- Boże znowu nic nie pamiętasz? - spytał nieco zirytowany sytuacją, siłą też kazał mi usiąść z powrotem na łóżku.
- Właśnie, że teraz wszystko już pamiętam! Gdzie jest Tamara?! - spytałem zdenerwowany.
- To możliwe? - zapytał Wiliam lekarza by się upewnić.
- Tak i to bardzo! Zrobił to samo więc może wszystko mu się poukładało, ale zrobimy mały test na wszelki wypadek - westchnął. Kazał mi powiedzieć imiona i nazwiska wszystkich założycieli, członków rodziny, przyjaciół nawet żeby mi uwierzyli powiedziałem ile mają lat.
- Dobrze, że wreszcie wróciłeś - odetchnął z ulgą pierwszy i podał mi list, który szybko przeczytałem. Ręce mi się całe trzęsły i spojrzałem na niego ze strachem.
- Jak dawno wyjechała?! Muszę ją znaleźć! - krzyknąłem wstając.
- Wysłaliśmy już tropiących! - próbował mnie uspokoić.
- Oni jej nie znajdą ja muszę ją znaleźć - powtarzałem w kółko zakładając kurtkę i zbiegając na dół do stajni gdzie szybko osiodłałem Persefonę. Prędko na nią wsiadłem i minąłem się ze zdziwionymi tropiącymi którzy pewnie wrócili ze zmiany. Od razu ruszyłem cwałem nie zważając na nic, nikt nie miał prawa mnie powstrzymać. Miałem setki myśli, uciekał przeze mnie co jeszcze bardziej mnie denerwowało. Wiele razy spadłem z konia, ale mało mnie obchodził mój stan zdrowia.
****
Szukałem ją już cały tydzień. Ręce mi całe drżały a na dodatek nic nie jadłem... Mój organizm był strasznie wycieńczony, lecz się tym nie przejmowałem. Czasami nawet sam specjalnie puszczałem wodze by spaść z grzbietu Persefony i się "pobudzić". Sekunda wydawała się minutą a minuta godziną wszystko mi się pomieszało i zacząłem się zatracać, że ją kiedyś znajdę. Kiedy miałem już zamiar się poddać usłyszałem w głowie głos "jedź prosto na ziemie niczyje tam ją znajdziesz" trochę zajęło mi przeanalizowanie kto to do mnie powiedział, ale kiedy wreszcie do mnie dotarło, że to ojciec podziękowałem mu krótkim "dzięki tato" i ruszyłem tam cwałem.
****
W tej części kraju wszystko wyglądało jakoś upiorniej, niektóre budynki były przyozdobione strasznymi malunkami co pewnie miało odstraszyć podróżnych. Nagle pojawiła się śnieżyca więc nie widziałem sensu by się jeszcze bardziej pogubić w tym świecie. Zsiadłem z klaczy i zacząłem ją prowadzić otworzyłem drzwi do jakiegoś w miarę zadbanego budynku i gdy przekroczyłem próg zamarłem. Pod ścianą stała Tamara! Puściłem bez żadnego uprzedzenie wodzę Persefony i do niej podbiegłem. Podniosłem ją i do siebie bardzo mocno przytuliłem. Moje łzy szczęści i wzruszenia polały się na ziemie mocząc też trochę jej włosów.
- Siostrzyczko ja cię tak przepraszam za to co powiedziałem, kocham Cię i nic tego nie zmieni! Ja sobie wszystko przypomniałem i chcę wrócić z tobą do domu by mieć cię w rodzinie naszej rodzinie, myślałem, że cię już nigdy nie znajdę - mówiłem drżącym i wycieńczonym głosem nie przestając płakać.
<Tamara? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz