piątek, 13 stycznia 2017

Od Sary cd. Reker’a

Nie miałam zamiaru słuchać tego idioty! Jasne! Miałam bardzo idealne życie! Życie w biedzie, ciągłe poniżanie przez rówieśników, opiekowanie się siostrą, siedzenie w domu całymi dniami i nocami, bo matki i ojca praktycznie nigdy nie było… A później to przeze mnie została zabita matka! Nic o mnie nie wie! Nic! Gdy ten skur*iel mnie puścił, wsiadłam szybko na Figara i popędziłam dalej przed siebie. Nie obchodziło mnie co ten dupek o mnie myśli! Nie znał mojej historii… Nie znał mnie!
Jechałam dalej i wtargnęłam na ziemie niczyje. Siwa sierść konia sprawiała, że byłam zupełnie niewidoczna dla innych. Koń świetnie się maskował nawet gdy biegł w padającym śniegu. Koń biegł posłusznie a z oczu leciały mi łzy. Jak ja siebie nienawidziłam! Przeze mnie rodzina się rozsypała… Nagle usłyszałam strzały! Były niedaleko, więc pojechałam tam i wyjęłam broń. Zobaczyłam leżącego Rekera na ziemi. Zdziwiłam się tym, podjechałam bliżej i wtedy zostałam nagle uderzona w tył głowy i odpłynęłam…
**
Ocknęłam się w jakiejś celi z tym dupkiem! Mimo związanych rąk i nóg, jakoś się dźwignęłam do siadu. Cela była duża, zimna i wilgotna. Spojrzeliśmy na siebie.
- Idiota! - warknęłam wściekłą.
- Odezwała się mądra, która ma idealne życie! - odwarknął.
- Nie ocenia się książki po okładce, bo można bardzo się pomylić… - dodałam nie patrząc na niego – Przez Ciebie nie została rozstrzelana własna matka, bo otworzyło się tylko głupie, jeb*ne drzwi! Zabili ją ruscy… Bo przez bezmyślność otworzyłam drzwi, bez wiedzy i zgody matki! A oni ją rozstrzelali! Rozstrzelali ją… - powtarzałam co chwilę ostatnie zdania – Mam krew na rękach… - dodałam jeszcze szeptem powstrzymując łzy. Nagle przyszedł jakiś żołnierz, otworzył celę i wziął mnie siłą, przerzucając sobie mnie przez ramie.
- Puść mnie! - krzyknęłam – Puszczaj!
Lecz on nic sobie z tego nie robił. Zamiast tego uderzył mnie w głowę i znowu odpłynęłam…
Obudziłam się chyba po półgodzinie. Byłam przykuta do jakiegoś metalowego łóżka, a właściwie do jakby blatu operacyjnego. Rozglądałam się nerwowo, lecz wtedy poczułam silny ból w kręgosłupie! Był tak silny, że mnie sparaliżowało i przez chwilę nie mogłam oddychać!
- O! Widzę że obiekt 486 się obudził… - powiedział złowieszczo jakiś mężczyzna w masce i białym kitlu.
- O co tu chodzi?! Kim jesteś?! - wrzasnęłam.
- Jesteś obiektem badań i raczej tego nie przeżyjesz… - powiedział i się zaśmiał, na co przeszedł po moim ciele lodowaty dreszcz – Ale nie martw się… Czasami będziemy Ci dawać znieczulenia, żebyś nam trochę pożyła! - dodał i po chwili wziął do ręki jakąś strzykawkę. Kątem oka zobaczyłam Rekera w innej sali, lecz widziałam go przez szklana szybę.
- Obróćcie ją! - rozkazał na co gdy odpięli mi pasy chciałam ich odkopnąć czy coś, lecz niestety byli silniejsi i szybko obrócili mnie na bok, odsłonili bluzkę i nagle poczułam jakby wbili mi ostrze w kręg osłów, pomiędzy kręgi! Wrzasnęłam tak głośno z bólu, że myślałam że zaraz zejdę! Potworny ból mnie sparaliżował… Wtedy mnie puścili i z powrotem przypięli pasami. Zaciskałam zęby z bólu i nie mogłam się ruszyć… Później nie wytrzymałam i odpłynęłam.

< Reker? :3 widziałeś to? xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz