poniedziałek, 23 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Will'a

– No chodź! Przywitaj się - zachęcał ją Will. Na pierwszy rzut oka było widać, że jest nieśmiała w sumie czego się dziwić jeśli mnie pierwszy raz (no dobra drugi!) na oczy widziała. Kiedy się lekko wychyliła zza pleców brata uklęknąłem przed nią na jedno kolano, ale i tak byłem od niej wyższy.
- Ładne imię Rose ja jestem Reker - przywitałem się na co się lekko zaczerwieniła i znowu zniknęła za bratem. 
- C-cześć - powiedziała niepewnie dziewczynka na co się uśmiechnąłem i znowu na korytarzu rozniosło się echem moje nazwisko na co tylko westchnąłem.
- Muszę lecieć do jutra powinienem chyba ogarnąć sprawę dokumentacyjną... Staw się jutro na treningu o 9.45 jak coś to pytaj innych żołnierzy wszyscy są tu pozytywnie nastawieni gdyby czasem mnie nie było mogę być na stołówce albo u siebie, ale to już mało prawdopodobne. Do widzenia - rzekłem jeszcze do jego matki i opuściłem pomieszczenie przeglądając po raz kolejny uzupełnione papiery. Nagle znowu pogonił mnie krzyk z jakże znajomą mi treścią "Blackfrey!". No idę... Boże czy oni wszyscy dzisiaj zwariowali? - zastanawiałem się w myślach idąc za hałasem. Docierając na skrzyżowanie korytarzy zobaczyłem zniecierpliwionego Sama dowódcę drużyny SECRET.
- No wreszcie ile można na ciebie czekać - mruknął niezadowolony na co tylko wzruszyłem ramionami i spojrzałem na tykający zegar. Miałem mieć już teraz czas wolny więc nie wiem o co mu chodziło.
- Co się znowu stało? - zapytałem z westchnieniem.
- Co się stało?! Baranie dzisiaj było zebranie dowódców - fuknął.
- Nic mi nie przekazano, poza tym naprawdę nie możecie sobie beze mnie poradzić? - zadrwiłem po części mówiąc prawdę.
- My wypełniamy swoje obowiązki w przeciwieństwie do ciebie - warknął.
- Ta jasne - westchnąłem widząc ich siedzących prawie cały czas w swoich pokojach albo na sekcji spotkań drużynowych. - Może następnym razem się pojawię - dodałem po chwili ściskając kartki w ręce i kierując się do swojego pokoju zachowując jeszcze spokój, który nie przejawiał się niestety w mojej ręce. Będąc już w swoich czterech ścianach rzuciłem z hukiem papierami o biurko i podszedłem do snajperki chowając ją w bezpieczne miejsce. Tak bardzo strasznie się ostatnio opierdzielam - westchnąłem i zacząłem uważniej kartkować stos plików. Najbardziej to tylko interesowało mnie to czy nie jest na nic chory, bo w tedy musiałbym przygotować się na wszystkie najczarniejsze scenariusze po raz enty. Na szczęście niczego takiego nie znalazłem więc poszedłem do pierwszego, który nie zdziwił się moją obecnością i od razu zaczął przeglądać formularz odrywając się od wszystkich spraw.
- Musisz poszukać broni, bo z racji, iż nasi snajperzy z nich nie korzystali leżą gdzieś porozwalne po kątach jak najdalej od "centrum" uwagi - wytłumaczył zapisując go w rejestrze mojej drużyny.
- A właśnie możesz napiąć mi bardziej grafik? Ponoć się opierdalam - mruknąłem wychodząc na co spojrzał na mnie zdziwiony, ale nic nie odpowiedział.
****
Kiedy znalazłem się w miejscu gdzie przetrzymywaliśmy część broni natychmiast udałem się na "dział" ze snajperkami. Wszędzie na półkach były idealnie po rozkładane MC-116M'ki, ORSIS'y T-5000 i inne lekkie badziewia jak dla mnie. Niektóre były oznaczone czyli do kogoś już należał więc nie miałem ich zamiaru w ogóle dotykać, bo będą się jak zwykle czepiać! Przesiedziałem tu do 23 w poszukiwaniu wymarzonej Barrett'y M82. Myśląc, że zaraz tu zwariuję zauważyłem w rogu pomieszczenia karton, do którego z nudów zajrzałem i zobaczyłem trzy Barrett'y myślałem, że zaraz trafi mnie szlak, ale jakoś się opanowałem i zabrałem najbardziej zadbany model, który szybko razem ze mną znalazł się w moim pokoju. Praktycznie od razu padłem wykończony na łóżko odkładając karabin wyborowy na biurku i gapiąc się w niego zasnąłem.
****
Obudziłem się o 10 na co byłem w niemałym szoku. Wziąłem Jaskółkę, którą przerzuciłem sobie przez ramię i nowy karabin Will'a. Wymijałem szybko żołnierzy pędząc na treningową gdzie już byli prawie wszyscy.
- Czołem BRAVO - rzekłem.
- Czołem dowódco! - krzyknęli chórem na co się lekko uśmiechnąłem.
- Widzę, że Will jeszcze nie dotarł - stwierdziłem rozglądając się na co oni trochę się zdziwili.
- Mamy nowego snajpera tego chłopaka, którego niedawno przywieźliśmy - wytłumaczyłem - Zaraz po niego pójdę - dodałem krzywiąc się nieco widząc jakąś kopertę zaadresowaną dla mnie. - Poćwiczcie samoobronę - rozkazałem.
- Ty dzisiaj nie ćwiczysz? - zapytał Jackob.
- Nie mogę jeszcze - odpowiedziałem wskazując mu na bandaż - Jeszcze się nie czuję na siłach - stwierdziłem wzdychając cicho. Gdy otwarłem kopertę moim oczom ukazała się karta z wezwaniem na misje snajperską. Potrzebowali dwójkę osób więc już wiedziałem kogo ze sobą wezmę. Pewnym krokiem wyszedłem za drzwi pomieszczenia centralnie wpadając na Will'a, któremu wcisnąłem w rękę papier - Broń leży na stole mam nadzieję, że ci się spodoba - uśmiechnąłem się lekko odsuwając mu się z drogi.

<Will? :3> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz