wtorek, 10 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Tamary

Obudziłem się o godzinie ósmej i pierwszą myślą jaka we mnie uderzyła było "Zaspałeś". Poderwałem się szybko z łóżka i się ubrałem. Nie miałem czasu na ogarnięcie włosów więc pewnie miałem niezłą szopę. Zbiegłem jak najszybciej na plac a schody były dzisiaj niemiłosiernie śliskie. Dobiegając pod stajnie jak zawsze zwróciłem na siebie uwagę wszystkich końskich łbów patrzących na mnie z zainteresowaniem. Otworzyłem boks Persefony i na nią gwizdnąłem, klacz wyszła z niego spokojnie i stanęła przed nim. Kiedy zacząłem ją siodłać zobaczyłem, że boks Desperada jest pusty co oznaczało, że Tamara udała się sama na przejażdżkę.
- Zabije ją... Po prostu zabije - powiedziałem cicho do siebie dając mojej ulubienicy smakołyk za grzeczne zachowanie. Kiedy wyprowadziłem bułaną ze stajni od razu na nią wsiadłem, widziałem w jej oczach, że sama miała ochotę na jakiś galop a nawet cwał. Gdy podjeżdżałem pod bramę podbiegł do mnie jakiś chłopak i wręczył mi kartkę papieru, który był wiadomością od Tamary. Przynajmniej zabrała broń... Z tym śpiochem mogła już sobie podarować a broń pewnie należy do Jacoba, bo moja jest ukryta w pewnym miejscu - pomyślałem i schowałem wiadomość do kieszeni. Jak zawsze nikt zadowolony nie był gdy opuściłem wieżę podczas wracania wartowników z północy. Złapałem mocno wodzę i ruszyłem przed siebie galopem. Jeździłem konno od dziesięciu lat, ale i tak za każdym razem wchodząc w galop czy też w cwał nie mogłem się nadziwić szybkości tych zwierząt. Broń wydawała swój charakterystyczny trzask podczas, gdy napotykała się na pasek spodni. Niestety w moim przypadku nie służył on do ozdoby... Jestem po prostu za chudy co mnie zawsze dołuje chodź nie powinno... Pędząc tak zauważyłem wieże wartowników, z której przez lunetę patrzył owy wartownik - Musimy się tam udać mała - powiedziałem do klaczy na co zarżała. Docierając pod budynek zauważyłem Edwarda, który po chwili do mnie zeszedł.
- Co cię tu sprowadza Reker? - zdziwił się nieco.
- Widzieliście tu taką dziewczynę na na karym ogierze, brązowe włosy, piwne oczy - wymieniałem szybko.
- Tak była tu koło 6.25 - stwierdził.
- W jakim kierunku jechała? - zapytałem z nadzieją.
- Północ, ostatnio wszyscy tam jadą nie wiedząc czemu.... - westchnął.
- Dzięki - rzekłem i poklepałem Persefonę po szyi dając znak, że jedziemy. Tak więc ruszyłem na północ. Modliłem się w duszy, żeby nic się jej nie stało, bo inaczej nie wybaczył bym sobie tego do końca życia.... A mogłem wczoraj odpuścić sobie te dokumenty. Po około 30 minutach wreszcie ją znalazłem. Zajechałem jej drogę i po mimo jej drobnej paniki się uśmiechnąłem - Wiesz, że nieczekanie za bratem to grzech? - spytałem ze śmiechem.
- Jesteś strasznym śpiochem - stwierdziła.
- Zdarza się... Umiesz skakać przez przeszkody? Lubisz psy? - zadałem jej dwa pytania.
- Wręcz kocham psy! - odpowiedziała mi prawie krzyknięciem.
- W takim razie pomożesz mi jednego wykąpać. A jak ze skokami? - powiedziałem zachwycony, że nie będę musiał się z nim znowu męczyć sam.

<Tamara? Reker to mistrz skoków xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz