czwartek, 19 stycznia 2017

Od Sary cd. Reker’a

- Do potem! - odkrzyknęłam i zniknął skacząc po budynkach. Uśmiechnęłam się na to, bo lubię chodzić i skakać po dachach, co jak widać jemu też pasowało. Siedziałam tak jeszcze przez chwilę, lecz w końcu postanowiłam zejść, bo troszkę mnie zmroziło. Zeskakiwałam z dachu na dach, co przykuło uwagę innych żołnierzy i patrzyli na mnie z niedowierzaniem i strachem zarazem, kiedy pokonywałam tak szybko i na takich wysokościach dachy i różne przeszkody. W końcu wskoczyłam do wieży przez okno i poszłam na sale. Ojca i Williama nie było, więc zdjęłam kurtkę i się położyłam na łóżku. Kiedy usłyszałam kroki, udawałam że śpię.
- Tutaj jest! Wróciła… - usłyszałam zdenerwowany głos ojca.
- Widziałeś jak skakała po dachach?! - spytał z niedowierzaniem William.
- Widziałem tak samo dobrze jak Ty! Jak się obudzi, to poważnie sobie z nią porozmawiam na ten temat! - powiedział zdyszany – Zawału dostanę, jak jeszcze raz zobaczę że skacze sobie po dachach na wysokości 32 metrów, jakby to był spacerek! Rekera też widziałem – westchnął w końcu opadając na krzesło.
- To mistrzowie parkuru! - zaśmiał się William – Dobrze ze innych małp jak oni nie mamy – dodał już poważnie.
- Jest jeszcze Tamara! Ona też się wspina i łazi jak Spider-man z tego filmu – westchnął uspokajając się – Są tacy nie ostrożni… - dodał już ciszej.
- Na szczęście nic jej sienie stało! A teraz chodź! Daj jej spać – powiedział i wyszli.
„No to się wkopałam!” przemknęło mi przez myśli i kiedy pomyślałam sobie jeszcze, że będę musiała się użerać z ojcem na ten temat, to aż wszystkiego mi się odechciało z wyjątkiem spania. W końcu zasnęłam bez żadnych problemów i pogrążyłam się w długim, spokojnym śnie.
**
Była godzina 6:08. Byłam na wpół przytomna i się wierciłam, przewracając się z boku na bok. Reker spał głęboko po mojej prawej stronie, lecz ja miałam niespokojny sen. Wierciłam się tak, że chyba coś stłukłam, bo poczułam szarpnięcie na mojej szyi i nagle usłyszałam jak coś spadło na podłogę, kiedy po raz chyba setny odwróciłam się plecami do Rekera.
Śniły mi się koszmary i dlatego się tak wierciłam. W dodatku sen przeplatał mi się z jawą i już nie wiedziałam co jest co… Jednak nagle poczułam czyjąś ciepłą rękę na czole i się uspokoiłam. Nie należała do mojego ojca ani Rekera, lecz emanowała spokojem, więc niewiele myśląc znowu zasnęłam głębiej.

< Reker? Zerwała swój naszyjnik i gdzieś obok ciebie tam leży xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz