niedziela, 22 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Will'a

- Barrett M82 widzę, że znasz się na rzeczy - uśmiechnąłem się co odwzajemnił. Will zaczął mnie coraz bardziej intrygować co zaczęło rozluźniać atmosferę. Coś we mnie nadal mówiło mi o dystansie, ale mnie to już nie obchodziło chcę go poznać bliżej i koniec kropka.
- Najgroźniejsza snajperka świata - stwierdził zmieniając nieco pozycję.
- Czy ja tam wiem... Strzelałem z wielu snajperek, ale ta jest najwygodniejsza poza tym dostałem ją od ojca więc to może też ma jakiś wpływ - rzekłem, lecz uśmiech nie schodził mi z twarzy. - Nie chciałem cię zabić tylko postrzelić, zabijamy tylko w tedy gdy jesteśmy w 100% pewni, że to wróg. W tedy walę prosto w łeb albo serce, żeby dziadostwo nie miało szans - wytłumaczyłem, bo czułem się trochę winny, że to przeze mnie blondyn cierpi.
- Cóż taka praca - przyznał rozkładając ręce.
- Właśnie praca! - powiedziałem zafascynowany - Snajper i Lekarz przyda mi się w drużynie, bo sam z Jackobem nie wyrabiam w zleceniach. Jeśli byś chciał to tu masz papiery do wypełnienia, masz tylko wpisać swoje dane, zawód i broń jaką chcesz możesz zaszaleć coś zawsze znajdę - stwierdziłem wpisując szybko nazwę mojej drużyny. - Jak coś to pytaj o mnie innych na pewno mnie znają - dodałem jeszcze podając mu kartkę ze swoimi danymi. Został bym dłużej, ale usłyszałem jak z korytarza drą się na mnie więc postanowiłem nie robić wielkiej sensacji i pójść tam od razu. O dziwo miałem złożyć jakieś dokumenty, o których nie miałem zielonego pojęcia pani Achilles, która wiecznie czegoś od nas chce. Wziąłem się do roboty i na ściemniałem trochę o jednej akcji, bo skąd ja mam pamiętać co robiłem dwa miesiące temu. Rzucając papierami o jej biurko przypomniało mi się, że popełniłem cholerny błąd, bo zamiast napisać Will'owi na kartce Reker napisałem Michael za co miałem ochotę się postrzelić, ale od tego pomysłu odciągnął mnie Derek, który pilnie potrzebował mojej pomocy w doborze broni pod pewną misję. Byłem taki zabiegany, że nawet zapomniałem o swojej Jaskółce, która leżała od tak na moim łóżku. Cały dzień w bieganinie - stwierdziłem, lecz nie narzekałem. Kiedy zrobiła się już godzina 19 miałem zamiar iść do siebie i "uciec" od rzeczywistości, ale ktoś dotknął mi pleców na co się lekko wzdrygnąłem oraz spojrzałem kto jest sprawcą tego wyczynu - Jeśli chodzi o papiery to złoże je jutro - powiedziałem odruchowo zachowując spokój, ale za sobą zobaczyłem Will'a - Wybacz przyzwyczajenie cały dzień dzisiaj ktoś coś ode mnie chce - zaśmiałem się cicho.

<Will? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz