niedziela, 22 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Tamary

Spojrzałem nie przytomnym jeszcze wzrokiem na biurko i spostrzegłem jedzenie, w którego stronę wyciągnąłem rękę. Czułem jak wszystkie mięśnie mi siadły i nawet najmniejszy ruch powodował ból, ale jakoś wstałem i złapałem za talerz. Nie miałem zamiaru ruszać się z wyra nawet jeśliby się paliło. Powoli zjadłem bułkę na list od siostry się uśmiechnąłem i dziękowałem jej w duchu, że postanowiła zobaczyć co się ze mną dzieje, bo inaczej bym tu chyba umarł i to tak na prawdę! Skuliłem się na łóżku próbując zasnąć i jakoś mi to wyszło, że po pięciu minutach byłem już u ojca. Ból co prawda cały nie zniknął, ale mogłem przynajmniej już normalnie chodzić.
- Co oni ci zrobili synku? - zapytał z troską w głosie.
- Nic mi nie jest - odpowiedziałem mu i prawie upadłem.
- Nie kłam przecież widzę, że ledwo na nogach stoisz tutaj a co dopiero tam! - skarcił mnie lekko na co się uśmiechnąłem.
- Będzie dobrze! Poboli i przestanie - stwierdziłem siadając przed nim po turecku udając, że żaden upadek nie miał tutaj miejsca.
- Reker nie ukrywaj tego co czujesz, bo to najgorsze co może cię spotkać - westchnął klękając przede mną.
- Ale ja tak nie potrafię! Nie chcę wam robić następnych kłopotów i tak macie dużo na głowie - westchnąłem spuszczając głowę, którą od razu podniósł za podbródek.
- Dla moich dzieci mam zawsze czas - rzekł uśmiechając się radośnie.
- Dziękuję - powiedziałem przytulając się do niego i po chwili znikając. Obudziłem się w swoim pokoju gdzie było już strasznie ciemno a Darka nie było. Zobaczyłem, że na biurku znowu jest posiłek więc poderwałem się do siadu i próbowałem go do sięgnąć co nawet mi wyszło. Tym razem nie zostawiła kartki, ale to ja postanowiłem napisać wiadomość "Nie musisz się tak do mnie fatygować dam jakoś radę. Wiesz może co z chłopakami? Jestem ciekaw czy jakoś żyją". Zostawiłem ją na talerzu i spróbowałem zasnąć, lecz marnie mi to wychodziło. Spuściłem nogi z łóżka i niespodziewanie kichnąłem oraz zakasłałem. No ładnie przeziębienia to ja nie chcę mieć - pomyślałem i jakoś wstałem. Było coś po północy więc na korytarzach panowały pustki. Poszedłem do "punktu obserwacyjnego" tam gdzie mnie kiedyś postrzelono i usiadłem na parapecie wpatrując się pustym wzrokiem w krajobraz za oknem. Czułem się okropnie, ale uznałem, że mi zaraz przejdzie i jutro będę mógł stawić się już na treningu o własnych siłach. Zawróciłem do siebie i położyłem się ponownie tym razem zasypiając.

<Tamara? :3 Nic mu nie jest xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz