- Reker spójrz na mnie - rzekł łagodnie, ale ja udawałem, że nie słyszę - Tutaj jestem głuptasie - dodał nakierowując mnie za pomocą brody, lecz od razu spuściłem wzrok, nie miałem odwagi spojrzeć mu prosto w oczy.
- Wiem, że jesteś zły - szepnąłem załamany drżąc lekko.
- Nieprawda spodziewałem się, że takie będą - westchnął na co wreszcie zebrałem się na odwagę i spojrzałem mu w te zielone oczy, w których odbijało się zmartwienie i troska. - Lekarze dadzą ci inne leki i sobie jakoś poradzimy z tym problemem - powiedział po chwili na co skinąłem głową.
- Bałem się, że na mnie nakrzyczysz, że znowu prawie wpędziłem się w anemię - przyznałem otwarcie na co on poczochrał mnie po włosach.
- Choroba to rzecz ludzka i nie ma co o niej dyskutować. Wracajmy już, bo Will chcę cie mieć przy sobie - wytłumaczył i chwycił mnie pewnie za słabą rękę i pociągnął do góry. Szczerze mówiąc to czułem się jak szmaciana lalka, z którą teraz można zrobić wszystko co nie było przyjemne w żadnym stopniu. Szybko znaleźliśmy się w skrzydle medycznym, ale parę metrów przed salą brata stanąłem w miejscu nie chcąc się ruszyć.
- Spać mi się chce - mruknąłem niezadowolony, bo już dawno minęliśmy moją salę a nic chciało mi się wracać a przede wszystkim rozczarować brata.
- Załatwiłem ci łóżko obok Will'a poza tym ty też potrzebujesz sporej uwagi lekarzy - stwierdził na co od razu przyśpieszyłem kroku. Wchodząc na salę niemal od razu padłem na łóżko i gdy upewniłem się, że brat jest już spokojny też postanowiłem zasnąć.
****
Od ostatnich wydarzeń minął tydzień, Will czuł się coraz lepiej a ja brałem coraz mocniejsze leki, po których zaczęło mi się polepszać i powoli wracałem do formy. Drużyna wróciła cała i zdrowa dzięki czemu mi ulżyło, często nas odwiedzali i opowiadali co robili poza murami za co byłem jednocześnie wdzięczny jak i wściekły. Właśnie leżałem na oddziale i miałem jakieś dziwne zwidy w jednej chwili widziałem przy sobie Siergieja, który patrzył się na mnie z tym swoim okrutnym uśmieszkiem, migał mi często przed oczami, ale nic nie robił, nawet się nie odezwał... Czyżby bał się wilka? możliwe...
- On tu jest... - jęknąłem przełykając szybko ślinę, ale nie miałem zamiaru powiedzieć kim jest owy on.
<Will? :3 Walczymy z duchami? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz