wtorek, 24 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Will'a

- Wejść! - krzyknąłem przyjaźnie i oparłem się plecami o ścianę wpatrując się w drzwi, które po chwili się otworzyły. Ku mojemu zdziwieniu przede mną pojawił się Sam i jego banda, która nie znajdowała się w jego drużynie. Skrzyżowałem ręce na piersi i z niezadowoleniem zmarszczyłem brwi patrząc się na nich lodowatym spojrzeniem - Nie umiecie czytać? Na drzwiach pisze BRAVO a nie SECRET - mruknąłem nabierając coraz większej czujności gdy powoli zapełniali pomieszczenie. Moja ręka niepewnie krążyła przy pasku i kieszeni gdzie przy tym pierwszym znajdował się przyczepiony glock a w drugim nóż, lecz czekałem na odpowiedni moment.
- Reker nie bocz się już tak... Sala jak sala... - zaśmiał się cicho Sam.
- Czego chcesz? Muszę dokończyć plan misji - westchnąłem wskazując na szkice.
- Raczej nie dokończysz ich nigdy... A tak poza tym to jak ręką? - zadrwił oraz podbiegł do mnie i brutalnie znowu rozszarpał mi ranę, która na ukrywam była źle zaszyta. Zacisnąłem zęby i starałem się jakoś obronić co słabo mi szło... Byłem strasznie osłabiony co spowolniło moje reakcje a na dodatek siłę, kiedy krew zaczęła kapać już na podłogę znienacka pojawił się Will, który pomógł mi z napastnikami za co byłem mu strasznie wdzięczny. Ja wykończyłem tylko dwóch z ośmiu co i tak było dużym sukcesem. Po jednym z uderzeń byłem strasznie oszołomiony i gdy próbowałem się podnieść zauważyłem, że Will rzucił się za moje plecy i osłonił mnie od ciosu nożem, który byłby dla mnie niestety śmiertelnym. Oparłem się o ścianę, po której po chwili znowu się osunąłem. Spojrzałem kontem oka na Sama, który bronił się jak ostatni tchórz. Will chciał pewnie spytać jak się czuję, ale nie zdążył, bo do sali wpadł Wiliam, który był wręcz wściekły widząc mnie w takim stanie. Unieruchomił chłopaka i oddał w ręce innych żołnierzy którzy zaprowadzili go do celi więziennej.
- Niewdzięcznik! Dajemy mu schronienie a na dodatek dostaje się do najlepszej drużyny by próbować zabić swojego dowódcę - warknął mężczyzna i prędko do mnie podszedł. Spojrzałem na niego trochę zamroczony, ale szybko w miarę doszedłem do siebie - Nie wygląda to najlepiej - westchnął oglądając ranę, która dość obficie krwawiła.
- Nie jest najgorzej - skłamałem, bo czułem jakby ręka miała mi zaraz odpaść - Will mnie tylko bronił to oni mnie napadli - obroniłem od razu chłopaka na co zielonooki się zdziwił - Wiem jak to wyglądało, ale gdyby nie on to znalazłbyś mnie tutaj martwego - dodałem.
- To prawda? - warknął na Sama, który skulił się ze strachu.
- Widzisz! Gdyby wszystko było w porządku to by się nie wystraszył - podwałem kolejne sensowne argumenty na co pokiwała twierdząco głową i zrobiło mu się chyba trochę głupio z powodu, iż tak naskoczył na chłopaka, który tu mnie uratował, ale teraz jego wściekłość przerzuciła się na zwijających się z bólu oprawców. Powoli wstałem, lecz musiałem podeprzeć się ściany by ustać na nogach.
- Siedź zaraz będzie lekarz - rzekł spokojnie - A wy pójdźcie po tego chłopaka i zabierzcie tych - westchnął wskazując na podłogę.
- Sam pójdę po niego! - krzyknąłem i wybiegłem z sali dostając magicznie ogromnej porcji siły. Wiedziałem dokładnie gdzie się znajduję więc obrałem najkrótszą trasę. Chodź rana nie miała zamiaru przestać krwawić to czułem się świetnie? Jeśli można tak to określić. Znajdując się już przy celach zacząłem szukać blondyna przy czym znowu zaczęło odczuwać na nowo ból. Ku mojemu zdziwieniu był w bliskiej celi co mi nawet sprzyjało. Zabrałem odpowiednie klucze wiszące na ścianie i po chwili otwarłem celę widząc zdziwioną minę Will'a pomimo bólu uśmiechnąłem się - ON później cię przeprosi za to, że kazał się tu zabrać - stwierdziłem naciskając na pierwsze słowo by skontaktował o kogo mi chodzi.
- Masz tępo - przyznał blondyn.
- Byłbym tu szybciej no, ale sam widzisz - westchnąłem wskazując ruchem głowy na krwawienie - Chodźmy na medyczny żeby opatrzyć twoje rany. Dzięki za uratowanie życia bez ciebie byłbym już trupem - dodałem po chwili kiedy stanąłem przed mną. Prowadziłem go korytarzami chodź widziałem, że powoli zaczyna się tu odnajdywać co mnie niezmiernie cieszyło! W pewnym momencie zaczęło mi się robić słabo, ale on zdążył do mnie dobiec i powstrzymać upadek.
- Wszystko w porządku? - zapytał trochę zmartwiony.
- Tak, tak. Trochę kręci mi się w głowie - rzekłem, ale on wiedział, że tak nie jest i przyśpieszył kroku. Od razu usiadłem na pierwszym lepszym łóżku a lekarze od razu się zlecieli - Jakbyście nie wiedzieli to Will też jest ranny - mruknąłem zły na nich za to, że zwracali na mnie tyle uwagi przez co czułem się przytłoczony i nieswojo. Z trudem zatamowali krwotok i zszyli ranę, patrzyłem na to nieźle przymulony, bo zacząłem odczuwać skutki stracenia tak dużej ilości krwi. Coś tam mi jeszcze podali każąc mi leżeć i nie ruszać się stąd do póki nie pojawi się Wiliam. Leniwie spojrzałem na bandaż a później na drzwi, w których po paru minutach pojawił się mężczyzna.
- I jak z nimi? - zapytał krzyżując ręce na piersi.
- Stan stabilny więcej przeczyta pan w dokumentacji - stwierdził lekarz biegnąc w stronę bloku operacyjnego. Mężczyzna nie był zadowolony z takiej odpowiedzi, ale postanowił im odpuścić i do nas podszedł.
- Jak się czujesz? - zadał pytanie tym razem mi.
- Bywało gorzej - westchnąłem - Przeproś go i wytłumacz dla czego go posądziłeś o taki czyny - dodałem po chwili wskazując zdrową ręką Will'a na co westchnął, ale się zgodził. W sumie to nawet powinien to zrobić od razu bez moich upomnień.

<Will? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz