poniedziałek, 30 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Will'a

Siedziałem przy swoim brudnym od krwi ciele i czekałem aż z powrotem do niego wrócę i będę mógł dołączyć do Wiliama, który był pod salą operacyjną gdzie ratowano życie Will'owi. Nawet poza ciałem było mi cholernie zimno, emocje nie wygasły i nie miały tego robić w najbliższym czasie, krzesło wydawało się być strasznie niewygodne a nawet moje osłabione ciało miotało się co jakiś czas jakby śnił mi się straszny koszmar. Sala była pusta, bo przenieśli mnie do pobocznej, ponieważ na głównych zajmowano się rannymi. Czas dłużył mi się nie ubłagalnie i obwiniałem się po części za to, że byłem w tedy za wolny i ich nie dogoniłem. Kiedy już prawie znowu zachciało mi się ryczeć poczułem, iż ktoś kładzie mi ręką na włosach więc szybko zadarłem głowę tak wysoko jak potrafiłem i zobaczyłem ojca, który najwidoczniej wiedział co czuję.
- To nie twoja wina, nikt nie wiedział, że mamy zdrajcę - westchnął kucając przede mną.
- Mogłem być szybszy gdybym w tedy się nie poszedł do tego głupiego lasu - rzekłem zły na siebie drapiąc się w rękę, na której była bransoletka.
- Nie mogłeś nic zrobić zrozum to, najważniejsze jest, że zdążyłeś uratować niektórych ludzi i Will'a - pocieszał mnie, ale to nie pomagało więc mnie do siebie przytulił.
- On z tego wyjdzie nie? - upewniłem się opierając głowę na jego klatce piersiowej.
- Jest pod dobrą opieką więc powinien - odpowiedział mi przeczesując moje krucze włosy.
- Patrz co dostałem - uśmiechnąłem się blado pokazując mu prezent od Wiliama.
- Widziałem, tylko jej czasami nie zgub - prychnął i odszedł widząc, że zaczynam wracać do ciała. Spałem jeszcze z dobre cztery godziny, ale gdy się w końcu obudziłem nawet nie mogłem podnieść się do siadu, samotność tylko to mi teraz dokuczało. Chciałem wstać, ale to było na nic, byłem ciekaw czy operacja się udała, ale będę pewnie wiedział to kiedy zjawi się tu pierwszy albo sam się tam doczłapie. Z nudów ściągnąłem bransoletkę i zacząłem dokładnie oglądać zapięcie z nadzieją, że znajdę gdzieś ten cały nadajnik GPS.
- Nie zobaczysz go gołym okiem - westchnął założyciel pojawiając się na sali a z jego twarzy dało się odczytać ulgę.
- Co z Will'em? - zapytałem słabo zapinając bransoletkę z powrotem na nadgarstku.
- Operacja się udała, ale nie można go przemęczać - wytłumaczył - Teraz śpi więc przyszedłem zobaczyć co z tobą - dodał podchodząc i siadając na krześle.
- To dobrze jak go w tedy zobaczyłem to myślałem, że sam tam zaraz umrę - zaśmiałem się krótko, bo tylko na tyle starczyło mi siły.
- Jak się czujesz? Boli cię coś? zawsze mogę zawołać lekarza - zadał dwa pytania, które i tak zdawały mi się być jednym.
- Osłabłem i to chyba na tyle - powiedziałem cicho na co on pogłaskał mnie po głowie.
- Gdybyś mi nie uciekł to Will już by nie żył - rzekł a w jego tonie dało się wyczuć coś w rodzaju pochwały.
- Czyli mogę częściej uciekać? - zapytałem z rozbawieniem.
- Jak będziesz miał bransoletkę to nie wiedzę problemu - odpowiedział mi spokojnie.
- Will'owi też by się przydała - westchnąłem oddając mu jego prezent - Daj mu - dodałem próbując wsunąć mu ją do ręki.
- Nie potrzeba dostanie swoją - odparł zapinając mi ją z powrotem i pokazując mi inną bransoletkę. Na niej królował niebieski i czarny a na środku znajdował się napis "Opanowanie, Perfekcja, Profesjonalizm" do tego była tam jeszcze niebieska czaszka.
- Ładna, pewnie mu się spodoba - stwierdziłem przyglądając się jej zmęczonym wzrokiem.
- Pierwszy pański syn zaczyna się budzić - powiedział szybko jakiś lekarz a Wiliam spojrzał niepewnym wzrokiem w moją stronę.
- Poczekam, idź - szepnąłem krótko i tyle go widziałem. Znowu cisza, której nie potrafiłem znieść, chciałem widzieć teraz drugiego człowieka, ale nie mogłem, dla innych powód szczęścia, dla mnie tragedia, nawet zasnąć mimo zmęczenia nie potrafiłem... Chciałem podnieść się z łóżka i zobaczyć co się dzieje z moim bratem, ale nawet nie potrafiłem zrobić tego na siłę.

<Will? :3 Reker się martwi>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz