętością. Każde miało serce zwycięscy! Przed posterunkiem byłą ostatnia przeszkoda, lecz ani ja, ani brat nie zamierzaliśmy tym razem zwalniać. Usiedliśmy za to mocniej w swoich siodłach i nasze konie odbiły się i przeleciały nad przeszkodą z muru. Żadne z nas nie wiedziało, które wygrało. Zatrzymaliśmy zmęczone i zziajane konie koło posterunku, z którego nagle wybiegli jacyś żołnierze z szerokimi uśmiechami. Chyba umililiśmy im nieco czas, bo siedzenie na posterunku zapewne nie należało do przyjemnych i ciekawych.

< Reker? Kto wygrał? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz