sobota, 14 stycznia 2017

Od Sary cd. Reker’a

Siedziałam w łazience trochę czasu i próbowałam się uspokoić. Miałam ochotę znowu się pociąć! Chciałam poczuć tą ulgę… Skuliłam się w łazience i zaczęłam cicho płakać. Nie dawałam sobie rady. Z jednej strony chciałam żyć z rodziną, lecz z drugiej pragnęłam być martwa! Bałam się cały czas każdego obcego człowieka, więc miałam tego samego lekarza, choć i tak to niewiele pomagało… Bałam się tego mężczyzny, który siedział przy Rekerze, mimo iż wydawał się być miłym em… starszym panem. Trzęsłam się wtedy jak osika i nie potrafiłam opanować strachu. Tylko przy tym chłopaku w miarę czułam się bezpiecznie i nie czułam takiej chęci ucieczki, lecz uczucie strachu zostało. Czułam się jak dziwoląg i miałam wrażenie jakby nikt mnie nie potrafił zrozumieć!
Usłyszałam jak ktoś puka do drzwi, więc podniosłam głowę i spojrzałam na drzwi. Szybko wstałam, przemyłam oczy i w miarę doprowadziłam się do porządku. Spojrzałam w lustro i wyszłam z łazienki. Trafiłam akurat na ojca i tego człowieka, spięłam się momentalnie, więc szybko poszłam przodem. Tamten człowiek chyba to zauważył i spojrzał na mnie badawczo. Usiadłam na łóżku, a ojciec kiedy do mnie podszedł i usiadł na łóżku szepnął „porozmawiamy o tym później”. Powiedział spokojnie, lecz ja zaraz poczułam strach. Ne chciałam mówić mu o niczym, bo by mnie i tak nie zrozumiał! Nagle tamten mężczyzna zaczął wymachiwać jakąś kartką w stronę taty.
Spojrzałam na szkic, który przedstawiał wilka. Był ładny! Nie wiedziałam że ma taki talent!
- Belle esquisse – powiedziałam do niego, na co się zdziwił i próbował ukryć zmieszanie. Chciał coś napisać, więc podałam mu swoją kartkę i długopis.
- Merci – przeczytałam, gdy wzięłam od niego kartkę.
Wtedy z powrotem do sali wrócił ten cały pierwszy założyciel i podał Rekerowi kartki, siadając przy nim.
- Znacie francuski? - zdziwił się ojciec – Saro skąd znacz ten język? Uczyłaś się przecież Rosyjskiego! - powiedział zdziwiony.
- Nieważne… - mruknęłam cicho i wbiłam wzrok z koc, którym byłam przykryta.
- Saro… - zaczął ale mu przerwałam.
- Nie zmuszaj mnie do kłamstw! - powiedziałam szybko, zamknęłam oczy i zacisnęłam ręce w pięści. Nie chciałam o tym rozmawiać…W tym momencie mój monitor EKG zaczął wariować, bo wszystkie kreski nagle gwałtownie podskoczyły. Serce biło mi jak oszalałe, wtedy przybiegł lekarz i coś mi wstrzyknął. Po chwili zrobiłam się senna i otumaniona, lecz to mnie uspokoiło i wszystko wróciło do normy. Ojciec spojrzał zdziwiony i zmartwiony zarazem w stronę pierwszego. Pierwszy kiwnął na niego głową i odeszli na bok.
- Coś tu jest nie tak… - powiedział cicho ojciec, lecz ja doskonale ich słyszałam – Nigdy tak nie reagowała! - pożalił się mu.
- Być może przeżyła coś więcej niż tylko śmierć matki, za którą się obwinia – powiedział szeptem pierwszy – Nie naciskaj na nią, bo wtedy się zamknie w sobie na amen! Wiem jak było z Rekerem – dodał jeszcze wzdychając.
- Boi się każdego człowieka… - westchnął zmartwiony ojciec – Co mogło się stać kiedy mnie nie było…? - spytał retorycznie.
W tym momencie zrobiłam się senna i zasnęłam, pogrążając się w długim śnie i nie słyszałam ciągu dalszego rozmowy.
**
Obudziłam się popołudniu. Ojca nie było tak samo jak tamtego mężczyzny. Zaczęłam się rozglądać i wtedy zobaczyłam, jak jakiś mężczyzna się na mnie patrzy, który siedział obok Rekera. Rozpoznałam w nim jednego z tamtych mężczyzn, co byli związani wtedy razem z Rekerem. Spięłam się i strach powrócił! Szybko wyszłam z łóżka i poszłam szybkim krokiem znowu do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi i zaczęłam głęboko oddychać żeby się uspokoić.

< Reker? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz