- Chol*ra! - przeklęłam głośno i zaczęłam go szukać.
**
Znalazłam go po około 30 minutach. Obezwładnił jakąś dziewczynę w moim wieku, która się szarpała i była przerażona. Zauważyłam też jakiś chłopaków celujących do Rekera. Byłam na dachu budynku i moja broń by nie trafiła z takiej dużej odległości, więc musiałam podejść bliżej. Schowałam się w ciemnym zaułku i przysłuchiwałam się ich rozmowie. - Puść ją! - rozkazał pierwszy mężczyzna, lecz było widać że jest przerażony, nie mówiąc o tym że źle trzymał broń. Nie był doświadczonym strzelcem, co było widać.
- Nie ma mowy! - warknął Reker i mocniej ścisnął jej ręce, na co syknęła z bólu, lecz powstrzymało ją to od dalszego szarpania się.
- Czego chcesz?! - krzyknął drugi.
- Ja niczego… To wy zaczęliście mnie gonić i strzelać – mruknął idąc z kobietą, która szła przed nim i służyła jako tarcza.
- Chciałeś nam ukraść zapasy! - warknął pierwszy.
- Niczego nie chciałem kraść! Należę do obozu, który zapewnia mi wszystko -westchnął.
- Kłamiesz! Obozy nie istnieją! - warknął drugi.
- Owszem istnieją! - odezwałam się tym razem i wyszłam z cienia celując w nich ze swojego Glocka 19 z tłumikiem w ich plecy.
Zrozumieli że są otoczeni, jeden z nich chciał do mnie strzelić, lecz ja byłam szybsza i postrzeliłam go w ramię. Krzyknął z bólu i wywrócił się na ziemię puszczając broń.
- Tedi! - krzyknął przerażony drugi chłopak, lecz zaraz rozłożył ręce w geście że się poddaje.
- Nie zabijajcie nas! - powiedział przerażony patrząc na mnie, to na swojego „przyjaciela”.
- Nie mamy takiego zamiaru – westchnął znowu Reker i założył dziewczynie kajdanki.
- Odłóż broń! - rozkazałam, co posłusznie wykonał – Kopnij ą lekko w moją stronę! - rozkazałam, co również uczynił i po chwili podniosłam jego broń i ją zabezpieczyłam.
- Co robisz? - spytał przestraszony i przełykając ciężko ślinę.
- Zabezpieczam broń – odparłam spokojnie, lecz nadal celowałam do niego ze swojej broni. Reker usadził dziewczynę obok chłopaka który oddał mi swoją broń i też zakuł go w kajdanki.
- Nie ruszajcie się! Chyba że chcecie zarobić kulkę w łeb – warknął groźnie na co przełknęli głośno ślinę. Podszedł do rannego mężczyzny imieniem Tedi. Krwawił i nie mógł się podnieść, bo upadł na plecy.
- Saro? Wzięłaś ze sobą apteczkę? - spytał.
- Tak! - odparłam i rzuciłam mu plecak, w którym był apteczka.
Reker szybko coś wstrzyknął chłopakowi i zaczął wyjmować kulę, po czym ją zszył. Chłopak zemdlał.
- Robert?! Zabiliście go! - krzyknęła przerażona kobieta.
- Nie… Po prostu stracił przytomność z utraty krwi i szoku – wytłumaczył Reker. Wstrzyknął mu coś jeszcze i przerzucił go sobie przez ramię.
- Wstawajcie! - rozkazałam, co czynili.
- Co z nami zrobicie?! - spytała przerażona dziewczyna.
- Zapewnimy wam pomoc – odparłam spokojnie – Z resztą zobaczycie to uwierzycie! - powiedziałam jeszcze i kazałam im ruszać. Ruszyliśmy w stronę wieży. Musieliśmy poganiać swoich „więźniów”, bo byli zmęczeni i przerażeni obecną sytuacją.
- Nie zabijemy was! - odezwał się Reker – Chcemy wam tylko pomóc! Nasz obóz się tym specjalizuje – dodał jeszcze.
- Jaki obóz? - spytała z zainteresowaniem dziewczyna.
Westchnęłam na to i zaczęłam im opowiadać o czterech obozach na terenie naszego kraju. Dość długo im musiałam wszystko tłumaczyć i jakoś tak się stało, że zaczęliśmy dochodzić do wieży. Żołnierze już nas zauważyli i trzymali broń w gotowości. Nazi „więźniowie” się z lekka przerazili, więc Reker się odezwał.
< Reker? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz