**
- Co z nią? - usłyszałam budząc się powoli, lecz udawałam że śpię i się nie ruszałam.- Zerwała sobie ścięgno w lewym ramieniu i musieliśmy je naciągnąć operacyjnie, ponadto ma naderwane mięśnie i pękniętą kość w tej ręce. W drugiej zaś puściły szwy i w ranę wdało się zakażenie, więc podajemy silne antybiotyki i leki przeciwgorączkowe, bo temperatura się ciągle utrzymuje. Na pewno będzie musiała mieć rehabilitację na prawą rękę, bo czucie oraz sprawność w niej spadła o jakieś 50 procent. I nie wyjdzie z medycznego przynajmniej przez dwa tygodnie – wytłumaczył lekarz, lecz zaraz dodał – To i tak dobrze, że tak się to tylko skończyło, bo wiadomo co by mogło być po upadku z takiej wysokości…
- Dziękuję – powiedział tylko z westchnieniem i usłyszałam jak usiadł wzdychając ciężko z nerwów.
- A co z nim? - usłyszałam głos Williama.
- Złamał sobie nogę… A druga kość mu pękła! - założyliśmy gips, lecz nie będzie mógł chodzić przez miesiąc, jak i wychodzić z medycznego – westchnął.
- Boże… To cud że się oboje nie zabili – westchnął pierwszy.
Wtedy otworzyłam powoli oczy tak żeby wyglądało, jakbym się dopiero obudziła. Chciałam się podnieść, lecz wtedy złapał mnie taki ból że aż syknęłam i opadłam z powrotem na łóżko. Poczułam ukłucie w rękę i po chwili wszystko ustało, więc ponownie otworzyłam oczy.
- Jak się czujesz? - spytał zmartwiony ojciec.
- Jakbym umierała… - wyjęczałam – Co z Lisą?! - spytałam spanikowana.
- Wszystko dobrze… Nie martw się! - powiedział lekko się uśmiechając na co mi ulżyło.
< Reker? Tak masz gipsy na nogach i nie możesz się ruszać xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz