sobota, 21 stycznia 2017

Od Reker'a cd. Sary

Po lekach spałem jak zabity i nie miałem pojęcia co się ze mną dzieje w świecie żywych. Tak jak się spodziewałem ojciec od razu mnie do siebie ściągnął i nie wyglądał na zadowolonego z moich poczynań.
- Reker czy ty zgłupiałeś do reszty? - zapytał z przejęciem w głosie.
- Nie zabronią mi robić tego co lubię - odpowiedziałem mu spokojnie siadając przed nim po turecku.
- Mogliście się zabić - powiedział z westchnieniem.
- W tedy byłbym tu i też byłoby dobrze - mruknąłem.
- Byłoby właśnie źle! - rzekł niemal krzycząc.
- Przesadzasz - stwierdziłem - Przecież nic mi się nawet nie stało - dodałem po chwili przeciągając się.
- Zobaczymy jak zejdziesz na dół. Nie denerwuj tak Wiliama i Olivera, bo na zawał zejdą! - rzekł krzyżując ręce na piersi. Przerzuciłem tylko oczami i nagle zacząłem znikać. Pomachałem ojcu, który się na to lekko uśmiechnął i zacząłem się budzić na medycznym. Nie wiedziałem co tu robię, ale odczuwając ból w nogach zacząłem sobie wszystko przypominać. Nie miałem zamiaru przyznawać im racji czy też prosić o leki przeciwbólowe! Na mojej twarzy nie znajdą nawet najdrobniejszej łzy już nie mówiąc o grymasie czy też jękach. Po otworzeniu oczu od razu poderwałem się do siadu i zobaczyłem gips. Diabli by ich wzięli - pomyślałem i opadłem z powrotem na łóżko.
- Masz złamaną nogę i pękniętą kość - powiedział od razu Wiliam na co na niego spojrzałem.
- Śmieszne... Przynajmniej mnie nie związaliście - prychnąłem krzyżując ręce na piersi.
- Masz szczęście, że żyjesz - mówił dalej mężczyzna.
- Wolałbym nie żyć - warknąłem odwracając się do nich plecami.
- Reker.... -westchnął założyciel.
- Idź do diabła - mruknąłem niesłyszalnie i zamknąłem oczy próbując zasnąć co udało mi się dopiero po kilku minutach. Siedziałem w pustce tylko tym razem bez ojca, czułem się jak obcy na tych terenach, ale postanowiłem tego nie pokazywać. Miałem ochotę zostać tu jak najdłużej i nie widzieć nikogo. Po jakimś czasie znowu się obudziłem, lecz tym razem był do środek nocy i wszyscy spali. Kartki na których pisałem po tamtym wypadku jeszcze tu były więc zacząłem rysować, ale wszystko co wyszło z pod mojej ręki wydawało mi się okropne i szkaradne co od razu gniotłem. Byłem tak zły, że wszystkie moje postacie odwzorowywały mój humor. Kończąc ostatnią kartkę długo zastanawiałem się nad czym co z nią uczynić.
Jednak po mimo, że wyglądała jak dla dawnego mnie wspaniale i tak ją zgniotłem i nie trafiając do kosza papier uderzył o nogi Sary, która się przebudziła. Odwróciłem się do niej plecami i mruczałem coś niezrozumiałego pod nosem.

<Sara? xd> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz