- W takim razie pójdziemy na samoobronę – dodał chytrze.
- Po co się oddziaływam…. - mruknęłam.
Chłopaki na to się zaśmiali.
- Spokojnie! Będzie fajnie! - dodał rozbawiony brat.
- Dla Ciebie będzie, bo latać po ścianach nie będziesz! - mruknęłam – Nie zaciągniesz mnie tam! - dodałam stanowczo.
- A o co zakład?- spytał chytrze.
- Nawet się nie waż braciszku! - warknęłam.
- Moim zdaniem powinnaś też to ćwiczyć, bo nigdy nic nie wiadomo – odezwał się Mike, na co westchnęłam i opadłam na łóżko mrucząc coś pod nosem.
- Co tam mówisz? - spytał żartobliwie brat.
- No me gusta esto! - powiedziałam po hiszpańsku.
- Co?! - zdziwili się wszyscy.
- Más tarde, probablemente Médico – dodałam jeszcze.
- Co mówisz? - zdziwili się.
- Nie podoba mi się to i później pewnie wyląduję na medycznym – powiedziałam już po naszemu.
- Nie martw się! Wszystko będzie dobrze! - powiedział brat, złapał mnie za rękę i wywlókł z medycznego.
- Reker! - powiedziałam błagalnie – Ja nie chcę tam iść! - warknęłam idąc za bratem.
- Nic Ci nie będzie! No choć! - zachęcił mnie na co ponownie westchnęłam.
- ¿Por qué tengo que ir – westchnęłam i powlokłam się z nim na salę treningową.
- Co tam mruczysz po hiszpańsku? - spytał brat.
- Chwalę cię… - mruknęłam na co chłopaki się zaśmiali.
Gdy stanęliśmy na środku sali, a chłopaki ustawili się z boku, by lepiej widzieć, mruknęłam jeszcze:
- Dios me ayude! - powiedziałam błagalnie i spojrzałam w sufit.
- Bóg Ci nie potrzebny! - zaśmiał się brat, na co spojrzałam na niego z chęcią mordu.
- Zaczynaj zachęcił mnie, na co znowu coś mruknęłam lecz zaświstał mi pewien pomysł! Stał wyprostowany i spodziewał się prostego ataku, a ja miałam inny plan…
- Powiedz braciszku! Jeśli cię powalę, to dasz mi spokój? - spytałam powstrzymując uśmiech.
- Jeśli uda Ci się to zrobić to tak! - zaśmiał się.
Zaczęłam biec w jego kierunku zmieniając co jakiś czas tor biegu, więc biegłam raz w lewo, prawo, prosto aż znalazłam się obok brata, wskoczyłam mu na plecy, złapałam nogami jego głowę i całym ciężarem ciała przerzuciłam go nad sobą i upadł na podłogę. Nie mógł się wyrwać z mojego uścisku, więc leżał i kwiczał.
To wyglądało tak:
< Reker? xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz