Kiedy lekarz ściągnął mi gips poczułem ogromną ulgę. Dark oczywiście nie odstępował mnie na krok i cały czas patrzył czujnie na ręce doktora jakby oceniając czy wszystko robi poprawnie. Czasami sobie pomrukiwał co z mojej perspektywy wyglądało dość śmiesznie.
- Kości ci się pozrastały, ale tak jak mówiłem możesz mieć jeszcze problemy z chodzeniem więc wolę żebyś jeszcze został na dzień, dwa na obserwacji. Żadnego uciekania i skakania po dachach - upomniał mnie.
- Ta jasne postaram się - rzekłem wstając, ale nie mogłem złapać równowagi więc znowu usiadłem.
- O tym właśnie mówiłem - westchnął - Spróbuj wolniej - dodał po chwili i tak właśnie zrobiłem. Szedłem o własnych siłach więc byłem z siebie dumny nawet jeśli co jakiś czas musiałem przytrzymywać się ściany. Owczarek był szczęśliwy więc co jakiś czas szczekał albo stawał na tylnych łapach próbując oprzeć się przednimi o moje udo, ale dobrze wiedział, że teraz nie jest to wskazane. Przed samym oddziałem opuścił mnie lekarz na co tylko wzruszyłem ramionami i udałem się na swoje łóżko. Sara miała chyba nadal doła, bo leżała zakryta po same uszy kołdrą na co tylko cicho westchnąłem i usiadłem na jej łóżku odkrywając ją na co od razu zareagowała piorunując mnie spojrzeniem, ale ja na to nie zwróciłem zbytnio uwagi.
- Zdjęli ci już gipsy? - popatrzyła na moje nogi, które były "wolne". Chciałem już coś odpowiedzieć, ale kazałem najpierw psu pójść na moje łóżko.
- Zdjęli, zdjęli tylko się tak pieruńsko źle chodzi - westchnąłem masując kolano.
- Przyzwyczaisz się - stwierdziła, ale na jej twarzy nadal pojawiał się smutek.
- Znowu myślisz o tym, że jesteś bezużyteczna? - zgadywałem posyłając jej karcące spojrzenie.
- Nie twój interes - odpowiedziała.
- Właśnie, że mój - odparłem krzyżując ręce na piersi. - Każdy człowiek jest ważny dla wieży i nie ważne czym się zajmuje. Jedni są żołnierzami drudzy lekarzami a trzeci stajennymi, nie ma ludzi bez talentów każdy jest w czymś dobry i potrzebny żeby ktoś też mógł poczuć się tu jak w domu. Kiedy Duchy dopiero powstawały wszyscy myśleli, że to nie przejdzie a tu proszę mamy coraz więcej ludzi w naszych szeregach - tłumaczyłem - Sam męczyłem się kiedyś z problemami typu "nie jestem tu nikomu potrzebny" ale wyciągnąłem się z takiego toku myślenia. Nie wiem czy cokolwiek z tego zrozumiałaś, ale chodzi o to, że tu każdy się liczy - zakończyłem wstając i idąc do siebie - Przesuń się sam nie jesteś - rzekłem do psa, który posłusznie się posunął, ale gdy przewróciłem się na brzuch on od razu uwalił mi się na plecach - Dark nie popisuj się - zganiłem psa, ale on miał mnie gdzieś i patrzył swoimi bystrymi oczami na dziewczynę.
<Sara? :3 Coś to dało? xd>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz