Wpuściłam Jackoba dość niepewnie do pokoju, kiedy tylko wszedł, ja odsunęłam się na bezpieczną odległość i nie wiedziałam co dalej. Zamknął drzwi na klucz, co mnie dziwiło, lecz z drugiej strony wiedziałam czemu to zrobił. Nie chciał żeby ktoś nam przeszkadzał. Byłam gotowa na to, że zacznie mnie wyzywać od bachorów, albo innych wyzwisk, lecz to nie nastąpiło… Nagle podszedł do mnie tak szybkim krokiem, że nie zdołałam nawet zareagować i „umknąć” w bok. Przytulił mnie do siebie mocno i nie wypuszczał ze swoich objęć. Nie wiedziałam co zamierza! On też był facetem… Co jeśli też przyszedł mnie skrzywdzić?! Chciałam się szarpnąć, lecz ciało było „sztywne” i nie słuchało żadnego mojego polecenia, wtedy on się odezwał.
- Cicho... Wiem co się stało i wiem, że się boisz, ale musimy jakoś przez to przejść - wyszeptał mi do ucha głaszcząc lewą ręką po włosach.
Myślałam że śnię! Nie przyszedł mnie opierniczać jak myślałam, tylko przyszedł mnie pocieszyć i dodać mi odwagi! Serce mi waliło jak młot i coś w myślach mi mówiło „No rusz się idiotko! Masz teraz okazję…”. Zacisnęłam chwilowo ręce w pięści, lecz zaraz je rozluźniłam i wtuliłam się w niego, zaciskając ręce w pięści na jego mundurze, na plecach. Lekko drgnął, bo nie był raczej przygotowany na coś takiego, lecz mnie nie odepchnął tak jak myślałam że zrobi. Wręcz przeciwnie! Przytulił mnie do siebie mocniej…
Cała się trzęsłam w jego ramionach, lecz nie płakałam już tak mocno jak poprzednio. Jego głos i spokojne ciało mnie uspokajały. Czułam jak przeniósł się ze mną na łóżko, na co się wzdrygnęłam, co poczuł, lecz nic nie powiedział, tylko dalej mnie uspokajał. Siedziałam na jego kolanach, tuląc się w niego jakby miał mi zaraz umknąć. Wiedziałam że raczej kolejne razy się nie zdarzą… Miał mnie za dziecko! Wtedy jednak znowu zrobił niespodziewany dla mnie krok.
- Tamaro? Lepiej Ci? - spytał na co kiwnęłam tylko głowa na potwierdzenie, lecz nie odrywałam się od niego. Nie chciałam żeby ta chwila mijała… Lecz coś czułam, że zaraz się to skończy. Oderwałam się w końcu jednak od niego i spojrzałam na niego niepewnie. Serce waliło mi jak oszalałe, a ja nie wiedziałam co w takiej sytuacji zrobić... Siedziałam chłopakowi na kolanach! I to o prawie dwa lata starszego ode mnie i wojskowego! Chciałam zejść i się odsunąć, lecz on mnie silnie przytrzymał i mi to uniemożliwił. Spojrzałam na niego pytająco i przypadkowo trafiłam na jego oczy, które były równie niepewne co moje, jednak nie mogłam oderwać od nich wzroku. Krzyczałam za to na siebie w myślach „Idiotko! Odwróć się! Nie patrz m w oczy!” lecz ja nie mogłam, bo jego oczy mnie jakby „zahipnotyzowały” i nie miałam tyle sił żeby się sprzeciwić. Wtedy nagle chłopak przyciągnął mnie do siebie mocniej, na co się zdziwiłam i mnie pocałował!!! Zrobił to! Wtedy bariery strachu się zerwały i nie czułam już go w stosunku do niego.
Wiedziałam że nie zrobi mi krzywdy… Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się tą chwilą, poddając się mu całkowicie. Znowu zacisnęłam ręce na jego mundurze, lecz nie zamierzałam uciekać, tylko przysunęłam się do niego bardziej, czym się zdziwił, lecz również nie protestował.
< Jackob? :3 nie zabijaj mnie xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz