niedziela, 29 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Tamary

Kiedy otoczyło nas to "stado" dzieci normalnie we wnętrzu panikowałem, ale na szczęście moje ciało zachowywało całkowity spokój co mnie ratowało w takich sytuacjach. Dzieciaki widząc czekoladę były tak uradowane jakby dostały skrawek nieba przez co zrobiło mi się ciepło na sercu i delikatnie jak to ze mną bywa uśmiechnąłem się. Jednak nie mogłem się długo nacieszyć tym widokiem, bo do moich uszu dobiegł stukot glanów i od razu domyśliłem się do kogo on należy! Szturchnąłem siostrę, która akurat oddawał ostatnią kostkę czekolady dziecku i wskazałem ruchem głowy na drzwi a potem na otwarte okno.
- Zmywamy się - powiedziałem i bez żadnego pożegnania wyskoczyłem na sąsiedni dach co zrobiło nie małe wrażenie na dzieciakach. Siostra znalazła się przy mnie po minucie więc cały strach spadł do minimum. Wiedząc, iż mężczyzna nam tak łatwo nie odpuści wspięliśmy się na 45-metrowy budynek, na którego krańcu usiadłem i spuściłem ze zmęczenia nogi wpatrując się w ten wstrętny krajobraz, Tamara zrobiła to samo więc było mi raźniej.
- Kiedy wracamy? - zapytała z lekkim śmiechem.
- Kiedy będzie ciemno, Wiliam nam tak łatwo nie odpuści - stwierdziłem kładąc się na plecach.
- Masz racje! Ale to chyba lepiej, że daliśmy cztery dzieciom niż zjedliśmy sami - przyznała krzyżując ręce na piersi.
- Zgadzam się! Może nam odpuści? A co do przytycia to czuje się jakbym przybrał 10 kg - westchnąłem dotykając brzucha na co się zaśmiała.
- Przesadzasz - rzekła z uśmiechem na twarzy.
- Nie powinienem jeść słodyczy - mruknąłem przekręcając się na brzuch.
- Reker nie przesadzaj też jesteś człowiekiem i ci wolno - mruknęła niezadowolona z moich słów.
- No dobra koniec tematu - westchnąłem odsuwając się od krawędzi na co ona mnie przewaliła i zaczęła łaskotać. Nie mogłem powstrzymać się od śmiechu, który roznosił się echem za co się ganiłem, ale nie przestawałem. Nocą zaszyliśmy się znowu w swoich pokojach zamykając się na klucz. Ta cała sytuacja z czekoladą wydawała mi się nierealna i śmieszna, zostały nam jeszcze dwie czekolady dla drużyny, które postanowiliśmy rozdać jutro.
****
Rano gdy się dokładnie umyłem postanowiłem zaryzykować i wejść na wagę. Przytyłem 2 kg i wiedziałem, że jest źle! Dla niektórych tylko dla mnie aż... Szedłem na stołówkę z czujnością porównywaną do dzikiego zwierzęcia, byłem ostatni, wszyscy już dawno zaczęli jeść, ale mi to nie przeszkadzało usiadłem obok Kiary co zwróciło uwagę całej bandy, bo pewnie już dostali smakołyki.
- Temat zamknięty i o nim nie gadamy - rzekłem patrząc z niechęcią na śniadanie.
- Jasne! Dzisiaj szynka - powiedział od razu Derek.
- Ta fajnie - zachwyciłem się sztucznie biorąc bułkę. Zabrałem tylko dwa gryzy i zagadywałem grupę na tyle, że wszystko zniknęło z talerza. Mój nieskończony posiłek ciągle leżał na stole i czekał aż wszyscy się rozejdą. Nie miałem zamiaru go zjeść a co za tym idzie nie miałem zamiaru dzisiaj nic zjeść i nawet Tamara i Wiliam mnie do tego nie zmuszą.

<Tamara? :3 Nie zmusisz go xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz