piątek, 20 stycznia 2017

Od Tamary cd. Reker’a

- A idź! Tylko mi nie umieraj znowu, bo jak dopadnę Cię tam po drugiej stronie to zobaczysz! - zaśmiałam się, na co parsknęli śmiechem – Tylko uważaj tam na siebie! - dodałam już ciszej, gdy chłopaki wyszli.
- Będę! - powiedział spokojnie i wyszedł.
Zostałam na oddziale sama, a ja poczułam że pewność siebie mi spada. Bałam się zostawać jeszcze sama, bo przy bracie czułam się bezpiecznie. Wiedziałam że mnie ochroni w każdym momencie, a teraz siedząc sama nie mogłam znieść chociażby jednej minuty. Dyżur miała akurat Kiara, narzeczona brata.
- Kiaro? - zaczęłam niepewnie – Mogłabyś mi dać środek uspokajający? - spytałam.
- Denerwujesz się co? - stwierdziła patrząc na mnie zrozumiałym wzrokiem, na co kiwnęłam twierdząco głową. Wyjęła jakąś strzykawkę z przeźroczystym płynem i po chwili cała zawartość strzykawki znalazła się w moich żyłach. Poczułam ulgę!
- Dziękuję! - powiedziałam z wdzięcznością, na co się lekko uśmiechnęła.
Nie mogłam spać, więc lekarze w końcu podali mi lek nasenny do żył i zasnęłam bez problemów.
**
Nadszedł dzień mojego wypisu. Nie chciałam czekać na Williama, więc poprosiłam Kiarę aby się podpisała za niego, bo puki było mało żołnierzy na korytarzach, to mogłam w miarę spokojnie przejść do swojego pokoju. O dziwo Kiara nie sprzeciwiła się i podpisała dokumenty medyczne.
Poszłam szybkim krokiem do swojego pokoju i tam się zaszyłam. Widząc na podłodze zaschniętą krew wzdrygnęłam się, bo brutalne wspomnienia wróciły… Szybko starłam krew, co nie było łatwym zadaniem i znowu usiadłam w kącie. Brat skończył trening już o 10 rano, lecz teraz pewnie spał…
**
Była godzina 15:00 i był czas obiadu, jednak ja nie potrafiłam się ruszyć z miejsca. Kiedy usłyszałam głosy innych żołnierzy, którzy szli na stołówkę koło moich drzwi, strach mnie sparaliżował i znowu zaczęłam się cała trząść. Objęłam dłońmi swoje ramiona i próbowałam się uspokoić, lecz nic to nie dawało… Nie potrafiłam ruszyć mięśniami, nic! Usłyszałam jak drzwi do mojego pokoju się otwierają na co się wzdrygnęłam mimowolnie i zobaczyłam w drzwiach brata. Spojrzał na mnie i szybko wszedł do pokoju, zamykając za sobą drzwi i podszedł do mnie szybko. Miałam przerażenie w oczach.
- Tamaro wszystko dobrze? - spytał zmartwiony.
- Nie… - powiedziałam znowu płacząc i drżąc – Nie mogę się ruszyć! Boję się… Nie chcę tam iść! - wyrzuciłam swoje obawy – Nie potrafię… - szepnęłam spuszczając głowę.

< Reker? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz