- Coś popsułeś - stwierdziłem patrząc nieco złym wzrokiem na ojca, który się zamyślił. Podszedłem szybkim krokiem do siostry i otarłem jej łzy - No już Tamara wiem, że miałaś ciężko i że wiele wycierpiałaś, ale teraz wszystko się zmieni! Ojciec nie chciał cie zostawić i zaraz ci wszystko wytłumaczy i wszystko wróci do normy - powiedziałem jednym tchem - Mam racje?! - powiedziałem ostro do ojca, który zgromił mnie delikatnie wzrokiem, ale kiwną twierdząco głową.
- Tamtego dnia miałem zabrać cię do siebie, bo wiedziałem, że Megan nie poradzi sobie w roli matki, ale wyszła z tego tylko kłótnia jak ona bardzo chce wziąć ze mną ślub tylko, że mnie z nią nic nie łączyło. Później na mnie się wydarła, że skoro jej nie kocham to i ona ciebie nienawidzi plus moja żona dostała wielkiego szału, że nie chce wychowywać drugiego dziecka - tłumaczył licząc na palcach.
- To nie umiałeś się jej postawić? - spytała siostra obwiniającym tonem.
- Dobra ja spadam macie sobie to wyjaśnić i wyjść z tego pogodzeni, bo zabiję - westchnąłem.
- A ty nie pokarzesz jej co się z tobą działo? - zapytał zdziwiony ojciec.
- Ani się waż! - warknąłem na niego i "zszedłem" na medyczny siadając na swoim łóżku i rozglądając się po całej sali, na której leżeliśmy. Przyjaciele byli zmartwieni moim stanem jak i Tamary. Co po chwilę patrzyli to w mój monitor EKG jak i jej by monitorować nasze parametry życiowe. Moje serce biło tak nie regularnie, że nawet w nie których momentach wydawało się, że stawało. Pierwszy raz widziałem siebie podłączonego to tylu urządzeń co mnie wcale nie zdziwiło... Zawsze ojciec zabierał mnie do pustki by zamienić ze mną parę słów, które okazywały się trwać tygodniami. Gdy zamknąłem oczy poczułem mocne szarpnięcie i poczułem straszny ból, który zdławiłem w swoim wnętrzu. Powoli otworzyłem oczy i zobaczyłem, że wróciłem do swojego ciała! Chłopaki przecierały ze zdziwienia oczy, ale Derek zdążył się opanować i pobiegł po lekarza, który od razu zaczął mnie badać. Byłem zbyt słaby, żeby coś z siebie wydusić.
- Jak dojdziesz do siebie musisz mi wytłumaczyć jak to się stało, że zamieniliście się obrażeniami - powiedziała lekarz a ja spojrzałem na niego nic nie rozumiejącym wzrokiem co chyba mi się udało, bo dobrze wiedziałem o co mu chodzi - Zresztą nie ważne... Mam nadzieję, że go będziecie jeszcze pilnować - dodał po chwili lekarz i odszedł. Przyjaciele zasypali mnie od razu setkami pytań, na które oczywiście nie dostali odpowiedzi. W oddychaniu nadal pomagała mi aparatura przez co czułem się strasznie dziwnie. Spojrzałem w stronę łóżka Tamary, która jeszcze leżała w śpiączce i się leciutko uśmiechnąłem.
- Wszystko z nią w porządku - zapewnił mnie Derek na co przymknąłem oczy i usłyszałem, że tym razem Jackob biegnie znowu po lekarza. Spojrzałem znowu w to samo miejsce i zobaczyłem, że moja siostra się wybudziła i poczułem szczęście, które jednak nie trwało długo, bo na salę wpadła moja wkurzona matka i zdenerwowany na nią Wiliam.
- Widzisz mówiłam, że z tą szmatą będą same problemy! Reker ledwie żyje! - krzyknęła. Poczułem znowu jak narasta we mnie gniew i zdenerwowanie z powodu, że może zrobić coś Tamarze co dało się odczytać z monitora EKG. Wszystkie kreski od razu skoczyły w górę a lekarze szybko zareagowali podając mi leki uspokajające, które tylko minimalnie mi pomogły.
- Wyprowadźcie ją, bo pogorszy tylko jego stan! - krzyknął lekarz i żołnierze wyprowadzili stąd moją matkę dzięki czemu mi ulżyło, ale i tak musiałem się uspokoić. Gdybym umiał teraz coś powiedzieć to zrobiłoby się groźnie...
<Tamara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz