****
Kiedy usłyszałem otwieranie drzwi od razu wbiłem w nie mordercze spojrzenie i zacisnąłem usta w prostą linię, ale czułem, że na twarzy maluje mi się wściekłość. Przekomarzali się kto wygrał głośno się przy tym śmiejąc.
- Oboje wygraliście kopniaka w tyłek! - rzekłem głośno wynurzając się z cienia na co się strasznie spięli i cały dobry humor z nich wyparował.
- Reker to nie tak… - zaczął Jackob, ale gdy spojrzałem na niego piorunującym spojrzeniem od razu umilkł. Siostra znacząco posmutniała na co tylko przewróciłem oczami.
- Tak czyli jak? O co w tym wszystkim chodzi?! - warknąłem próbując jak najmniej pokazać swoje wkurzenie, które zaczynało przejmować nade mną kontrole. Patrzyli na siebie niepewnie co jakiś czas kręcąc przecząco albo twierdząco głowami co zaczęło mnie denerwować dzięki czemu zniecierpliwienia wbijałem paznokcie w odsłoniętą skórę przedramienia. - Migowy jest nam nie potrzebny skoro umiecie gadać - mruknąłem wbijając w nich mordercze spojrzenie.
- No, bo widzisz ja i Tamara jesteśmy... - nie zdążył dokończyć, bo siostra chwyciła Jackoba za rękę i z nim wybiegła zostawiając mnie samego.
- Przeklęci spiskowcy - warknąłem i zacząłem ich gonić, ale nigdzie nie potrafiłem ich znaleźć. Sam dokończyłem sobie zdanie słowem "razem". W myślach wszystko szło gładko, ale gdybym miał to powiedzieć na głos pewnie nie przeszłoby mi to przez gardło. Wmawiałem sobie, żebym był opanowany, bo w końcu każdy ma prawo zakochać się w kim tam chce, ale mi coś nie szło... W jednej chwili miałem ochotę ich rozszarpać a w drugiej natomiast głaskać po główce i zostawić ich w spokoju, Gdy miałem się już poddać zobaczyłem szyb wentylacyjny i od razu skontaktowałem gdzie poleźli. Wszedłem do niego i po jakiś dwudziestu minutach ich znalazłem. Po cichutku złapałem siostrzyczkę za kostkę i do siebie przyciągnąłem - Tłumaczyć się w tej chwili - westchnąłem zachowując opanowanie w głosie. Postanowiłem, że jednak się na nich nie wydrę, ale niech nie myślą, że im będę pobłażał!
<Tamara? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz