Nie mogłem uwierzyć w to co słyszę... Kochanie? Dobranoc? Nie odpuszczę? Miałem nadzieje, że to tylko cholernie nie udany żart z ich strony. Kiedy myśleli, że już się rozejdą w swoje strony ja bez słowa wciągnąłem ich do pokoju opierając się plecami o drzwi. Byli strasznie zmieszani i patrzyli na siebie znacząco jakby zastanawiając się kto ma zacząć wyjaśniać.
- Nie chcę nic mówić, ale Prima Aprilis dopiero będzie! O co tutaj chodzi?! - zapytałem unosząc trochę głos.
- Braciszku nie wziąłeś ty czasami za dużo leków? - zdziwiła się Tamra.
- Nic nie brałem - mruknąłem wbijając paznokcie w odkrytą skórę przedramienia.
- Spokojnie może najpierw ustalmy co słyszałeś... - westchnął Jackob. Wszystko odgrywało się idealnie jakby nic przed chwilą nie miało miejsca przez co zaczynałem powoli wątpić czy to czasami nie była jakaś fikcja, którą sobie wbiłem do głowy. Zacząłem im wszystko tłumaczyć na co oni na końcu wybuchli śmiechem. - Reker jesteś przemęczony - stwierdził przyjaciel.
- Idź spać, Derek tu za chwilę przyjdzie - dodała siostra zabierając laptopa z łóżka na co Dark przeciągle jęknął.
- Co wy mi za leki podajecie, że już takie rzeczy słyszę - mruknąłem - Chociaż ładnie byście wyglądali jako para - dodałem po chwili, ale nie wiedziałem ich reakcji, bo leżałem do nich odwrócony plecami - Dark chodź tu! - poklepałem miejsce obok siebie pod kołdrą, które od razu zajął i zasnąłem przytulając się do niego. Byłem trochę na siebie zły, że tak na nich naskoczyłem, ale ta sprawa i tak wydaje mi się podejrzana i nie przestanę węszyć, bo nie wiem czy to czasami nie była tylko gra aktorska dla zmyłki. W tych czasach wszystko jest możliwe, próbują cię okłamać na każdym kroku by jakoś wyjść cało z niezręcznych sytuacji. Miałem sen, ale jak zwykle nie wiem o czym był... Następnego dnia obudziłem się już przy Dereku, który próbował poradzić sobie z uporczywym owczarkiem. Pies oczekiwał pieszczot co często było uporczywe dla gości.
- Dark daj spokój - mówił zirytowany powoli przyjaciel.
- Chodź tu, bo zaraz stąd wylecisz - mruknąłem na psa, który posłusznie wspiął się na łóżko.
- O widzę, że śpiąca królewna wreszcie wstała - zaśmiał się.
- Jakie leki mi wczoraj podaliście? - zapytałem od razu.
- Wzmacniające, gorączka wczoraj ci spadła więc nie było sensu... - nie zdążył dokończyć.
- Kłamstwo! Wczoraj nie byłem przemęczony... okłamali mnie - mruknąłem krzyżując ręce na piersi.
- Hm? - zdziwił się.
- Nie ważne, Jackob i Tamara dostaną po dupie - rzekłem tylko przymykając znowu oczy.
<Tamara? :3 Dostaniecie xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz